Sąd o zatrzymaniach Obywateli RP przed Marszem Niepodległości: bezzasadne i nieprawidłowe
Warszawski Sąd Rejonowy uznał, że zatrzymania Obywateli RP przed rozpoczęciem Marszu Niepodległości 11 listopada były bezzasadne i nieprawidłowo przeprowadzone - informuje "Gazeta Wyborcza". Sąd ma też zawiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy - przekroczenia uprawnień bądź niedopełnienia obowiązków. Obywatele RP nie wykluczają walki o odszkodowania.
W środę sąd rozpatrzył pięć z 39 zażaleń Obywateli RP zatrzymanych 11 listopada przy ul. Smolnej w Warszawie.
Zanim marsz się rozpoczął grupę 45 osób przewieziono na komendę.
"Należy podkreślić, że policja dokonała interwencji bezprawnie. Interwencji dokonano w związku z rzekomym zakłócaniem zgromadzenia cyklicznego, tyle, że tzw. Marsz Niepodległości jeszcze się nie zaczął, zaczął się o godz. 15, a policja dokonała interwencji o 14:40. Obywatele RP nie przebywali na trasie marszu" - podkreślili Obywatele RP wydanym wówczas oświadczeniu.
- Żadna z osób nie została zatrzymana, 45 osób przewieziono do jednostki policji, żadnej z tych osób nie przedstawiono zarzutu. Wobec wszystkich tych osób wykonano czynności związane z ustaleniem tożsamości celem wykonania dalszych czynności związanych z popełnieniem wykroczenia z art. 52 Kodeksu wykroczeń, czyli zakłócenia legalnego zgromadzenia. Natomiast w stosunku do dwóch osób wszczęto czynności wyjaśniające, nie stawiano żadnych zarzutów - tłumaczył Komendant Główny Policji nadinsp. Jarosław Szymczyk
UWAGA!
— Michał SzymanderskiP (@MichalSz_P) 3 stycznia 2018
Postanowienie sądu w sprawie zatrzymania @ObywateleRP przez @Policja_KSP 11 listopada.
Sąd orzekł, że było to zatrzymanie, a nie jak zawsze policja twierdzi "doprowadzenie w celu wylegitymowaniu" i było przeprowadzone niezgodnie z prawem.
Policja znów ponad prawem.
- Sądy wydawały już tego typu orzeczenia, więc to nie jest pierwsza sprawa bezprawnego zachowania policji. Dla nas jest najważniejsze, że orzeczenie zostało wydane bardzo szybko - podkreślił w rozmowie z polsatnews.pl Michał Szymanderski-Pastryk.
Dodał, że "policja twierdziła, że to nie było zatrzymanie". - Sąd zwrócił uwagę, że przy zatrzymaniu mamy pewne uprawnienia, jak prawo do adwokata, a policja w ogóle nie przyjęła perspektywy zatrzymania, więc uznała, że te prawa nam nie przysługują - tłumaczył.
- Możemy składać pozwy cywilne o naruszenie dóbr i na pewno są wśród Obywateli RP osoby, które będą się domagać odszkodowań. Nie jako organizacja, ale jako ludzie, bo jako ludzie jesteśmy ciągani po komendach - zaznaczył.
Jak podkreślił, działania policji były ograniczeniem wolności, a tym samym złamaniem praw człowieka. - To kwestia rozmowy z prawnikami, ale najprawdopodobniej będziemy także dochodzić swoich praw na arenie międzynarodowej - dodał.
- W ustnym uzasadnieniu sąd poinformował, że powiadomi prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy policji w związku z art. 231 Kodeksu karnego, czyli przekroczeniem uprawnień lub niedopełnieniem obowiązków - powiedziała "Gazecie Wyborczej" reprezentująca Obywateli RP adwokat Katarzyna Gajowniczek-Pruszyńska.
"Nikt nie przyzna się do winy"
Szymanderski-Pastryk poinformował także, że odebrał dziś wezwanie na komendę w charakterze podejrzanego z art. 52 kodeksu wykroczeń, czyli naruszania przepisów o zgromadzeniach.
Policja zarzuca mu "przeszkadzanie lub usiłowanie przeszkodzenia w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia", "bezprawnie zajmowanie lub wzbranianie się przed opuszczeniem miejsce, którym inna osoba lub organizacja prawnie rozporządza jako organizator lub przewodniczący zgromadzenia" a także "nie podporządkowanie się żądaniom lub poleceniom przewodniczącego zgromadzenia lub jego organizatora".
Za te wykroczenie grozi kara ograniczenia wolności bądź grzywna.
- Jestem przekonany, że nikt nie przyzna się do winy, a sąd umorzy postępowanie - powiedział.
Gazeta Wyborcza, polsatnews.pl