Ponad 25 ton polskiej wołowiny miało trafić do Chin. "Część towaru nie nadawała się już do spożycia"

Świat
Ponad 25 ton polskiej wołowiny miało trafić do Chin. "Część towaru nie nadawała się już do spożycia"
Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne

Celnicy i straż graniczna w chińskiej prowincji Guangdong zatrzymali w pierwszym tygodniu października br. dwa statki, na których próbowano przemycić ponad 1,6 tys. ton mrożonej żywności, m.in. polską wołowinę - poinformował w czwartek PAP urząd celny.

Tajemnicą poliszynela jest, że mięso z Polski i innych krajów trafia na chiński rynek, choć tamtejsze przepisy nie zezwalają na jego import. Za kulisami spotkań biznesowych otwarcie mówi się o transporcie mięsa do Chin kontynentalnych przy pomocy "pośredników" m.in. przez Wietnam i Hongkong.

 

Zatrzymań dokonali funkcjonariusze urzędu celnego portu Gongbei w mieście Zhuhai na południu Chin. Na statkach płynących z Hongkongu znaleźli 60 kontenerów mrożonych produktów, w tym kurze łapki z USA, flaki wołowe z Brazylii oraz wołowinę z Polski i Niemiec. Łączna wartość przejętej od przemytników żywności to 60 mln juanów (prawie 33 mln zł) - podał dziennik "Nanfang Dushi Bao", powołując się na oficjalny komunikat ogłoszony wcześniej w tym tygodniu.

 

Według celników mrożone produkty przemycano w kontenerach pozbawionych funkcji chłodniczych, a wyczuwalny przy rozładunku przykry zapach świadczył, że część towaru nie nadawała się już do spożycia. To największy przemyt mrożonej żywności udaremniony przez celników w ostatnich latach - zauważa gazeta.

 

Rynek zamknięto w związku z wystąpieniem ASF

 

Przedstawiciel urzędu celnego portu Gongbei potwierdził w rozmowie z PAP, że na statku zatrzymanym w nocy z 3 na 4 października znaleziono ponad 25 ton mrożonej polskiej wołowiny. Celnicy nie ustalili jeszcze, czy w transporcie znajdowały się inne produkty z Polski - dodał.

 

Mimo starań polskiej branży mięsnej jej produkty nie mogą być legalnie sprzedawane do Chin kontynentalnych. Rynek ten zamknięto dla polskiej wieprzowiny w związku z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń (ASF), a licencje eksportowe polskich zakładów drobiarskich zawieszono z powodu przypadków ptasiej grypy. Choć w maju Światowa Organizacja Zdrowia Zwierząt nadała Polsce status kraju o znikomym ryzyku wystąpienia gąbczastej encefalopatii bydła (BSE), polscy producenci nie uzyskali jeszcze zezwoleń na eksport do Chin wołowiny.

 

Do Chin trafiać może m.in. kilkanaście tysięcy ton drobiu rocznie

 

Polskie mięso trafia jednak na chiński rynek, przedostając się tam głównie z Hongkongu i Wietnamu - dowiedziała się PAP od osób z branży. - To tylko zależy od tego, jak chińscy celnicy "przymykają oko". Raz więcej idzie przez Hongkong, a raz przez Wietnam - wyjaśniła osoba dysponująca wiedzą w tym temacie, która ze względu na pełnioną funkcję nie może wypowiadać się w mediach.

 

Dodała, że "ta sytuacja jest wszystkim stronom znana".

 

Według źródeł PAP przez "pośredników" do Chin trafia m.in. kilkanaście tysięcy ton drobiu rocznie, głównie kurzych łapek i skrzydełek, a więc wielokrotnie więcej, niż sprzedawano tam oficjalnie, kiedy jeszcze kilka polskich ubojni mogło legalnie wysyłać swój towar do Chin.

 

W przypadku wieprzowiny taką sytuację zdają się potwierdzać dane GUS. Wynika z nich, że w 2013 roku Polska wyeksportowała do Chin mięso wieprzowe warte 282 mln zł. W roku 2014, w czasie którego rynek zamknięto po wykryciu ASF, eksport do Chin wyniósł tylko 47 mln zł. Drastycznie wzrósł natomiast eksport do Hongkongu - z 39 mln zł w 2013 do 183 mln zł w 2014 roku.

 

PAP

zdr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie