Mieli razić paralizatorem dwóch mężczyzn. Uchylono areszt byłym policjantom

Polska
Mieli razić paralizatorem dwóch mężczyzn. Uchylono areszt byłym policjantom
Polsat News

Sąd w Lublinie uchylił w środę areszt wobec dwu byłych policjantów, Piotra D. i Łukasza U., oskarżonych w procesie dotyczącym znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad pozbawionymi wolności osobami przez rażenie ich paralizatorem. Trzeci były policjant, główny oskarżony, Marcin G. pozostanie w areszcie - postanowił sąd.

Według aktu oskarżenia funkcjonariusz III komisariatu lubelskiej policji, 41-letni Marcin G., miał kilkukrotnie porazić nielegalnie posiadanym paralizatorem dwie osoby zatrzymane do wytrzeźwienia podczas Nocy Kultury w tym mieście, na początku czerwca tego roku. Jego koledzy z tego samego komisariatu, 38-letni Piotr D. oraz 36-letni Łukasz U., odpowiadają za niedopełnienie obowiązków przez przyzwolenie na znęcanie się nad zatrzymanym.

 

W środę Sąd Rejonowy Lublin-Zachód kontynuował proces, rozpoczęty poprzedniego dnia. Obrońcy złożyli wniosek o zwolnienie oskarżonych z aresztu, w którym przebywają od połowy czerwca. Argumentowali, że główne dowody zostały już przeprowadzone i nie zachodzi obawa, że mogą oni utrudniać proces. Obrońca Piotra D. złożył poręczenia osobiste ponad 80 funkcjonariuszy policji deklarujących, że D. będzie stawiał się na każde wezwanie sądu i nie utrudni procesu.

 

Sąd zdecydował, że nie uwzględni wniosku wobec Marcina G. i utrzymał w mocy jego areszt. Sędzia Jarosław Dul podkreślił, że przeprowadzone dowody wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że popełnił on zarzucane mu czyny, a nie przesłuchano jeszcze jednego z ważnych świadków. Nadal w stosunku do tego oskarżonego zachodzi domniemanie, że z obawy przed grożącą mu surową karą pozbawienia wolności będzie utrudniał postępowanie - uzasadniał sędzia.

 

 

 

Sąd uchylił areszt Piotra D. i Łukasza U. i zastosował wobec nich dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju. W obecnym stadium procesu istotne dowody wprost dotyczące tych oskarżonych już przeprowadzono. Im zarzuca się zaniechanie, a nie aktywne działanie, stosowanie aresztu wobec nich nie jest konieczne - tłumaczył sędzia Dul.

 

W czasie dwu dni procesu sąd wysłuchał wyjaśnień oskarżonych i pokrzywdzonych oraz przesłuchał większość świadków. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do popełnienia zarzucanych im czynów.

 

Pokrzywdzeni, 30-letni obywatel Francji Igor C. oraz 24-letni student Rafał K., powiedzieli przed sądem, że zostali przez policjantów potraktowani bardzo brutalnie. Obaj mieli być skuci kajdankami i kilkukrotnie rażeni paralizatorem w genitalia i inne miejsca na ciele, a także wyśmiewani, Igor C. bity zaś Rafał K. potraktowany gazem łzawiącym.

 

Do znęcania się nad Igorem C. miało dojść w policyjnym radiowozie na parkingu przed izbą wytrzeźwień, a nad Rafałem K. - w radiowozie i izbie wytrzeźwień. Rafałowi K. nie udzielono pomocy, choć miał złamaną szczękę po bójce, w której uczestniczył przed interwencją policji.

 

Niemal wszyscy zeznawali, że nie widzieli, aby ktokolwiek używał paralizatora

 

Sąd przesłuchał kilkunastu świadków, w tym pracowników izby wytrzeźwień oraz policjantów i strażników miejskich, którzy tam byli podczas Nocy Kultury. Niemal wszyscy zeznawali, że nie widzieli, aby ktokolwiek używał paralizatora, nie pamiętali krzyków, wołania o pomoc pokrzywdzonych, ani nie widzieli obrażeń u nich. Tylko jedna pracownica izby wytrzeźwień zeznała, że widziała, jak policjant raził Rafała K. paralizatorem w krocze i słyszała odgłos paralizatora używanego przed budynkiem izby wytrzeźwień.

 

Sąd odroczył rozprawę do 13 grudnia. Ma wtedy przesłuchiwać kolejnych świadków.

 

Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia. Wszyscy trzej zostali wydaleni z policji.

 

PAP

zdr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie