Jest śledztwo ws. manifestacji narodowców w Katowicach. Ziobro: to prawidłowa reakcja

Polska

Prokuratura wszczęła w środę śledztwo w sprawie sobotniej manifestacji narodowców w Katowicach. Uczestnicy demonstracji powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia europosłów PO, którzy zagłosowali za rezolucją Parlamentu Europejskiego ws. praworządności w Polsce. W toku śledztwa w pierwszej kolejności planowane jest przesłuchanie europosłów, którzy w sprawie mają status pokrzywdzonych.

Informację o wszczęciu śledztwa przekazała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek.

 

- Prokurator wszczął śledztwo w sprawie: stosowania podczas demonstracji w dniu 25 listopada 2017 roku w Katowicach, z powodu przynależności politycznej, gróźb bezprawnych wobec europosłów - popierających rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski” - podała prok. Zawada-Dybek.

 

Postępowanie wszczęto pod kątem art. 119 Kodeksu karnego. Stanowi on, że "kto stosuje przemoc lub groźbę bezprawną wobec grupy osób lub poszczególnej osoby z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".

 

 

Prokuratura nie wyklucza, że ocena będzie dokonywana pod kątem popełnienia także innych przestępstw.

 

- W toku tego śledztwa prokurator w pierwszej kolejności planuje przesłuchać w charakterze świadków europosłów, którym w tym postępowaniu przyznał status pokrzywdzonego - powiedziała Zawada-Dybek. Wcześniej jednak śledczy chcą skompletować dokumentację, ustalić kto organizował manifestację i skonfrontować zgromadzone materiały.

 

Ziobro: co uczynili politycy PO, by potępić tego rodzaju praktykę?

 

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ocenił, że wszczęcie śledztwa to prawidłowa reakcja na demonstrację nacjonalistów, którzy nieśli wizerunki polityków PO na szubienicach. Zarzucił PO bezczynność wobec podobnych zachowań dotyczących polityków PiS.

 

- Dziś, kiedy jestem prokuratorem generalnym, w tej sprawie wszczęto śledztwo. Kiedy Donald Tusk był premierem, żadnych tego rodzaju działań nie podjęto, nawet nie został wyrzucony na zbity - nie powiem, co - człowiek, przewodniczący klubu Platformy, który nawoływał do rzeczy, które były haniebne - mówił na konferencji prasowej Ziobro.

 

Dodał, że na "Błękitnym marszu" zorganizowanym w maju przez PO znalazł się transparent z "kluczowym politykiem" PiS na szubienicy.

 

- Co wówczas uczynili politycy PO, by potępić tego rodzaju praktykę? Czy złożyli zawiadomienie do prokuratury? Czy domagali się ścigania osoby, która na ichniejszym marszu wprowadziła tego rodzaju obyczaj, który został teraz, rozumiem, podjęty, przez narodowców w Katowicach? - pytał Ziobro.

 

"Staram się zachować swój dystans i gwarantować pełną niezależność prokuraturze"

 

Według ministra "dzisiaj reakcja jest prawidłowa - prokuratura wszczęła śledztwo". - Ja staram się, jeśli to nie jest konieczne, nie ingerować w poszczególne postępowania. Jest prowadzone postępowanie, zaczekajmy na jego efekty, ustalenia, oceny - powiedział.

 

- Zdarza mi się ingerować, z reguły robię to dopiero wtedy, kiedy okazuje się w finalnym etapie danego postępowania, że prokuratorzy sprawę sobie lekceważą, nie prowadzą jej tak jak należy, natomiast staram się zachować swój dystans i gwarantować pełną niezależność prokuraturze, bo przejęcie kompetencji prokuratora generalnego i możliwość ingerencji nie oznacza, że każdą sprawę prowadzi prokurator generalny - mówił dziennikarzom.

 

Według ministra "póki co w naszym kraju jedynym politykiem, który został zabity z uwagi na poglądy polityczne, nie był polityk PO, tylko polityki obozu PiS, z całą pewnością było też to inspirowane mową nienawiści (…), w którą wysłuchiwał w rozmaitych mediach, również z ust polityków PO" - mówił Ziobro, nawiązując do zabójstwa działacza PiS w biurze taj partii w Łodzi w 2010 r. Dodał, że niektórzy ludzie "pewne apele i zawołania traktują dosłownie", przypomniał słowa o "wyrżnięciu watahy", "wypatroszeniu" i "zastrzeleniu".

 

W sobotę na placu Sejmu Śląskiego w Katowicach, przy pomniku Wojciecha Korfantego, zgromadziło się - według policji - ok. 70 przedstawicieli środowisk narodowych. Zgromadzenie zgłoszono pod nazwą "Stop współczesnej Targowicy". Organizatorzy powiesili na symbolicznych szubienicach zdjęcia sześciu europosłów, którzy zagłosowali za rezolucją PE ws. praworządności w Polsce.

 

PAP

mr/prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie