"Znaleźliśmy je w archiwum sądu w Olsztynie, w jakiejś piwnicy". Jaki o dokumentach ws. kamienicy przy Noakowskiego 16

Polska

- Znaleźliśmy dwa kluczowe dokumenty, których przez lata szukały wszystkie instytucje państwa i nie potrafiły ich znaleźć - powiedział w "Graffiti" Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości i szef komisji weryfikacyjnej. - Wszędzie tam, gdzie powinny być, zostały wyczyszczone. Nie było ich w archiwum Ministerstwa Sprawiedliwości ani w archiwum Centralnego Zarządu Służby Więziennej - dodał.

W poniedziałek ogłoszono, że komisja weryfikacyjna dotarła do nowych dokumentów ws. kamienicy przy Noakowskiego 16 w Warszawie. Chodzi o wyrok skazujący jednego z fałszerzy i zeznania Romana Kępskiego - wuja Andrzeja Waltza - z których, jak podała komisja, wynika, że miał on świadomość, iż stara się o kamienicę w złej wierze.

 

"Tak nagle znikają? Trudno w to uwierzyć"

 

Patryk Jaki stwierdził w Polsat News, że "gołym okiem widać", że teczki w państwowych archiwach są wybrakowane, a komisja weryfikacyjna zleciła specjalne analizy biegłych, które mają to potwierdzić.

 

- Czy to pana zdaniem była celowa robota? - zapytała prowadząca program Beata Lubecka.

 

- A tak nagle znikają? Trudno w to uwierzyć - odparł Jaki.

 

Wiceminister stwierdził, że "jak to w życiu bywa, nie ma zbrodni doskonałej". - Szukaliśmy dość kreatywnie i znaleźliśmy te dokumenty w archiwum sądu w Olsztynie, w jakiejś piwnicy, gdzie nikt się nie spodziewał, że mogą być; w aktach dyscyplinarnych sędziego, który brał udział w fałszerstwie - stwierdził. 

 

Przed wojną właścicielami Noakowskiego 16 były osoby pochodzenia żydowskiego, które zginęły w czasie II wojny światowej. W 1945 r. Leon Kalinowski, wraz z Leszkiem Wiśniewskim i Janem Wierzbickim, zaczął posługiwać się w warszawskich urzędach antydatowanym na czas sprzed wojny pełnomocnictwem właścicieli do dysponowania przez niego ich nieruchomością; miał on sfałszować akt notarialny i wypisy z niego. Dzięki temu Kalinowski sprzedał kamienicę Romanowi Kępskiemu (wujowi Andrzeja Waltza) i Zygmuntowi Szczechowiczowi. Potem okazało się, że wojnę przeżyła Maria Oppenheim, żona jednego z dawnych właścicieli, która wykazała oszustwo. Pod koniec lat 40. Kalinowski został skazany na więzienie. Sąd unieważnił też wtedy pełnomocnictwa, którymi się posługiwał.

 

"Akt notarialny sprzedaży kamienicy sfałszowano"

 

Po wydaniu "dekretu Bieruta", Kępski i Szczechowicz wszczęli - jako pokrzywdzeni przez dekret - postępowanie o ustanowienie prawa własności czasowej gruntu pod kamienicą, czego odmówiono im w 1952 r. W 2001 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło orzeczenie z 1952 r. W 2003 r. prezydent m.st. Warszawy ustanowił prawo użytkowania wieczystego nieruchomości na rzecz kilkunastu spadkobierców Kępskiego i Szczechowicza, w tym - Andrzeja Waltza i jego córki. W 2007 r. 91 proc. udziału kamienicy nabyła od nich Fenix Group. Według mediów, rodzina Gronkiewicz-Waltz miała na tym zarobić 5 mln zł.

 

Jaki podkreślił w "Graffiti", że po wojnie oszuści poszukiwali nieruchomości, których właściciele pochodzenia żydowskiego zginęli, np. w Getcie i nabywali je fałszując akty notarialne.  Dodał, że wśród dokumentów odnalezionych w sądzie w Olsztynie "jest wyrok I i II instancji, potwierdzający, że akt notarialny sprzedaży kamienicy przy Noakowskiego 16, w wyniku szmalcownictwa, sfałszowano".

 

"Nie jest wykluczone, że Andrzej Waltz będzie musiał zwrócić z rodziną 5 mln zł"

 

- Waltzowie mówili, że ich wujek nie wiedział nic o tym fałszerstwie. Znaleźliśmy protokół z przesłuchania Kępskiego właśnie na okoliczność szmalcownictwa. W tym protokole on przyznaje, że jeśli to miało być fałszerstwo, to ta kamienica, to jest jego strata. On to podpisał swoim imieniem i nazwiskiem - wyjaśnił wiceminister. 

 

Dodał, że komisja weryfikacyjna może podjąć ws. kamienicy Noakowskiego różne decyzje. Zdecydować, że wraca ona do zasobów Skarbu Państwa, a skutki prawne są odwracalne albo, że kamienicę wydano niezgodnie z prawem, ale skutki prawne są nieodwracalne. - Wtedy osoby, które nielegalnie zarobiły na tej kamienicy, będą musiały te pieniądze zwrócić. Nie jest wykluczone, że Andrzej Waltz będzie musiał zwrócić razem z rodziną 5 mln zł - powiedział Jaki.

 

Komisja weryfikacyjna badała sprawę Noakowskiego 16 w ub. tygodniu; do części tej nieruchomości w 2003 r. prawo nabył m.in. mąż prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz.

 

Z Kępskimi "spotykali się zazwyczaj na Święta"

 

Andrzej Waltz zeznał przed komisją, że nie rozmawiał z żoną o sprawie Noakowskiego 16. - To była moja sprawa spadkowa, ustaliliśmy, że ona się tym nie interesuje - zeznał przed komisją. Dodał, że nie otrzymał żadnych dokumentów nt. nieprawidłowości.

 

Szef komisji Patryk Jaki pytał Waltza o jego relacje z Romanem Kępskim, Waltz mówił, że jego rodzina miała "dość luźne" relacje z państwem Kępskimi; spotykali się zazwyczaj na Święta. Spytany przez Jakiego, czy uważa że Kępski, to prawowity spadkobierca Noakowskiego 16, Waltz odparł: "Ja opieram się na dokumentach, które dostarczył mi ratusz i urzędnicy prezydenta (Lecha) Kaczyńskiego; nie znam żadnych innych dokumentów". - Nie mam podstaw żeby w nie nie wierzyć - dodał.

 

Na pytanie, czy Kępski wiedział o fałszerstwie najważniejszego dokumentu ze sprawy, Waltz odparł: "On od 1999 r. nie żyje". Dopytywany przez Jakiego o Kępskiego, Waltz odpowiedział: Ja nie odpowiadam, jakiego męża wybrała sobie moja ciotka.

 

Jaki pytał Waltza, czy on lub ktoś ze spadkobierców zaglądał do księgi hipotecznej. - Sprawę prowadził mój adwokat i może on zaglądał, ja chciałem sprawę doprowadzić do końca - odpowiedział.

 

Dopytywany, czy był informowany o domniemaniu fałszerstwa, Waltz podkreślił, że "nie jest prawnikiem". - Wydaje mi się, że adwokat działał na podstawie dokumentów, które otrzymał z ratusza - zaznaczył. Szef komisji weryfikacyjnej przypomniał wówczas, że w księdze hipotecznej znalazł się wpis o nieprawidłowościach.

 

polsatnews.pl, PAP

ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie