Zginęli na oczach dzieci. Zarzut podwójnego zabójstwa dla najstarszego syna

Polska

25-letni Mateusz G. podczas czwartkowego przesłuchania w prokuraturze nie przejawiał jakichkolwiek emocji, nie wyraził skruchy, nie przyznał się do zabicia rodziców. Prokuratorzy nie mają jednak wątpliwości, że to on chwycił za nóż i zadał im liczne ciosy, od których się wykrwawili. Mężczyźnie grozi od 8 lat więzienia do dożywocia.

Do zabójstwa doszło we wtorek po południu w podwarszawskiej Falenicy. Ofiary to szanowane małżeństwo. On był konstruktorem budowlanym, jego żona pedagogiem szkolnym. Mieli po 49 lat, wychowywali troje dzieci.

 

Do morderstwa miało dojść po głośnej awanturze, na oczach młodszego rodzeństwa, 18-letniej dziewczyny i 14-letniego chłopca. To on najprawdopodobniej zawiadomił policję.

 

W chwili zbrodni był trzeźwy

 

- W pewnym momencie słychać było przeraźliwy krzyk i ten młodszy syn wyskoczył otworzyć bramę policji - twierdzi jeden z sąsiadów rodziny.

 

Próby reanimacji małżeństwa nie przyniosły rezultatu.

 

25-latek został zatrzymany przez policjantów, którzy jako pierwszy pojawili się na miejscu. Wówczas również nie okazywał emocji. Był trzeźwy. Marcin Saduś z Prokuratury Okręgowej w Warszawie przekazał, że śledczy znają prawdopodobny motyw zbrodni, ale ze względu na milczenie Mateusza G. – na razie go nie zdradzą.

 

Miał rzucić studia

 

Sąsiedzi, którzy słyszeli awanturę między rodzicami a synem mówią, że chłopak wpadł w szał. Z ich relacji wynika, że kilka dni temu miał rzucić studia.

 

Morderstwo rodzinne, po kłótni, to najczęstsze zabójstwa w Polsce.

 

Mateusz G. podczas dzisiejszego przesłuchania odmówił odpowiedzi zarówno na pytania prokuratora, jak i swojego obrońcy. Prokuratura wnioskuje o trzymiesięczny areszt dla niego.

 

polsatnews.pl, Polsat News

ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie