"Dlaczego po tylu latach żaden dziennikarz nie potrafi powiedzieć Błaszczykowski?". Towarzystwa niemiecko-polskie za większą ofertą j. polskiego

Świat
"Dlaczego po tylu latach żaden dziennikarz nie potrafi powiedzieć Błaszczykowski?". Towarzystwa niemiecko-polskie za większą ofertą j. polskiego
Pixabay.com/aganyga/Zdj. ilustracyjne

Działacze towarzystw niemiecko-polskich opowiedzieli się w sobotę podczas kongresu w Poczdamie za zwiększeniem oferty nauki języka polskiego w niemieckich szkołach. Asymetria w dziedzinie nauki języka szkodzi ich zdaniem relacjom polsko-niemieckim.

Podczas dyskusji w drugim dniu zjazdu przewodnicząca Federalnego Związku Nauczycieli Języka Polskiego Magdalena Telus zwróciła uwagę, że w niemieckich szkołach 1,6 mln uczniów uczy się języka francuskiego, a tylko 8-10 tys. języka polskiego.

 

Telus przypomniała, że niemieckiego uczy się 2,1 mln Polaków. Wskazała ponadto na rażące dysproporcje w liczbie placówek propagujących język i kulturę sąsiada. - Tak dłużej być nie może - powiedziała nauczycielka wykładająca język polski w Saarbruecken. Jej zdaniem istniejąca asymetria ma niekorzystny wpływ na relacje między obu krajami.

 

Polska działaczka polemizowała z argumentami strony niemieckiej, że niewielka oferta wynika z braku zapotrzebowania. - Zapotrzebowanie tworzy się za pomocą atrakcyjnej oferty - wyjaśniła.

 

"Koledzy stale pytają, po co uczę się polskiego"


Działacze towarzystw wskazywali podczas dyskusji na liczne przeszkody biurokratyczne oraz bariery psychologiczne, utrudniające organizację nauki polskiego. - Koledzy stale pytają, po co uczę się polskiego. Nikomu nie przyjdzie do głowy, by pytać, dlaczego ktoś uczy się angielskiego czy hiszpańskiego - mówił jeden ze studentów uniwersytetu w Poczdamie.

 

Szef berlińskiego towarzystwa niemiecko-polskiego Wolfram Meyer zu Uptrup opowiadał, że w szkole, do której chodzą jego dzieci, lekcje polskiego są możliwe tylko dlatego, że rodzice płacą za nie z własnej kieszeni.

 

Uczestnicy dyskusji zwracali uwagę, że język polski uważany jest za egzotyczny i niepotrzebny. Wskazywali też na błędną wymowę nazwisk polskich sportowców w niemieckich mediach elektronicznych. - Dlaczego po tylu latach gry w Bundeslidze żaden dziennikarz nie potrafi prawidłowo powiedzieć Błaszczykowski - dziwił się jeden z dyskutantów.

 

"Ten problem ma wymiar międzypaństwowy"


Rzecznik koordynatora do spraw polsko-niemieckiej współpracy w Niemczech Niels von Redecker podkreślił, że nauka języka, podobnie jak całe szkolnictwo, leży w gestii krajów związkowych, a nie rządu centralnego. Redecker zastrzegł, że niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych, którego jest pracownikiem, dostrzega wagę problemu nauki polskiego w Niemczech.

 

- Zrozumieliśmy, że ten problem ma wymiar międzypaństwowy - ocenił. Jak zaznaczył, w Niemczech mieszka 800 tys. Polaków i 2 mln osób o polskich korzeniach. Redecker przypomniał, że nauka języka była między innymi przedmiotem rozmów podczas międzyrządowych konsultacji polsko-niemieckich w czerwcu 2016 roku. - Kanclerz Angela Merkel powiedziała, że się tym zajmie - oznajmił rzecznik.

 

"Zapału starczyło na dwa czy trzy semestry"


Po sporządzeniu przez landowych ministrów kultury raportu o zapotrzebowaniu na naukę polskiego, Merkel spotkała się w grudniu z premierami landów. Na spotkaniu podjęto uchwałę o rozszerzeniu możliwości nauki polskiego zarówno jako języka ojczystego, jak też języka obcego - powiedział przedstawiciel MSZ. Jak dodał, w czerwcu br. doszło do kolejnego spotkania szefowej rządu z landami, na którym to sprecyzowano zalecenia.

 

Z danych Federalnego Związku Nauczycieli Języka Polskiego wynika, że skokowy wzrost zainteresowania nauką polskiego miał miejsce po wstąpieniu w 2004 roku Polski do Unii Europejskiej. - Wielu uczniom starczyło zapału na dwa czy trzy semestry - powiedziała  przedstawicielka Związku Anna Zinserling. Jak zaznaczyła, zainteresowanie polskim wykazują nadal Niemcy mający zawodowe kontakty z Polską. - Polskiego uczą się niemieccy kolejarze (przede wszystkim maszyniści) oraz personel szpitali z obszarów nadgranicznych - wyjaśniła.

 

Nagroda dla Martina Pollacka


Władze Kongresu Federalnego Związku Towarzystw Niemiecko-Polskich przyznały nagrodę swojego czasopisma, "Dialogu", austriackiemu pisarzowi, tłumaczowi literatury polskiej i publicyście - Martinowi Pollackowi.

 

Pollack jest autorem książek, w których rozliczył się z brunatną przeszłością swojej rodziny. W 2007 roku, za książkę "Śmierć w bunkrze. Opowieść o moim ojcu.", otrzymał Nagrodę Literacką Europy Środkowej "Angelus". W powieści tej autor przedstawił zbrodniczą działalność swego ojca - oficera SS Gerharda Basta w czasie II wojny światowej.

 

Na język niemiecki Pollack przełożył m.in. książki Andrzeja Bobkowskiego, Ryszarda Kapuścińskiego, Mariusza Wilka i Wilhelma Dichtera.

 

Dziękując za nagrodę, pisarz ostrzegł przed "nacjonalistycznym zwrotem" w Europie. "Fatalną rolę prekursorską" w tym procesie odgrywają prezydenci Rosji i Ameryki - Władimir Putin i Donald Trump. Tendencje antyliberalne i nacjonalistyczne widoczne są - jego zdaniem - także w Europie Środkowo-Wschodniej.


50 organizacji z całych Niemiec

 

Federalny Związek Towarzystw Niemiecko-Polskich zrzesza ponad 50 organizacji z całych Niemiec. Większość z nich powstała w latach 70. na fali polityki odprężenia kanclerza RFN Willy Brandta (1969-1974). Ich zadaniem było nawiązywanie kontaktów z Polską, propagowanie w Niemczech Zachodnich kultury polskiej, szczególnie polskich filmów i literatury, a po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce także pomoc materialna dla Polaków.

 

Po zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku większość towarzystw kontynuuje w zmienionych warunkach swoją działalność. 26. kongres Związku rozpoczął się w piątek i potrwa do niedzieli.

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie