Śpiewak pyta, czy Gronkiewicz-Waltz odda pieniądze za rachunki telefoniczne. "Frywolny stosunek do wspólnego majątku"
Ponad 70 tys. zł wyniosły rachunki za dwa miesiące korzystania ze służbowego telefonu prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wysoka kwota jest wynikiem opłat roamingowych podczas zagranicznych wizyt. "Jak to możliwe, że Pani Prezydent nie korzystała z alternatywnych sposobów komunikacji i jak można w cywilizowanych miastach nie znaleźć WiFi?" - napisał radny dzielnicy Śródmieście Jan Śpiewak.
"W 1885 r. prezydent Warszawy Sokrates Starynkiewicz wyłożył z własnej kieszeni ogromną na ówczesne czasy sumę 24 tys. rubli na zakup pogłębiarki. Poprzednie zamówione przez władze Warszawy urządzenie, na skutek zmiany nurtu Wisły, okazało się bezużyteczne. Prezydent czuł się winny zaistniałej sytuacji, postanowił więc z własnych pieniędzy zakupić nową pogłębiarkę" - rozpoczął swoją interpelację do burmistrza dzielnicy Śródmieście radny Jan Śpiewak z Wolnego Miasta Warszawy.
Wyjaśnił, że historię o Starynkiewiczu przytoczył, "bowiem Prezydent Warszawy już wielokrotnie pokazała, chociażby nielegalnie oddając na skutek dzikiej reprywatyzacji majątek wart wiele miliardów złotych, że ma dość frywolny stosunek do naszego wspólnego majątku".
"Czy ratusz przewiduje szkolenia?"
W dalszej części interpelacji Śpiewak powołuje się na informacje "na temat gigantycznych wydatków za rozmowy telefoniczne podczas dwóch wizyt zagranicznych, które wyniosły w sumie 70 tys. złotych" i pyta, "czy Pani Prezydent zamierza zwrócić miastu wydane pieniądze?".
"Czy Pani Prezydent miała szkolenia z obsługi smartfona? Jeśli nie, to zwracam się z prośbą o dokładne wyjaśnienie na co pieniądze poszły i co zamierza zrobić urząd, żeby w przyszłości warszawiacy nie ponosili tego typu wydatków" - napisał radny.
"Czy ratusz przewiduje dla kadry zarządzającej szkolenie z obsługi smartfonów, z wyłączania roamingu danych, korzystania z komunikatorów internetowych, logowania do WiFi w hotelach i miejscach publicznych?" - dodał.
"Ponad dwa tygodnie po 10 godzin dziennie"
Rzecznik ratusza Bartosz Mielczarczyk w rozmowie z portalem potwierdził, że rachunki zostały "nabite" podczas wizyty prezydent Warszawy w Nowym Jorku i Izraelu, a wszystkie połączenia były wykonane w sprawach służbowych.
Według wyliczeń redakcji tustolica.pl, Hanna Gronkiewicz-Waltz, aby otrzymać rachunek na prawie 50 tys. zł, musiałaby rozmawiać "bez przerwy przez ponad dwa tygodnie po 10 godzin dziennie".
48981,43 PLN?! Halo @PORP_Warszawa - może zróbcie #HGW jakieś szkolenie z niemarnowania naszych wspólnych pieniędzy? Że w hotelach i na konferencjach zwykle jest wifi, czy to #Kulm czy #Londyn? Że skype i whatsapp dają radę? Jakiś #egzaminzawodowy później? #masakra #hańba #wtf pic.twitter.com/z1JQ1wBGyV
— Mateusz Dobrowolski (@MatDobro) 12 stycznia 2018
polsatnews.pl
Czytaj więcej