"Nie wiem skąd taka burza". Łapiński w "Śniadaniu w Polsat News" o słowach premiera

Polska

- Padło pytanie, z którego wynikało zupełne niezrozumienie ustawy. Ja nie wiem, czy dziennikarz nie odrobił lekcji domowej i nie przeczytał ustawy, ona nie jest krótka, jest tłumaczona na język angielski, więc można ją przeczytać także po angielsku, też w innych językach - powiedział w programie "Śniadanie w Polsat News" rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.

- Gdyby dziennikarz przeczytał tą ustawę, to by wiedział, że jego pytanie jest bezzasadne, w tym sensie, że odpowiedź jest znana na początku i w tym kontekście padła wypowiedź pana premiera - powiedział Łapiński.

 

Jak dodał, "nie można bagatelizować tego, że ta sprawa jest tak nagłaśniana". - Jako naród polski, władze państwa polskiego, czy premier, czy prezydent, zawsze będziemy bronić dobrego imienia Polski, a jak pojawiają się takie pytania, to premier wyjaśnił, o co chodzi. Zaprzeczył, że ta ustawa penalizowałaby takie wypowiedzi, czy odnoszenia się do konkretnego przypadku historycznego. Nie wiem skąd taka burza - stwierdził Łapiński.

 

 

- Intencje są jasne. Chodzi o to, żeby wyraźnie wskazać kto odpowiada za Holokaust i że nie są to narody podbite przez Niemców - ani naród polski, ani naród żydowski, ani romski, ani żaden inny - podkreślił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.


Zaznaczył, że "to są narody ofiar, narody, które były przez niemieckich nazistów mordowane. Za tą zbrodnię odpowiadają Niemcy i my, jako przedstawiciele narodów ofiar, powinniśmy mówić jednym głosem, a nie oskarżać się nawzajem o to, że nasi przodkowi dopuścili się jakichś niegodziwych czynów w tym strasznym czasie".

 

- Tylko to chciał premier powiedzieć. W żadnym wypadku nie ma mowy o żadnym negowaniu Holokaustu. To w ogóle absurdalne oskarżenie - powiedział Sasin.


Jak dodał, "będziemy też zwalczać wszelkie przejawy antysemityzmu". - Premier też wyraźnie o tym mówi. Wiemy jaka odpowiedzialność na nas i polskim rządzie spoczywa. Nie ma mowy, żebyśmy się wali w jakąś awanturę  zaznaczył.

 

"Nie wiem, co wstrząsającego jest w wypowiedzi premiera"

 

Sasin, pytany przez Bartosza Kurka, czy będą przeprosiny ze strony polskiej za słowa Morawieckiego, podkreślił, że "trzeba niezmierzonych układów złej woli, żeby odczytać wypowiedź premiera, jako próbę negowania Holokaustu, czy wypaczania historii".

 

- Premier dokładnie tłumaczył, że nawet jeśli byli przedstawiciele innych narodowości, narodów podbitych przez III Rzeszę, którzy dopuszczali się zbrodni w tym czasie, to nie ulega żadnej wątpliwości, że odpowiedzialni za tę zbrodnię są Niemcy, niemiecki nazizm i nic tego nie zmieni - powiedział Sasin.

 

Na uwagę prowadzącego, że premier Izraela Benjamin Netanjahu uznał wypowiedź Morawieckiego za "wstrząsającą", szef Komitetu Stałego Rady Ministrów odparł, że "nie wie, co jest w niej wstrząsającego". - My nie możemy nie reagować w tych przypadkach i nie możemy nie mówić o oczywistościach historycznych. Oczywistością historyczną jest to, że w każdym narodzie, również w tych narodach, które były najbardziej mordowane przez Niemców, również wśród Polaków, zdarzali się tacy, którzy zachowywali się niegodziwie, ale to nie zmienia faktu tego, kto odpowiada za Holokaust - powiedział.

 

Jak ocenił, premier Izraela "w sposób absolutnie przesadny reaguje w tej sprawie". - Wszyscy uważają, że ma do tego prawo, bo broni swojego narodu i broni swojej narracji historycznej również. A czyż my nie mamy prawa do tego? Premier polskiego rządu nie ma do tego prawa, żeby również bronić godności swojego narodu i bronić prawdy historycznej? - pytał.

 

"Wiele wypowiedzi polityków izraelskich jest determinowana tym, co się dzieje w Izraelu"


Z Sasinem zgodził się Łapiński. - Trzeba dużo złej woli, żeby wypowiedzi premiera przypisać, że bezcześci on pamięć ofiar Holokaustu, że próbuje negować Holokaust. Często te wypowiedzi były zbyt emocjonalne i nie odnoszące się do całej sytuacji - tłumaczył rzecznik prezydenta.

 

Jego zdaniem, "potrzebna jest wzajemna empatia, żeby zrozumieć tą dyskusję".

 

W ocenie rzecznika prezydenta, reakcje izraelskich polityków na słowa Morawieckiego są zdeterminowane wewnętrzną sytuacją panującą w Izraelu. - Jeśli państwo byście zobaczyli w jakiej sytuacji teraz trudnej znajduje się premier Benjamin Netanjahu wewnątrz swojego kraju, jakie są demonstracje przeciwko jego rządom, lub jemu osobiście, jakie śledztwa prowadzi policja przeciwko jego najbliższym, czy jemu osobiście, to byście wiedzieli, że w takiej sytuacji politykowi, a Benjamin Netanjahu jest bardzo sprawnym politykiem, często łatwo jest przykrywać swoje kłopoty wewnętrzne różnymi sprawami międzynarodowymi - powiedział.

 

 

"Proponuję ograniczyć wypowiedzi pana premiera"


- Wydawałoby się, że już nie da się bardziej popsuć relacji polsko-izraelskich, a w tym momencie już chyba polska-cały świat, a panu premierowi udało się to w kilak sekund - powiedziała Kamila Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej.


- Proponuję, aby zamiast tworzenia jakichś zespołów, które mają sobie radzić z kryzysami, po prostu ograniczyć wypowiedzi pana premiera na arenie międzynarodowej - dodała.


Jak tłumaczyła, "napawa mnie smutkiem ta państwa nonszalancja, ten brak klasy, jakiejś otwartości w bardzo trudnym temacie relacji polsko-izraelskich, polsko-żydowskich".


"Nie potraficie przeprosić i poprawić"


- Miało być lepiej, niestety ten atut pana premiera w postaci mówienia ilomaś językami okazał się katastrofą – uważa Borys Budka z PO.
Zwracając się do przedstawicieli rządu powiedział: "państwo sami wywołaliście ten problem".


- Wprowadziliście w Polsce przepisy, które są niedoprecyzowane. Nie chcieliście ich poprawić w Senacie, a wystarczyło to zrobić. Wywołaliście ten problem, udajecie, że prokurator Zbigniew Ziobro ze swoimi ludźmi będzie ścigał gdzieś za granicą za karygodne wypowiedzi, a jednocześnie kilka miesięcy wcześniej prokuratura apeluje na korzyść antysemity Piotra Rybaka (skazanego za spalenie kukły Żyda - red.), na korzyść Jacka Międlara, prokuratura wypuszcza osoby, które czynią mowę nienawiści. Nie potraficie zrobić prostej rzeczy - przeprosić i poprawić - tłumaczył.

  

"Zostali zadenuncjowani przez Polaków"

 

Podczas sobotniego panelu dotyczącego przyszłości Europy na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium szef polskiego rządu został zapytany przez dziennikarza "New York Times" Ronena Bergmana o nowelizację ustawy o IPN. Dziennikarz przedstawił historię swojej matki, która - jak mówił - urodziła się w Polsce, a w trakcie II wojny światowej wielu członków jej rodziny zginęło, bo "zostali zadenuncjowani na Gestapo przez Polaków jako ukrywający Żydów".


- Po wojnie moja matka przyrzekła, że nigdy więcej nie będzie mówić po polsku, że nie powie nawet jednego słowa w tym języku. Jeśli dobrze rozumiem, po uchwaleniu tej ustawy byłbym uznany za przestępcę w pańskim kraju ze względu na to, co mówię? Jaki jest cel, jaka jest myśl, którą chce pan przekazać całemu światu? Bo reakcja jest zupełnie odwrotna i przez to jeszcze większa uwaga jest poświęcona tym straszliwym zbrodniom - pytał dziennikarz "NYT".


W odpowiedzi na to pytanie Morawiecki podkreślił, że "jest to niezmiernie ważne, aby zrozumieć, że oczywiście nie będzie to karane, nie będzie to postrzegane jako działalność przestępcza, jeśli ktoś powie, że byli polscy zbrodniarze".


- Tak jak byli żydowscy zbrodniarze, tak jak byli rosyjscy zbrodniarze, czy ukraińscy - nie tylko niemieccy - dodał szef polskiego rządu.

 

Wszystkie odcinki programu "Śniadanie w Polsat News" można oglądać w zakładce Nasze Programy.

 

Polsat news, polsatnews.pl

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie