Ustawa ws. regulacji cen wody trafi do podpisu prezydenta. Senat nie wniósł poprawek do nowelizacji
Senatorowie nie wnieśli poprawek do nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę. Tym samym przepisy wprowadzające regulatora, który ma stać na straży tego, by taryfy za wodę i ścieki nie były zawyżane, trafią do podpisu prezydenta.
Za przyjęciem ustawy bez poprawek głosowało 54 senatorów, 27 było przeciw, a jeden senator wstrzymał się od głosu. Wcześniej Senat nie poparł wniosku PO o odrzucenie ustawy.
Głównym celem nowelizacji ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzaniu ścieków jest wprowadzenie regulatora taryf przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych. Powołanie takiego organu było zapowiadane podczas lipcowych prac nad nowym Prawem wodnym w Sejmie.
Regulator gospodarki wodnej
Ustawa zakłada, że od 1 stycznia 2018 r. rolę regulatora gospodarki wodnej przejmie dyrektor regionalnego zarządu gospodarki wodnej Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie (Wody Polskie to nowa instytucja powołana na mocy Prawa wodnego). Takich regionalnych zarządów będzie 11. Do 31 grudnia 2017 roku zadania organu regulującego wykonywać będzie prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej.
Regulator będzie m.in. opiniował projekty regulaminu dostarczania wody i odprowadzania ścieków, zatwierdzał taryfy za zbiorowe zaopatrzenie w wodę oraz zbiorowe odprowadzanie ścieków, rozstrzygał spory między przedsiębiorstwami wodociągowo-kanalizacyjnymi a odbiorcami usług.
Wiceminister środowiska Mariusz Gajda tłumaczył, że powołanie regulatora na kształt URE ma wyeliminować ryzyko nieuzasadnionego wzrostu stawek opłat oraz cen za pobór wody i odprowadzanie ścieków dla mieszkańców. Według autorów inicjatywy, czyli resortu infrastruktury i budownictwa, samorządy "mimo dostępnych narzędzi kontrolnych (...) często nie wykorzystują swoich uprawnień, by zadbać o racjonalne ceny dla mieszkańców". - W obecnym stanie prawnym samorząd terytorialny pełni jednocześnie funkcje właściciela przedsiębiorstwa wodociągowo - kanalizacyjnego, regulatora rynku (weryfikuje i zatwierdza taryfy), a także przedstawiciela odbiorców usług. Takie rozwiązanie generuje konflikt interesów, ze szkodą dla odbiorców końcowych - uzasadniali autorzy nowych przepisów.
Wzrosły opłaty za wodę i ścieki
Gajda przypomniał, że NIK w raporcie z 2015 roku wskazała, że od 2008 roku ceny wody i ścieków wzrosły o ok. 60 proc. Przyznał jednak, że działo się tak z różnych przyczyn. Wiele podwyżek było uzasadnionych prowadzonymi inwestycjami np. budową nowej sieci, a część nie.
Wiceminister zwrócił jednak uwagę, że w niektórych przypadkach zyski firm wodociągowych były przeznaczane np. na promocję i reklamę, czy na budowę lokalnych dróg.
Senatorowie PO mieli jednak szereg uwag do nowelizowanej ustawy. Wskazywali, że nowy regulator będzie wchodził w kompetencje gminy, a zatwierdzanie taryf za wodę i ścieki to zadanie własne samorządów. Przestrzegali ponadto, że regionalne zarządy mogą być nieprzygotowane do zatwierdzenia tysięcy taryf w sposób rzetelny i obiektywny.
Branża wodociągowa choć nie kwestionowała potrzeby powołania regulatora, przekonywała jednak, że taki organ - który zgodnie z intencją ma przypominać URE - nie będzie tak jak ten Urząd niezależną instytucją. Będzie raczej realizował politykę rządu.
Firmy wodociągowe będą zobowiązane do określenia taryf
Wątpliwości branży wzbudza też przepis nakazujący firmom wodociągowym konieczność określania taryf na trzy lata. Obecnie są one ustalane na rok. Prezes Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie Dorota Jakuta przekonywała, że w trzyletniej taryfie trudno będzie uwzględnić wszelkie ewentualne przyszłe koszty firm, np. inwestycji.
Branża chciała też, by zrezygnować z przepisu, który mówi o tym, że po 180 dniach od wejścia w życie przepisów dotychczasowe taryfy wygasną.
Wiceminister Gajda przyznawał, że na początku mogą pojawić się problemy z zatwierdzaniem taryf. - Bedzie to bardzo trudna i wnikliwa praca - powiedział. Zapewnił jednak, że w regionalnych zarządach zatrudnione zostaną dodatkowe, fachowe osoby, które będą się tym zajmować.
Odnosząc się do 3-letniego okresu obowiązywania taryf, wiceminister wskazał, że intencją autorów ustawy było to, by firmy wodociągowe zaczęły lepiej planować swoje inwestycje. Jego zdaniem gdyby zapisać w ustawie "do 3 lat" - jak chciała branża - to taryfy mogłyby być zmienianie praktycznie co pół roku. Zapewnił, że w wyjątkowych sytuacjach będzie je można wcześniej zmienić, uwzględniając np. straty związane z powodzią, wzrostem podatków, czy większych kosztów.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze