Sąd Najwyższy odpowiada Morawieckiemu: jeśli premier ma wiedzę o łapówkach niech zawiadomi organy ścigania

Polska
Sąd Najwyższy odpowiada Morawieckiemu: jeśli premier ma wiedzę o łapówkach niech zawiadomi organy ścigania
Polsat News

"Od Prezesa Rady Ministrów, którego wypowiedzi mają niewątpliwy wpływ na kształtowanie się opinii publicznej, oczekujemy rzeczowości i posługiwania się sprawdzonymi i potwierdzonymi informacjami" - napisał rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski komentując słowa premiera Mateusza Morawieckiego m.in. o "głęboko wadliwym" polskim wymiarze sprawiedliwości i dominacji w SN sędziów okresu komunizmu.

"(…) Stanowczo stwierdzić należy, że teza o dominacji w SN sędziów okresu komunizmu jest chybiona i nie może stanowić obiektywnej podstawy do grupowego przenoszenia w stan spoczynku 40 proc. sędziów. Sam fakt orzekania w czasach PRL nie świadczy o tym, że dany sędzia sprzeniewierzył się niezawisłości i postępował niegodnie" - napisał rzecznik w oświadczeniu udostępnionym na stronie Sądu Najwyższego.


Jak podkreślił, "jeśli Pan Premier dysponuje wiadomościami na temat konkretnych spraw i konkretnych sędziów powinien przedstawić je publicznie, a nie posługiwać się krzywdzącymi uogólnieniami".

 

W związku z wypowiedziami premiera dotyczącymi sądów uchwałę podobnej treści przyjęło też kolegium Sądu Najwyższego, które tworzy 16 sędziów reprezentujących wszystkie cztery izby SN.


"Niektórzy z nich wciąż pracują"


Na łamach "Washington Examiner" premier Morawiecki stwierdził, że polski wymiar sprawiedliwości jest "głęboko wadliwy", a także "sprzyja nepotyzmowi i korupcji".


Morawiecki zauważył, że w czasie obrad Okrągłego Stołu generałowi Wojciechowi Jaruzelskiemu pozwolono na obsadzenie sędziów, którzy działali jeszcze w PRL-u.


"Sędziowie ci dominowali w naszym wymiarze sprawiedliwości przez kolejne ćwierć wieku. Niektórzy z nich wciąż pracują" - stwierdził szef rządu.


"Środowisko SN popiera surowe karanie sprzedajnych sędziów"


Rzecznik odniósł się także do wypowiedzi premiera, że "gdy sprawa wygląda na najbardziej dochodową, wymagane są łapówki".


"Wiedza o takich sprawach powinna być udostępniona przez Pana Premiera organom ścigania. Środowisko SN popiera bezwzględne ściganie i surowe karanie sprzedajnych sędziów" - argumentował Laskowski.


Jak podkreślił, sędziowie "sprzeciwiają się odwoływaniu się do niepotwierdzonych, obiegowych opinii i stereotypów i to w wypowiedziach Premiera polskiego rządu, publikowanych także za granicą. Krzywdzi to tysiące uczciwych sędziów, którzy są ważną częścią polskiego państwa".


"Zagadkowa teza o kupowaniu spraw"


Rzecznik zaznaczył, że "poprzeć należy system losowego przydzielania spraw poszczególnym sędziom, o którym wspomniał Pan Premier".


Zauważył jednak, że "system taki powinien konsekwentnie działać także w Sądzie Najwyższym i Trybunale Konstytucyjnym, czego dotychczasowe reformy nie przewidziały. Sprzeciw budzi natomiast zagadkowa teza o praktyce kupowania spraw przez sędziów".

 

"Nasz pakiet reform obejmuje wymóg losowego przydzielania spraw, które zakończyłoby sędziowską praktykę ich kupowania; ustalenie limitów czasowych rozstrzygania spraw i wymóg, by sędziowie doprowadzali do końca, a nie przekazywali dalej, sprawy, które rozpoczęli (...) oraz zobowiązanie sędziów do publicznego informowania o swoich finansach, co miałoby chronić przed łapownictwem i korupcją" - przekonywał premier w "Washington Examiner".

 

Laskowski sprzeciwił się także "kierowanemu wprost do Sądu Najwyższego zarzutowi rzekomego sprzyjania przestępcom wyłudzającym VAT".

 

"SN uchylił wyroki uniewinniające"


Rzecznik zwrócił również uwagę, że "Sąd Najwyższy (będący częścią wymiaru sprawiedliwości III Rzeczypospolitej Polskiej) nie współuczestniczył w uwolnieniu od odpowiedzialności karnej S. Kociołka (przemówienie Premiera w Szczecinie 17 grudnia 2017 r.). SN w 2015 r. uwzględnił w tej sprawie kasację prokuratora i uchylił wyroki uniewinniające (sygn. II KK 340/14)".


Podczas obchodów rocznicy Grudnia ’70 w Szczecinie Morawiecki przypomniał, że w 2013 r. po blisko 20 latach sąd pierwszej instancji uniewinnił wicepremiera Stanisława Kociołka, a rok później Sąd Apelacyjny utrzymał tę decyzję.


Kociołek miał być odpowiedzialny za wydanie zgody na strzelanie do stoczniowców w grudniu 1970 r.


- Nie dostaliśmy go, bo taka była III Rzeczpospolita, taki był wymiar sprawiedliwości III RP. Wymiar sprawiedliwości, który w dużym stopniu był kontynuacją poprzedniego systemu, tego systemu, z którego wywodził się kat Trójmiasta - stwierdził szef rządu.

 

polsatnews.pl, PAP

prz/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie