Śmierć górnika w kopalni. Zabił go duży kamień, który spadł z przenośnika

Polska
Śmierć górnika w kopalni. Zabił go duży kamień, który spadł z przenośnika
zdj. ilustracyjne/Wikimedia Commons/Ludek/CC BY-SA 3.0

33-letni górnik z kopalni Chwałowice w Rybniku, będącej częścią kopalni zespolonej ROW, zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w czwartkowym wypadku 550 metrów pod ziemią - podała Polska Grupa Górnicza, do której należy kopalnia. To 15. w tym roku śmiertelna ofiara wypadków w polskim górnictwie.

Do wypadku doszło w czwartek rano. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że górnik - pracownik działu mierniczo-geologicznego - został uderzony w głowę dużym kamieniem, który stoczył się z będącego w ruchu przenośnika zgrzebłowego przy ścianie wydobywczej. Doznał urazu głowy i stłuczenia klatki piersiowej.

 

Mimo wysiłków lekarzy górnik zmarł w szpitalu

 

- Pracownik został natychmiast przetransportowany na powierzchnię, gdzie czekała już karetka pogotowia - powiedział rzecznik Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Głogowski. Mimo wysiłków lekarzy górnik zmarł w szpitalu. Był doświadczonym pracownikiem, zatrudnionym w kopalni od ośmiu lat.

 

Zmarły górnik jest 15. w tym roku śmiertelną ofiarą wypadków w całym polskim górnictwie, dziesiątą w kopalniach węgla kamiennego. Jeden górnik zginął w tym roku także w kopalni rud miedzi, dwaj w górnictwie odkrywkowym, dwaj inni w pozostałych działach przemysłu wydobywczego.

 

Z danych Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach wynika, że ogółem od początku tego roku do końca listopada w polskim górnictwie doszło do 1901 rozmaitych wypadków, w tym 1528 w kopalniach węgla kamiennego oraz 279 w górnictwie rud miedzi.

 

Drugi śmiertelny wypadek w górnictwie w tym tygodniu

 

Do poprzedniego śmiertelnego wypadku w górnictwie doszło w miniony poniedziałek na terenie należącej do PGG kopalni Mysłowice-Wesoła. Tragedia wydarzyła się na powierzchni, a ofiarą był pracownik firmy zewnętrznej, przysypany ziemią w 1,5-metrowym wykopie.

 

7 listopada zmarł 34-letni górnik z kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej. Podczas rozbijania brył węgla w rejonie przenośnika 600 m pod ziemią mężczyzna poślizgnął się i stracił równowagę; został pochwycony przez łańcuch przenośnika i dociśnięty do obudowy. Zmarł krótko potem w szpitalu w Rudzie Śląskiej. Kilka dni później w należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni Budryk w Ornontowicach 34-letni dozorca oddziału elektrycznego został śmiertelnie porażony prądem 1050 m pod ziemią.

 

W całym ubiegłym roku w polskim przemyśle wydobywczym zginęło przy pracy 27 osób, a dziewięć doznało ciężkich obrażeń. W sumie doszło do 2074 wypadków przy pracy. W tym roku wypadków kwalifikowanych jako ciężkie było w górnictwie 13, w tym 9 w kopalniach węgla kamiennego.

 

PAP

dk/ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie