Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu wyborczego autorstwa PiS
Sejm w czwartek późnym wieczorem uchwalił nowelizację Kodeksu wyborczego autorstwa PiS wraz z poprawkami tego klubu. Nowe rozwiązania wprowadzają dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast liczoną od wyborów samorządowych w 2018 r. nowelizacją głosowało 234 posłów, przeciw było 199. Wstrzymało się od głosu 2.
Uchwalona nowela autorstwa PiS przewiduje także wygaszenie kadencji Państwowej Komisji Wyborczej po wyborach parlamentarnych 2019 r. oraz zmianę sposobu wyboru PKW. Według propozycji siedmiu na dziewięciu członków Państwowej Komisji Wyborczej ma być powoływanych przez Sejm, a nie - jak do tej pory - delegowanych przez TK, NSA i SN.
Koniec z głosowaniem korespondencyjnym
Przewiduje również wydłużenie kadencji rad gmin i powiatów oraz sejmików wojewódzkich z czterech do pięciu lat. Nowela znosi głosowanie korespondencyjne. Wprowadza jednomandatowe okręgi wyborcze w gminach do 20 tys. mieszkańców; do tej pory ordynacja większościowa obowiązywała we wszystkich gminach z wyjątkiem miast na prawach powiatu.
Zgodnie z nowelą wprowadzona zostanie inicjatywa uchwałodawcza w samorządach oraz obowiązek utworzenia budżetu obywatelskiego w miastach na prawach powiatu o wysokości co najmniej 0,5 proc. wydatków gminy.
Jacek Protas (PO) mówił, że PiS proponował pakiet demokratyczny, a serwuje demokrację pakietową, gdzie pakiet kontrolny ma trzymać jedna partia. W jego ocenie ta jedna partia zawłaszczy instytucję, która odpowiedzialna jest za przeprowadzenie niezależnych wyborów. Zdaniem Protasa "to szatański pomysł".
Marcin Horała z PiS odpowiadając na zarzuty, pytał: "Jakie to piekło, jaki to brak demokracji panuje w 10 krajach europejskich, takich jak Francja, Niemcy, Czechy, Austria, Belgia, Holandia, gdzie w ogóle Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odpowiada za przygotowanie wyborów w całości?".
Szef KBW powoływany na siedmioletnią kadencję
Według poprawki PiS popartej przez komisję szef Krajowego Biura Wyborczego będzie powoływany przez Państwową Komisję Wyborczą na siedem lat spośród trzech kandydatów przedstawionych przez ministra właściwego do spraw wewnętrznych we wniosku złożonym po zasięgnięciu opinii szefów trzech Kancelarii: Sejmu, Senatu i Prezydenta.
Zgodnie z pierwotnym projektem PiS, który poparła komisja w zeszłym tygodniu, troje kandydatów do KBW miało być wskazywanych przez prezydenta, Sejm i Senat.
Nie 400, a 100 komisarzy wyborczych
Sejm przyjął także poprawkę dotyczącą komisarzy wyborczych. Zgodnie z nią 100 komisarzy wyborczych (a nie 400, jak zakładał projekt) powołuje na okres pięciu lat Państwowa Komisja Wyborcza na wniosek ministra spraw wewnętrznych. Zmniejszenie liczby komisarzy wyborczych to - jak podkreślali autorzy projektu - ukłon w stronę PKW, która zgłasza trudności z powołaniem 400 komisarzy w ciągu zaledwie 60 dni.
Poprawka ta oznacza także zniesienie nadanego w projekcie komisarzom wyborczym uprawnienia do wydawania decyzji w zakresie tworzenia, zmiany granic i liczby mandatów w okręgach wyborczych w wyborach samorządowych. Kompetencje te będą nadal należały do władz samorządowych.
Głosowanie korespondencyjne
Propozycja zniesienia głosowania korespondencyjnego powracała w pytaniach posłów opozycji skierowanych do autorów projektu.
- Dlaczego osoby niepełnosprawne nie będą miały prawa uczestniczyć w wyborach? Dlaczego robicie to pięciu milionom ludzi? - pytała PiS Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej. - Ja rozumiem, że nikt z państwa, z posłów Prawa i Sprawiedliwości nie jest osobą z niepełnosprawnością i nikomu z państwa tego nie życzę, ale na pewno znacie takie osoby, więc dziwię się, że pięć milionów osób przez was nie będzie miało możliwości udziału w wyborach - przekonywała posłanka.
Tomasz Szymański z PO podkreślił, że zniesienie możliwości głosowania korespondencyjnego dyskryminuje także Polaków przebywających za granicą. W jego ocenie stanowi to złamanie konstytucyjnej zasady powszechności wyborów.
Błażej Parda z klubu Kukiz'15 mówił, że "chociażby to miał być oddany tylko jeden głos w głosowaniu korespondencyjnym, warto to robić". "Nie szanujecie w ogóle ludzi i ich głosów" - zwrócił się do posłów PiS.
Krystian Jarubas z PSL zauważył, że głosowanie korespondencyjne to czasami jedyna możliwość dla osób niepełnosprawnych, by wziąć udział w wyborach. - Co zrobili wam ci ludzie? Gdzie są wasze serca? - pytał.
Łukasz Schreiber z PiS w imieniu wnioskodawców odparł, że głosowanie korespondencyjne to nie jedyna możliwość głosowania dla osób niepełnosprawnych, ponieważ są jeszcze nakładki w alfabecie Braille'a na karty do głosowania i głosowanie przez pełnomocnika oraz urny i lokale wyborcze dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych.
Według Schreibera w głosowaniu korespondencyjnym trudny do uchwycenia jest proceder kupowania głosów. Dodał, że w większości krajów europejskich głosowanie korespondencyjne nie obowiązuje przy wyborach samorządowych.
Jednomandatowe okręgi wyborcze
Zgodnie z przyjętą zmianą w każdym okręgu wyborczym tworzonym dla wyboru rady w gminie do 20 tys. mieszkańców wybiera się jednego radnego.
Dla wyboru w mieście na prawach powiatu tworzy się okręgi wyborcze, w których wybiera się od 5 do 10 radnych.
W czasie głosowań głos zabrał Marek Sowa z Nowoczesnej, który zarzucił marszałkowi Sejmu Markowi Kuchcińskiemu, że nie zna treści poprawek, nad którymi głosuje Sejm.
Wnioski o odroczenie głosowania zostały odrzucone
Wcześniej Sejm nie poparł wniosków klubów opozycyjnych - PO o odroczenie głosowania nad projektem do piątku oraz Kukiz'15 o zamknięcie posiedzenia. Posłowie opozycji zarzucili m.in. chaotyczne przygotowanie pod głosowanie poprawek PiS do projektu.
- PiS tak ważny projekt, tak bardzo krytyczny dla funkcjonowania demokracji i funkcjonowania wolnego państwa i wolnych wyborów złożyło, po czym na pierwszym posiedzeniu wniosło 100 poprawek do własnego projektu. Już następnego dnia wnioskodawcy do własnego projektu dołożyli kolejne 30 poprawek - zauważył poseł Platformy.
Jak dodał, po kolejnych trudnych dyskusjach, które "udowodniły wnioskodawcom, że to jest bubel prawny", w środę PiS złożyło "w trzecim okrążeniu 100 kolejnych poprawek", nad którymi sejmowa komisja pracowała do późna w nocy.
- To jest ilość dokumentów, która miałaby być przeczytana przez państwa posłów przez kilkanaście minut - podkreślał Witczak. Jak przekonywał, zgłoszone poprawki zostały przed głosowaniem "pogrupowane w sposób chaotyczny". Do tego - jak wskazywał - wiele z tych poprawek wyklucza się wzajemnie.
"Projekt jest jak zatruty tort z wisienką"
Podobne argumenty podnosili Marek Sowa (Nowoczesna), Piotr Zgorzelski (PSL) i Tomasz Jaskóła (Kukiz'15).
Sowa ocenił, że projekt zmian w ordynacji wyborczej procedowany był "w sposób skandaliczny", a projekt jest niespójny, beznadziejny". Jedyny element, który spełnia to jest element oddania pełni władzy i nadzoru nad Krajowym Biurem Wyborczym ministrowi (MSWiA) Mariuszowi Błaszczakowi. - Była era "misiewiczów", teraz będzie era "błaszczaków+". Trafią do każdej gminy, do każdego powiatu. 5 tysięcy "błaszczaków" już jest w drodze - powiedział Sowa.
- Ten projekt jest jak zatruty tort z wisienką, która nie powinna zmylić, bo ona tylko świadczy o tym, że nie można się pochylać nad tak fatalnie przygotowanym projektem, do którego chwilę po złożeniu wnioskodawcy złożyli 100 poprawek, a później jeszcze 150. Tak mamy procedować - powiedział z kolei Zgorzelski.
"Posłowie nie znają poprawek"
Marcin Kierwiński (PO) złożył z kolei wniosek o przerwę i zwołanie Konwentu Seniorów. Jak tłumaczył ten wniosek jest "bardzo potrzebny dla posłów wnioskodawców tej ustawy, posłów z PiS ponieważ nie wiedzą jakie poprawki zgłosili". - Panie marszałku procedujemy bardzo ważną kwestię, procedujemy bez jakiejkolwiek opinii prawnej, bez jakiejkolwiek możliwości zapoznania się przez posłów z tymi poprawkami - mówił Kierwiński.
- Jeśli dopuścimy do tego żeby Sejm, posłowie głosowali nie znając poprawek, nad Kodeksem wyborczym, to można powiedzieć, że wprowadzimy wielki zamęt, jeśli chodzi o przeprowadzenie wyborów - dodał polityk Platformy wskazując, że głosowanie nad tym projektem mogłoby się odbyć w piątek rano.
"Poprawki mają pozytywną opinię komisji"
Łukasz Schreiber (PiS) ripostował, że posłowie opozycji kłamią. Poprawek zgłoszonych do tego projektu jest 17 z ramienia PiS i mają one pozytywną opinię komisji. - A to, że są w wielu sprawach pogrupowane w jeden blok, bo dotyczą tej samej sprawy, to powinien pan wiedzieć - dodał poseł PiS, zwracając się do Witczaka. Złożył wniosek o odrzucenie wniosków opozycji, bo - jak ocenił - są bezpodstawne.
Ostatecznie wnioski formalne złożone przez posłów opozycji przepadły w głosowaniu.
Projekt PiS wprowadza zasadę dwukadencyjności urzędowania wójtów, burmistrzów i prezydentów miast; przewiduje także wygaszenie kadencji Państwowej Komisji Wyborczej po wyborach parlamentarnych 2019 r. oraz zmianę sposobu wyboru PKW. Według propozycji siedmiu na dziewięciu członków Państwowej Komisji Wyborczej ma być powoływanych przez Sejm, a nie - jak do tej pory - delegowanych przez TK, NSA i SN.
Liczne poprawki zgłoszone we środę
PiS zaproponował w środę do swojego projektu liczne poprawki. Zgodnie z jedną z nich, szef Krajowego Biura Wyborczego, organu obsługującego Państwową Komisję Wyborczą, ma być wybierany przez PKW spośród trzech kandydatów przedstawionych przez ministra spraw wewnętrznych po zasięgnięciu opinii szefów trzech Kancelarii: Sejmu, Senatu i Prezydenta. Wcześniej PiS proponowało, by troje kandydatów do KBW miało być wskazywanych przez prezydenta, Sejm i Senat.
PiS zdecydował się za to na pozostawienie w projekcie ordynacji większościowej w gminach do 20 tys. mieszkańców oraz podtrzymanie uprawnienia samorządów do ustalania okręgów wyborczych. PiS proponuje też wydłużenie kadencji rad gmin i powiatów oraz sejmików wojewódzkich do pięciu lat.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze