Polskie MSZ: wybory prezydenckie na Krymie nie mogą zostać uznane za legalne
"Opowiadamy się za poszanowaniem spójności terytorialnej Ukrainy i uznajemy Krym za część ukraińskiego państwa; oznacza to również, że wybory prezydenckie na półwyspie przeprowadzone przez władze Federacji Rosyjskiej nie mogą zostać uznane za legalne" - oświadczyło w niedzielę MSZ.
- Partnerzy międzynarodowi Ukrainy nie uznają wyników wyborów prezydenta Rosji na okupowanym przez nią Krymie - oświadczył wcześniej w niedzielę podczas wizyty w Kuwejcie ukraiński prezydent Petro Poroszenko. - Obserwujemy, oczywiście nielegalne, wybory prezydenta Federacji Rosyjskiej. Nielegalne na terytorium okupowanego Krymu - dodał.
Poroszenko przekazał, że w ostatnich dniach miał intensywne kontakty z partnerami międzynarodowymi, którzy "zapewniali, że wybory prezydenta Rosji na Krymie nie zostaną uznane".
- Jedynym prezydentem, który będzie wybierany na Krymie, będzie prezydent Ukrainy - podkreślił Poroszenko.
Francuskie MSZ wydało w niedzielę oświadczenie w tej sprawie.
"Francja nie uznaje organizacji rosyjskich wyborów prezydenckich na Krymie, które odbywają się dzisiaj" - napisano w oświadczeniu.
"Cztery lata po nielegalnej aneksji Autonomicznej Republiki Krymu i Sewastopola Francja pozostaje głęboko zaangażowana w pełne przywrócenie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy w ramach jej uznanych międzynarodowo granic. Przesunięcie siłą granic jest sprzeczne z prawem międzynarodowym, w tym ze zobowiązaniami podpisanymi przez Federację Rosyjską" - podkreśla ministerstwo.
Po zakończonym głosowaniu oświadczenie w podobnym brzmieniu wydało polskie MSZ.
Oświadczenie #MSZ o nieuznaniu rosyjskich wyborów prezydenckich na Krymie #CrimeaIsUkraine pic.twitter.com/BVhgQrrzcQ
— Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP 🇵🇱 (@MSZ_RP) 18 marca 2018
Oświadczenia szefów dyplomacji
Przed wyborami szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini zapowiedziała, że UE nie uzna wyborów przeprowadzonych na Krymie. Jak podkreśliła Mogherini, Unia nie uznaje nielegalnej aneksji i ją potępia. Wskazała m.in. na postępującą militaryzację półwyspu i łamanie praw Tatarów krymskich, wzywając do przestrzegania praw człowieka i uwolnienia urodzonego na Krymie reżysera Ołeha Sencowa, aresztowanego w Symferopolu i przewiezionego do Rosji w maju 2014 roku, oraz innych aktywistów.
Ukraińskie ministerstwo spraw zagranicznych opublikowało z kolei wspólne oświadczenie ministrów spraw zagranicznych Polski, Danii, Estonii, Łotwy, Litwy, Rumunii, Szwecji i Ukrainy, w którym zapewniają oni, że wyniki wyborów na Krymie nie zostaną uznane. "Nie zapomnimy o okupowanym Krymie i nie pozwolimy usunąć go z międzynarodowej agendy" - deklarują szefowie dyplomacji.
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wezwał UE do ogłoszenia nowych sankcji wobec osób zaangażowanych w organizowanie rosyjskich wyborów na Krymie.
Cztery lata po aneksji
Mieszkańcy tego półwyspu po raz pierwszy biorą udział w wyborach prezydenckich Rosji. Jak informuje Deutsche Welle, zarejestrowanych jest tam ok. 1,5 mln wyborców.
Wchodzący w skład Ukrainy Półwysep Krymski został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku, po referendum uznanym przez władze Ukrainy i Zachód za nielegalne. Wcześniej rosyjscy żołnierze w nieoznakowanych mundurach przejęli kontrolę nad znajdującymi się na półwyspie strategicznymi obiektami ukraińskiej armii i lokalnych władz.
Rosyjską aneksję Krymu, do której doszło po deklaracji niepodległości po zajęciu Krymu przez rosyjskie siły specjalne i nieuznanym przez społeczność międzynarodową referendum, uznało zaledwie kilka państw, w tym Wenezuela, Syria, Afganistan i Korea Północna. UE, USA i inne państwa na aneksję odpowiedziały sankcjami.
Nieprzypadkowa data głosowania
18 marca przypada czwarta rocznica aneksji Krymu, która w Rosji jest określana jako "ponowne przyłączenie do macierzy". W związku z tym na półwyspie organizowane są liczne imprezy upamiętniające tę rocznicę i mające mobilizować wyborców do głosowania. Według komentatorów termin wyborów prezydenckich w Rosji celowo wybrano tak, by zbiegł się z rocznicą aneksji Krymu, przedstawianej w Rosji jako sukces faworyta wyborów, prezydenta Władimira Putina, i przyczyniającej się do jego wysokiego poparcia.
Ze względu na obowiązywanie w Rosji aż dziewięciu stref czasowych głosowanie w wyborach trwa niemal dobę. Rozpoczęło się o godz. 21 w sobotę czasu polskiego w najdalej wysuniętych na wschód regionach - na Czukotce i Kamczatce - i potrwa do godz. 19 czasu polskiego w graniczącym z Polską obwodzie kaliningradzkim.
PAP
Czytaj więcej