Lekarz miał zawał. Dyżur na dwóch oddziałach jednocześnie
W szpitalu w małopolskich Proszowicach lekarz dostał zawału. Dyrekcja placówki zaprzecza, by stało się podczas dyżuru. Co innego twierdzi jednak kardiolog, który go diagnozował. Lekarz przed zawałem miał pracować przez kilka dni po 12 godzin, w dodatku - jak twierdzą związkowcy - na dwóch oddziałach jednocześnie.
Diagnozujący lekarza proszowickiej pulmonologii kardiolog wątpliwości co do tego, kiedy doszło do zawału, nie ma.
- Ten zawał dokonał się w trakcie dyżuru. Pełne jego rozpoznanie nastąpiło w godzinach południowych - powiedział "Wydarzeniom" Polsat News dr Piotr Szarkowski, kardiolog ze szpitala w Proszowicach.
Medyk miał być po kilku dniach dwunastogodzinnych dyżurów i to na dwóch oddziałach równocześnie.
- Lekarz pracował w oddziale chorób płuc i obserwacyjno-zakaźnym - powiedział Szarkowski.
Według dyrekcji szpitala taki system pracy jest zgodny z przepisami i funkcjonuje od lat.
- Naprawde to nie jest nic dziwnego - powiedziała Janina Dobaj, dyrektor szpitala w Proszowicach.
- Nawet wtedy, gdy była wystarczająca liczba lekarzy, powiedzmy dwadzieścia lat temu, już w takim systemie te oddziały dyżurowały - powiedziała dyrektor Dobaj.
Władze szpitala zaprzeczają też, by do zawału doszło podczas pracy.
- Absolutnie dementujemy, aby w trakcie pracy doszło do takiego stanu - powiedział Tadeusz Augustyn, zastępca dyrektora ds. lecznictwa szpitala w Proszowicach.
Proszowicki szpital od wielu miesięcy negocjuje z lekarzami. Większość z nich postanowiła odejść z pracy. Okres wypowiedzenia umów mija z końcem stycznia.
Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze