Stoch o krok od historycznego wyczynu. Małysz: trzeba podejść do tego spokojnie i wykonać swoją pracę
Kamil Stoch w sobotę może po raz kolejny przejść do historii skoków narciarskich. O godz. 17:00 rozpocznie się ostatni konkurs 66. Turnieju Czterech Skoczni. Jeśli wygra w Bischofshofen, będzie drugim zawodnikiem w historii, który triumfował na wszystkich czterech obiektach. - Myślę, że się skończy dobrze, jestem optymistą - powiedział Adam Małysz, zwycięzca TCS w sezonie 2000/2001.
Sam Stoch odpycha od siebie pytania o swoje szanse, odpowiada, że nie interesują go rekordy, chce skupić się wyłącznie na swojej pracy. To, że jest mocny psychicznie udowodnił już wielokrotnie. A w Bischofshofen wie jak wygrywać. Dokonał tego już w zeszłym roku, kiedy także triumfował w TCS.
Impreza nazywana jest przez wielu narciarskim Tour de France, a także Grand Slamem. Sami skoczkowie mówią, że czasami jest trudniej wygrać TCS niż mistrzostwo olimpijskie i cenią to zwycięstwo wyżej niż Kryształową Kulę.
Stoch jest teraz w komfortowej sytuacji, bo nad drugim w klasyfikacji Niemcem Andreasem Wellingerem ma 64,5 pkt przewagi. Szansę na podium ma także Dawid Kubacki, który jest czwarty, a do trzeciego Japończyka Junshiro Kobayashi traci 16 pkt.
Początek rywalizacji o 17:00.
PAP, Polsat News, polsatnews.pl