Polskie dzieci do polskich rodzin. Polska zabiega o unijne reguły ws. dzieci odbieranych rodzicom
Polska zabiega na forum UE o unijne regulacje ws. dzieci trafiających do rodzin zastępczych. Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik prowadził rozmowy na ten temat w Brukseli. Warszawa chce, by polskie dzieci za granicą były kierowane do polskich rodzin.
- Będę namawiał i prosił o pomoc, żeby przy okazji rewizji rozporządzenia Bruksela II bis włączyć do niego specjalne regulacje dotyczące umieszczania dzieci w rodzinach zastępczych - powiedział w środę na spotkaniu z dziennikarzami w Parlamencie Europejskim Wójcik.
Otwarcie granic i przynależność Polski do Unii Europejskiej sprawiły, że wielu Polaków pracuje i żyje na emigracji. W konsekwencji jest też więcej przypadków zabierania im dzieci w razie podejrzenia o nieodpowiednie traktowanie. W UE nie ma jednolitych regulacji w sprawie przekazywania dzieci do rodzin zastępczych. Polska chciałaby to zmienić, żeby zapewnić im odpowiednie prawa.
- Art. 2 traktatu o UE mówi o tym, że trzeba szanować prawa człowieka, a więc również prawa dzieci. Jest pytanie o praworządność, o to, dlaczego UE nie uregulowała kwestii umieszczania dzieci w rodzinach zastępczych, dlaczego to jest pozostawione każdemu państwu z osobna? - mówił Wójcik.
"Co z praworządnością?"
Polska chciałaby wymóc zmiany, żeby na poziomie unijnym zapewniono dzieciom obywateli państw członkowskich taki standard, jaki zapewnia się dzieciom - uchodźcom. Wójcik mówił, że unijna dyrektywa nakazuje, by w razie konieczności zapewnienia przybyszom opieki zastępczej w pierwszej kolejności szukać jej wśród osób spokrewnionych, a później wśród osób tej samej narodowości.
Wiceminister wskazywał, że sprowadza się to do zapewnienia dziecku prawa do zachowania języka, kultury, tożsamości i religii. Tymczasem - jak wyjaśniał - w UE jest dowolność w tej materii. W konsekwencji dziecko zabrane polskim rodzicom mieszkającym poza krajem może trafić do rodziny, która nie mówi w języku polskim.
- Możemy zapytać takich ludzi jak pan Frans Timmermans, co z praworządnością? Dlaczego nie ma regulacji unijnych w tej kwestii? - podkreślał.
"Chcielibyśmy, żeby dziecko trafiało do polskiej rodziny"
Jego zdaniem sprawa dotyczy dziesiątek tysięcy dzieci w różnych krajach UE, dlatego należy wykorzystać szanse, jakie daje rewizja rozporządzenia Bruksela II bis. Mówi ono o uznawaniu i wykonywaniu orzeczeń w sprawach małżeńskich, sprawach dotyczących odpowiedzialności rodzicielskiej oraz w sprawie uprowadzenia dziecka za granicę.
Wójcik chciałby, aby do przepisów rozporządzenia dodać zapisy dotyczące umieszczania dzieci w rodzinach zastępczych, tak by zapewnione było poszanowanie ich tożsamości, religii, języka, kultury. - Chcielibyśmy, żeby dziecko trafiało do polskiej rodziny - precyzował wiceminister.
- Chodzi o to, żeby przenieść na poziom rozporządzenia rozwiązania chociażby z konwencji praw dziecka - dodał. Art. 8 tego dokumentu mówi, że państwa "podejmują działania mające na celu poszanowanie prawa dziecka do zachowania jego tożsamości, a w tym obywatelstwa, nazwiska, stosunków rodzinnych zgodnych z prawem, z wyłączeniem bezprawnych ingerencji".
"My jako państwo mamy prawo wiedzieć, gdzie jest umieszczane"
Wiceminister zapowiedział, że Polska w ciągu najbliższych kilkunastu dni skontaktuje się z przedstawicielami państw Europy Środkowo-Wschodniej, bo ich obywatele borykają się z bardzo podobnymi problemami, jak Polacy. Warszawa chce prowadzić lobbing wraz z tymi krajami ws. rozporządzeniu Bruksela II bis. Wójcik przyznał przy tym, że w sprawie tej potrzebna jest jednomyślność.
Z puntu widzenia Polski problemem jest też brak informacji ze strony innych państw, gdzie trafiają dzieci odbierane polskim rodzicom. - Nie można zapominać o tym, że dziecko, obywatel polski, gdy jest umieszczane w rodzinie zastępczej, to my jako państwo mamy prawo wiedzieć, gdzie jest umieszczane i w jakiej rodzinie. To kwestia praworządności - zaznaczył.
Relacjonując swoje rozmowy z przedstawicielami belgijskich władz, Wójcik podkreślił, że przekazano mu, że temat ten przenoszony jest na poziom samorządowy.
- Z całym szacunkiem, ale my jako przedstawiciele państwa chcemy wiedzieć, co się dzieje z naszym obywatelem, z naszymi rodakami - oświadczył. Jak dodał, problem nie dotyczy jednak tylko Belgii, ale też innych krajów.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze