Poważnie ranił dziecko rzucając kamieniem. Zarzuty dla 17-latka
17-letni mieszkaniec Starogardu Gdańskiego (Pomorskie) rzucił kamieniem w kierunku grupki dzieci, trafiając w głowę i poważnie raniąc 4-latka. Prokuratura przedstawiła mu zarzuty. Skierowała też do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie. Grozi mu kara mnie mniejsza niż 3 lata więzienia.
Jak poinformowała w czwartek Grażyna Wawryniuk pełniąca obowiązki rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, 17-latek usłyszał zarzuty spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Dziecko przeszło operację
Do zdarzenia doszło w niedzielę przed jednym z budynków mieszkalnych w Starogardzie Gdańskim. W kierunku grupy bawiących się dzieci ktoś rzucił kamieniem, który trafił w głowę 4-letniego chłopca.
"Dziecko w stanie ciężkim zostało przetransportowane do szpitala w Gdańsku. Obrażenia, jakich doznało wymagały zabiegu operacyjnego" - poinformowała w komunikacie Wawryniuk.
Z ustaleń starogardzkiej policji wynikało, że osobą która rzuciła kamień, był 17-latek mieszkający przy ulicy, przy której doszło do incydentu. W środę, na polecenie Prokuratury Rejonowej w Starogardzie Gdańskim, został on zatrzymany - poinformowała Wawryniuk.
Naraził także inne dzieci
Dodała, że z uzyskanej przez prokuratora opinii biegłego sądowego wynika, że dziecko doznało obrażeń głowy "w postaci ran tłuczonych, wieloodłamowych złamań oraz stłuczenia płata czołowego mózgu". "Dziecko doznało ciężkiego uszczerbku w postaci choroby realnie zagrażającej życiu" - wyjaśniła dodając, że sprawca swoim zachowaniem naraził również pozostałe dzieci na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Wawryniuk poinformowała, że 17-latek "przyznał się częściowo do popełnienia zarzuconego mu przestępstwa". "Potwierdził, że rzucił kamieniem, ale nie celował w dzieci" - wyjaśniła. Poinformowała też, że prowadzący sprawę prokurator podjął decyzję o skierowaniu do sądu wniosku o tymczasowe aresztowanie podejrzanego.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze