"Stan bardzo ciężki, rokowania są nieznane". Lekarze o stanie zdrowia 14-latka, który wpadł pod lód

Polska

Stan 14-letniego chłopca, który w poniedziałek w Rudzińcu wpadł pod lód, jest bardzo ciężki, a rokowania nieznane. Chłopiec przebywał pod wodą ok. 90 minut - poinformowali we wtorek opiekujący się nim lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.

Chłopiec z kolegą poszedł w poniedziałek nad staw obok pałacu w Rudzińcu i wszedł na lód, który się pod nim załamał. Według danych służb ratowniczych przebywał pod wodą ok. 90 minut. Śmigłowcem został przetransportowany do katowickiego szpitala.

 

- Trafił do nas w trakcie reanimacji, w głębokiej hipotermii. Został przewieziony na blok operacyjny kardiochirurgii, gdzie zastosowano krążenie pozaustrojowe, rozpoczęto procedurę ECMO. Ta aparatura zabezpiecza w tej chwili krążenie, pracę serca, jak również oddychanie i pracę płuc pacjenta. Dodatkowo podłączona jest sztuczna nerka - powiedział ordynator oddziału kardiochirurgii Piotr Stanek.

 

- Stan pacjenta jest bardzo ciężki. (...) Pacjent jest w śpiączce farmakologicznej, ocena neurologiczna na chwilę obecną jest mało miarodajna, co nie zmienia naszego sposobu leczenia. Jest niewydolność wielonarządowa, rokowania są nieznane - dodał.

 

"Kiedy trafił do szpitala jego ciało miało 20-21 stopni"

 

Jak podkreślił kardiochirurg dr Dariusz Pypłacz, chłopiec był dotąd zdrowy, uprawiał sport. - To na pewno przemawia na jego korzyść, natomiast to, co się stało, jest mocno obciążające - powiedział. - Przede wszystkim musimy go ustabilizować, on ma cechy niewydolności wielonarządowej, wynikającej prawdopodobnie z niedotlenienia, ponieważ przebywał bez krążenia jakiś czas, na pewno 90 minut pod wodą, więc nie oddychał. Głównym czynnikiem osłaniającym stała się niska temperatura. Pozostaje pytanie, czy on się najpierw wychłodził, a potem zatrzymała się akcja serca, czy było odwrotnie. To kluczowa sprawa dla przeżycia i dalszych możliwości leczenia - dodał.

 

Jak poinformował młodszy asystent Grzegorz Zalewski, chłopiec przebywał w wodzie o temperaturze ok. 4 stopni Celsjusza. Kiedy trafił do szpitala, jego ciało było już ogrzane do temperatury 20-21 stopni, w ciągu kilku kolejnych godzin w szpitalu został ogrzany do prawidłowej temperatury. Kluczowe dla lekarzy jest teraz ustabilizowanie stanu pacjenta, dopiero potem możliwe będą decyzje co do dalszego przebiegu leczenia. - Możemy zapewnić, że zrobimy wszystko, co jesteśmy w stanie zrobić, żeby mu pomóc - podkreślił Piotr Stanek.

 

PAP

dk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie