Różycki przed komisją ds. Amber Gold: nie byliśmy hamulcowym tego śledztwa

Polska
Różycki przed komisją ds. Amber Gold: nie byliśmy hamulcowym tego śledztwa
Polsat News

Ireneusz Tomaszewski, były prokurator apelacyjny w Gdańsku, jest w poniedziałek ponowne przesłuchiwany przez komisję śledczą ds. Amber Gold. Tomaszewski, który sprawował nadzór nad gdańską prokuraturą okręgową, pierwszy raz stanął przed komisją pod koniec listopada 2016 r. Drugi raz zeznania złożył również były prokurator okręgowy w Gdańsku Dariusz Różycki.

Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) zwróciła uwagę, że podczas pierwszych przesłuchań obu prokuratorów komisja zajmowała się okresem do czerwca 2012 r. Obecnie ma się zająć momentem wybuchu afery Afery Amber Gold oraz tym, w jaki sposób została ona rozliczona.

 

Różycki: nie wiedziałem o prowadzeniu działań przez ABW

 

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann pytała świadka o uzgodnienia nt. współpracy prokuratury i ABW przy sprawie Amber Gold. Świadek powiedział, że nie pamięta, jakie działania miały być podjęte jako pierwsze.

 

Różycki był dopytywany, jakie były główne kierunki i wersje założone w postępowaniu na początku lipca 2012 r. Świadek zeznał, że "zgromadzony wówczas materiał dowodowy był niewielki, jeśli chodzi o możliwości od razu postawienia zarzutów z art. 286 (oszustwa)".

 

Następnie Wassermann pytała świadka, czy i od kiedy miał wiedzę, że ABW prowadziła działania operacyjne ws. Amber Gold jako wsparcie śledztwa. - Nigdy nie miałem takich informacji, działania operacyjne są objęte klauzulą i jedynie odtajnienie tych dokumentów, bądź też po stworzeniu jakichkolwiek komunikatów z tego, można się dowiedzieć (...) - odpowiedział Różycki.

 

"Myślę, że nie wiedziałem"

 

Wasserman powiedziała, że były zastępca delegatury ABW w Gdański Jarosław Dąbrowski zeznając przed komisją podkreślał, że "wszystko w ramach działań operacyjnych (ABW) musiało być uzgodnione z funkcjonariuszem, który współpracował z prokuratorem po to, żeby nie wchodzić sobie w drogę".

 

Przewodnicząca komisji zapytała wprost świadka, czy nie wiedział o prowadzeniu działań operacyjnych przez ABW. - Myślę, że nie wiedziałem; być może rozmawiali z prokuratorami, którzy prowadzili to śledztwo albo bezpośrednio nadzorowali, ja takiej wiedzy nie mam - powiedział Różycki.

 

Dopytywany był następnie, czy wydał zakaz prowadzenia czynności operacyjnych przez ABW, które wychodziłyby poza to, co zostanie zlecone przez prokuraturę, pod rygorem wszczęcia postępowania za utrudnianie śledztwa.

 

- To jest niemożliwe (...). Nie wiedziałem o toczącym się postępowaniu operacyjnym i nie wydawałem zakazu (...). Nie wydawałem żadnych dyspozycji, gdyż byłoby to niezgodne z prawem - zapewnił świadek.

 

"Chciała tego prokuratura"

 

Funkcjonariusze ABW zeznający wcześniej przed komisją mówili, że dostali wytyczne, żeby niektórymi wątkami sprawy Amber Gold się nie zajmować. Miała tego chcieć prokuratura.

 

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) pytał świadka, czy prawdą są twierdzenia funkcjonariuszy ABW, że "takim głównym hamulcowym" ws. Amber Gold była prokuratura.

 

- Nie byliśmy hamulcowym tego śledztwa (...). Nas interesowało to, czy zostanie skutecznie zastosowane tymczasowe aresztowanie (Marcina P.) - podkreślił Różycki.

 

Argumentował, że "chybiona" decyzja o wystąpieniu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie mogłaby się skończyć tym, że areszt wobec Marcina P. nie zostałby zastosowany. - Jak ja bym wyglądał, ja czy prokuratura medialnie (...) chociażby. Jak wyglądałoby postępowanie przygotowawcze, kiedy takiego środka by nie zastosowano? - mówił Różycki.

 

"Ocena materiału dowodowego" wstrzymywała postępowanie wobec P.

 

Zembaczyński pytał również, czy "układ gdański" działał na korzyść Marcina P. - Nic mi na ten temat nie wiadomo i jestem przekonany, że układu gdańskiego, który mógł wstrzymywać to postępowanie ws. Amber Gold, nie było - powiedział Różycki.

 

Zapytany przez posła Nowoczesnej, "co wstrzymywało postępowanie ws. Marcina P.", odpowiedział: "ocena materiału dowodowego". Jego oceny dokonywała prokurator referent - dodał świadek.

 

Szefowa komisji pytała, na jakim etapie prokuratura dysponowała materiałami pozwalającymi na postawienie zarzutów Marcinowi P. Wassermann przytoczyła korespondencję prokuratury z ABW, która wyrażała gotowość do postawienia zarzutów, przytoczyła również notatki, z których wynika - według niej - że "w wyniku awantur" prokuratura blokuje te działania.

 

Różycki odpowiedział, że takie stwierdzenia, iż on blokował, czy że prokuratura blokowała jakieś postępowania są - jego zdaniem - gołosłowne. - To my bierzemy odpowiedzialność za tok postępowania, my bierzemy odpowiedzialność za to, czy postawić w takim śledztwie zarzut, czy nie. W końcu my decydujemy, czy iść z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie - mówił.

 

- Ja jestem przyzwyczajony do tego, że nasi kooperanci zawsze "cisną" nas, żeby stosować środki - dodał. Zaznaczył, że to prokurator referent bierze za to odpowiedzialność. - Widocznie wówczas nie było podstaw do przedstawienia zarzutu i wystąpienia do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie - dodał.

 

Wassermann pytała również Różyckiego, kiedy dowiedział się, że przez "materiał ws. Amber Gold przechodzą dwie osoby" - syn byłego premiera Donalda Tuska - Michał Tusk, oraz były koordynator służb Jacek Cichocki.

 

- Nie pamiętam, czy dowiedziałem się o tym od prokuratora prowadzącego, czy też z prasy, nie pamiętam - odpowiedział świadek. Następnie zaznaczył, że nie pamięta materiałów z postępowania śledztwa, w których "przechodził" Michał Tusk i Jacek Cichocki.

 

"Chodziło o to, żeby zatrzymać Marcina P."

 

Przewodnicząca podkreśliła, że m.in. dyrektor Dąbrowski zeznał przed komisją, iż wiedza o tym, że "przez materiał przechodzi" Cichocki i Michał Tusk została przekazana Różyckiemu "jako informacja wrażliwa" i ABW oczekiwała od prokuratury "dyspozycji, co zrobić z tym materiałem".

 

- O panu Cichockim to w ogóle teraz się dowiedziałem, że "przechodził" przez materiały, albo nie pamiętam po prostu tego. Natomiast nie pamiętam, żeby doszło do takiego spotkania, w którym otrzymałbym informację z czynności operacyjnych - powiedział Różycki.

 

Podkreślił, że wówczas prokuratorzy skupiali się przede wszystkim na sprawie Amber Gold. - Chodziło nam o to, żeby zatrzymać i aresztować Marcina P. - powiedział świadek.

 

Na pytanie, co wie o rozmowie Marcina P. z doradcą zarządu Amber Gold Emilem Maratem na temat znajomości radcy prawnego współpracującego z Amber Gold Pawła Kunachowicza z Cichockim, Różycki odpowiedział, że "nie wie, kto to jest Emil Marat, nie wie, kto to jest pan Kunachowicz". Dopytywany, czy nic mu nie wiadomo na temat tych rozmów świadek odpowiedział, że nie mógł nic wtedy wiedzieć, bo "był wtedy na urlopie".

 

Odpowiadając na pytania posłów świadek powiedział też, że nie wie, gdzie był 15 sierpnia 2012 r. Poseł Kukiz'15 Tomasz Rzymkowski przypomniał, że tego dnia odbyła się narada prokuratorów z Prokuratury Apelacyjnej, Prokuratury Okręgowej, w obecności dyrektora delegatury ABW. Według notatki z tego spotkania, którą odczytał poseł Kukiz'15, Różycki miał powiedzieć, że "na chwilę obecną brak jest podstaw do sformułowania zarzutu" ws. niekorzystnego rozporządzania mieniem.

 

B. prokurator okręgowy w Gdańsku powiedział, że nie przypomina sobie, aby otrzymywał notatki ws. treści podsłuchów Marcina i Katarzyny P. Zeznał, że to nie on podejmował decyzję, kto będzie podsłuchiwany ws. Amber Gold.

 

Pożyczka na "poprawę warunków mieszkaniowych"

 

Jarosław Krajewski (PiS) przytoczył zeznania świadka podczas przesłuchania przed komisją w 2016 r. Wówczas Różycki informował, że otrzymał pożyczkę od Prokuratury Apelacyjnej na poprawę warunków mieszkaniowych.

 

Poseł PiS poinformował świadka, że w aktach sprawy operacyjnej prowadzonej przez ABW znajduje się częściowo odtajniona notatka, z której wynika, że jeden z prokuratorów gdańskich miał po zaniżonej cenie, ok. 400 tys. zł, nabyć od dewelopera mieszkanie warte na rynku 800 tys. zł. Różnica - jak podkreślił Krajewski - "miała być tzw. dodatkowym gratisem przekazanym prokuratorowi przez dewelopera", a środki własne w kwocie 200 tys. zł miały pochodzić ze środków prokuratury przyznanych na pomoc mieszkaniową. Krajewski pytał świadka, czy wie, którego z prokuratorów z prokuratury gdańskiej dotyczy ta informacja. Różycki odpowiedział, że "takiej informacji nigdy nie miał przed sobą"; "przypuszczam, że to chodzi o mnie".

 

Krajewski pytał, czy świadek zakupił w tym czasie mieszkanie, Różycki potwierdził. Przyznał, że w tym czasie w mediach pojawiały się informacje, że otrzymał on niesłusznie taką pożyczkę.

 

Pytany, czy ws. Amber Gold występowała korupcja odpowiedział, że nie. Krajewski pytał, na jakiej podstawie to twierdzi; Różycki odpowiedział, że "on nic o tym nie wie".

 

polsatnews.pl, PAP

grz/hlk/mr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie