Król Tajlandii zmarł rok temu. Pogrzeb dopiero się odbędzie

Świat

Niemal rok po śmierci władcy Tajlandii odbędzie się uroczysty pogrzeb połączony z kremacją. W Bangkoku przeprowadzono próbę uroczystości ostatecznego pożegnania króla Bhumibola. Właściwa ceremonia odbędzie się w przyszłym tygodniu. Ma kosztować blisko sto milionów dolarów.

"Jego Królewska Mość zmarł w szpitalu Siriraj" - napisał pałac królewski w oświadczeniu, nie podając przyczyny zgonu. Poinformował jedynie, że zgon nastąpił około godz. 16 czasu lokalnego (około godz. 11 w Polsce).

 

Urzędowa żałoba trwała okrągły rok

 

Po tej informacji wstrzymano nadawanie programów telewizyjnych, pokazywano tylko szary ekran. W szpitalu, w którym leczono króla, setki ludzi wybuchły płaczem - podała agencja AFP.

 

Premier ogłosił roczną żałobę po śmierci monarchy dla urzędników państwowych, począwszy od piątku, dzień po jego zgonie. Prayuth wezwał też mieszkańców, aby przez 30 dni nie organizowali uroczystości ani imprez.

 

Rama IX jednoczył wszystkich mieszkańców. Wstąpił na tron w 1946 roku, po niewyjaśnionej śmierci swego brata. Dla wielu Tajlandczyków Bhumibol był jednym monarchą, jakiego znali. Rama IX prowadził Tajlandię przez gwałtowne przewroty w kraju oraz komunistyczne rewolucje u sąsiadów.

 

Lud traktował go jak boga

 

Tajlandczycy otaczali go niemal nabożną czcią. Bhumibol miał praktycznie status półboga. Był przedstawiany jako dobroczyńca, ojciec narodu, gwarant stabilności i nieodłączny element tajskiej tożsamości. Jego portrety są wszechobecne - wiszą w domach, urzędach, szkołach.

 

Ten kult jednostki nasilił się po wojskowym zamachu stanu sprzed dwóch lat. Coraz częściej orzekano kary za zbrodnię obrazy majestatu, które mogą oznaczać nawet 30 lat więzienia.

 

polsatnews.pl, PAP, AP

hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie