Trump: mówiąc o krajach imigrantów, nie użyłem przypisywanych mi słów

Świat
Trump: mówiąc o krajach imigrantów, nie użyłem przypisywanych mi słów
PAP/EPA/SHAWN THEW

Prezydent USA Donald Trump oświadczył w piątek, że nie nazwał krajów, z których do USA przyjeżdżają migranci, "zadupiem", o czym informował dziennik "Washington Post". Trump przyznał jednak, że użył ostrego języka.

"Język, którego użyłem na spotkaniu ws. (programu dla nielegalnych imigrantów) DACA był ostry, ale nie był to język", jaki mi przypisano - napisał na Twitterze amerykański prezydent.

 

 

W kolejnym tweecie zapewnił: "Nigdy nie powiedziałem niczego uwłaczającego Haitańczykom poza tym, że Haiti jest, oczywiście, bardzo biednym krajem z problemami". Trump podkreślił, że nigdy nie mówił, by "ich wywalono" z USA; jego zdaniem wymyślili to Demokraci.

 

"Mam wspaniałe stosunki z Haitańczykami" - zapewnił amerykański prezydent, dodając: "Prawdopodobnie powinienem nagrywać następne spotkania - niestety, żadnego zaufania!".

 

 

Agencja AP, powołując się na źródło w amerykańskiej dyplomacji, informuje, że najwyższy rangą amerykański dyplomata na Haiti - charge d'affaires Robin Diallo - został wezwany przez haitańskiego prezydenta Jovenela Moisego, by wytłumaczyć słowa Trumpa.

 

Jak poinformował "Washington Post", na czwartkowym spotkaniu dotyczącym imigracji w Białym Domu z senatorami Trump miał zapytać, dlaczego do USA "przyjeżdżają ci wszyscy ludzie z krajów na zadupiu (ang. shithole countries)". Dziennik powołuje się na kilka osób poinformowanych o przebiegu rozmowy, która dotyczyła udzielania ochrony imigrantom z Haiti, Salwadoru i krajów Afryki. Miał też zasugerować, że należałoby przyjmować ludzi z takich państw jak Norwegia. Senatorowie byli zaskoczeni słowami prezydenta - informuje "WP".

 

"Stwierdzenie jest sprzeczne ze wszystkim akceptowalnymi zachowaniami"

 

Wyrażenie to za szokujące i rasistowskie uznało Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (UNHCHR). Jego rzecznik Rupert Colville zaznaczył, że nie jest to kwestia jedynie "wulgarnego języka", ale także "zachęcanie do rasizmu i ksenofobii, co potencjalnie może zakłócić i zniszczyć życie wielu ludzi".

 

Oświadczenie wydała Unia Afrykańska, informując, że jest "szczerze zaniepokojona" wulgarną wypowiedzią Trumpa. "Biorąc pod uwagę historyczne realia tego, jak wielu Afrykańczyków dotarło do Stanów Zjednoczonych jako niewolnicy, to stwierdzenie jest sprzeczne ze wszystkim akceptowalnymi zachowaniami i praktykami" - napisano.

 

Zareagował także rząd Botswany, określając słowa prezydenta USA jako "karygodne i rasistowskie". Z kolei rządzący w RPA Afrykański Kongres Narodowy uznał je za "nadzwyczaj obraźliwe". Rzecznik rządu Sudanu Południowego natomiast oświadczył, że "dopóki nic nie zostało wyraźnie powiedziane o Sudanie Południowym, nie ma nic do powiedzenia".

 

Słowa Trumpa miały paść na wspólnym spotkaniu w Gabinecie Owalnym senatorów z Partii Republikańskiej i Demokratycznej. Dotyczyło ono nielegalnych imigrantów, którzy przybyli do Stanów Zjednoczonych jako dzieci, tzw. dreamers (marzycieli), i zarządzonej przez Trumpa likwidacji programu DACA pozwalającego im na pozostanie w USA i legalne zatrudnienie.

 

Prawie 700 tysiącom tzw. marzycieli - nazywanych od akronimu projektu ustawy "Rozwój, Pomoc i Kształcenie Niepełnoletnich Przybyszy" (Development, Relief and Education for Alien Minors, DREAM) - grozi utrata pozwolenia na pracę i deportacja, poczynając od 5 marca b.r., jeśli Kongres do tego czasu nie znajdzie jakiegoś trwałego rozwiązania ich sytuacji.

 

Zakończenie loterii wizowej i budowa muru na granicy z Meksykiem

 

Na czwartkowym spotkaniu omawiano m.in. kwestię, czy dostaną oni możliwość otrzymania obywatelstwa, czemu sprzeciwiają się konserwatywni kongresmani. Nie osiągnięto jednak kompromisu, a dyrektor ds. legislacji Białego Domu Marc Short powiedział reporterom, że będą potrzebne dalsze prace.

 

Źródła w Senacie USA uważają, że proponowane porozumienie zakłada przyznanie 1,6 mld dolarów na budowę muru na południowej granicy USA z Meksykiem, zakończenie loterii wizowej i wprowadzenie limitu co do tego, ilu krewnych obywatel USA bądź posiadacz zielonej karty może sprowadzić do kraju.

 

Porozumienie to miałoby także umożliwić marzycielom zdobycie amerykańskiego obywatelstwa w ciągu 10-12 lat, a ich rodzicom dać trzyletnie pozwolenie na pracę, na podstawie jednego z likwidowanych programów imigracyjnych, który przyznaje przybyszom tymczasowy status ochronny (Temporary Protected Status - TPS). Jeden z programów TPS dotyczy Haitańczyków.

 

Komentując spotkanie, Trump napisał na Twitterze, że przedstawione mu w czwartek "porozumienie obu partii ws. DACA (...) to wielki krok w tył". Jego zdaniem w porozumieniu mur nie jest "odpowiednio sfinansowany", a USA "będą zmuszone do przyjęcia dużej liczby ludzi z państw o wysokiej przestępczości, którym źle się wiedzie".

 

PAP

dk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie