Lekarze rezydenci niewpuszczeni do Sejmu. Lista nazwisk nie dotarła do biura przepustek
Miało być trzydziestu jeden, weszło tylko dziesięciu. Mowa o lekarzach rezydentach, których nie wpuszczono do Sejmu. Protestujący mieli przysłuchiwać się sejmowej debacie na temat sytuacji młodych medyków. Lista ze wszystkimi nazwiskami nie dotarła do biura przepustek na czas. Ci, którzy weszli na sejmową galerię, musieli w szatni zostawić lekarskie fartuchy i słuchawki.
- Ta lista w biurze przepustek nie znalazła się na czas. Okazało się, że jest decyzja szefowej kancelarii Sejmu, że tylko 10 osób może wejść na galerię. Te pozostałe 21 osób - nie - wyjaśniła posłanka Elżbieta Radziszewska z Platformy Obywatelskiej.
Jak dodała, czekała przed wejściem z niewpuszczonymi osobami.
- Powiedziano mi, że (…) sekretarka się pomyliła i nie wysłała ani faksem, ani mailem, tylko pomoc biurowa niesie listę osób, które mają wejść na galerię - powiedziała posłanka.
Weszli już po wystąpieniu Radziwiłła
- Jak wchodziliśmy tutaj kazano tym młodym lekarzom zostawić fartuchy lekarskie i słuchawki w szatni - dodała.
Poinformowała także, że dziesięć osób, które ostatecznie weszły na sejmową galerię, nie mogło zobaczyć wystąpienia ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła.
- Niewiele stracili, bo by tylko usłyszeli to, co do tej pory - że minister jest zadowolony z tych dwóch lat swojej pracy, a propozycji na przyszłość nie ma dla nich żadnych - podkreśliła polityk PO.
Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej