Labrador na szczycie Giewontu. Turyści pomogli mu zejść, potrzebne były kabanosy

Polska
Labrador na szczycie Giewontu. Turyści pomogli mu zejść, potrzebne były kabanosy
YouTube/kaaarol123

Pies nie mógł poradzić sobie z zejściem po zalodzonym szlaku. Pomogli mu turyści. Czarny labrador chętnie podchodził do ludzi, najprawdopodobniej szukając jedzenia - relacjonuje obecny na miejscu pan Karol Adamski, który film z akcji umieścił w sieci. Po zejściu do Hali Kondratowej, pies uciekł w stronę Kalatówek.

Turyści znaleźli zabłąkanego czworonoga na szczycie Giewontu w niedzielę około godz. 14. Jak wynika z relacji pana Karola, pies najpewniej przebywał na górze już jakiś czas.

 

Labrador miał czerwoną obrożę, ale bez żadnych danych.

 

Pies się bał

 

Pies bał się stromych i śliskich fragmentów szlaku, co uniemożliwiało mu samodzielne zejście za ludźmi. Turyści postanowili poinformować służby ratunkowe i - zgodnie z zaleceniami - zaczęli ściągać psa na dół trzymając się łańcuchów.

 

"Nie byłoby to możliwe bez »przynęty« z kabanosa" - pisze pan Karol.

 

 

Trudne warunki

 

Schodzenie po wyślizganych i zaśnieżonych kamieniach połączone z energicznym zachowaniem psa, okazało się dość trudne.

 

"Kilka razy pies zatrzymał się  i musieliśmy go dosłownie wziąć na ręce" - relacjonuje turysta.

 

Nie wiadomo, jak znalazł się na szczycie

 

Labrador dotarł wraz z turystami do Hali Kondratowej. Niestety pies uciekł w stronę Kalatówek.

 

Nie wiadomo, czy labradora zostawili na szczycie właściciele. Zwierzę mogło też uciec z domu np. z Zakopanego lub okolic i samodzielnie wejść na jeden z najpopularniejszych szczytów Tatr.

 

polsatnews.pl

zdr/kan/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie