Matka Z. Ziobry złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W sprawie śmierci jej męża

Polska
Matka Z. Ziobry złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W sprawie śmierci jej męża
WikimediaCommons/CherryX

Krystyna Kornicka-Ziobro złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - ustalił portal tvp.info. Sprawa dotyczy m.in. postępowania karnego w sprawie śmierci jej męża Jerzego Ziobry.

Skarga dotyczy śmierci ojca ministra sprawiedliwości, Jerzego Ziobry, który zmarł w 2006 r. Jego żona skarży się w Trybunale "nie tylko na wielokrotne zaniedbania lekarzy zajmujących się jej mężem, ale także na nierzetelne prowadzenie postępowania karnego w tej sprawie i jego nieskuteczność" - napisało tvp.info. Jak argumentuje Kornicka-Ziobro, stanowi to "naruszenie Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolnościach".

 

"Nie zostawię sprawy, będę walczyć o sprawiedliwość"

 

- Nie zostawię tej sprawy, będę dalej walczyć o sprawiedliwość, tak jak to od lat robię przed sądami. To powinność wobec mojego męża - powiedziała tvp.info Kornicka-Ziobro.

 

Jak czytamy na stronie portalu, Trybunał wyznaczył już datę 18 stycznia 2018 r. - do tego dnia polski rząd ma się odnieść do skargi i wyjaśnić m.in., z czego wynika tak długie postępowanie przed polskimi sądami. Sprawa ciągnie się od 2006 r.

 

W listopadzie i grudniu krakowski sąd okręgowy w wydziale odwoławczym rozpozna apelacje prokuratora i oskarżycieli posiłkowych od wyroku z lutego tego roku, uniewinniającego czworo lekarzy leczących Jerzego Ziobrę. Apelacje złożył prokurator, pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, tj. Krystyny Kornickiej-Ziobro wraz z synami Zbigniewem i Witoldem, oraz Witold Ziobro.

 

Dwukrotnie umarzane śledztwo

 

Ojciec Zbigniewa Ziobry był leczony od 22 czerwca 2006 r. w Szpitalu Uniwersyteckim UJ w Krakowie. Zmarł 2 lipca 2006 r. Prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie, co otworzyło rodzinie Ziobrów drogę do złożenia w sądzie w 2011 r. subsydiarnego aktu oskarżenia.

 

W procesie oskarżonymi byli: ówczesny kierownik II oddziału Kliniki Kardiologii i oddziału klinicznego szpitala prof. Jacek D., ówczesny lekarz tego oddziału i wiceszef pracowni hemodynamiki, a obecnie szef II oddziału Klinicznego Kardiologii oraz Interwencji Sercowo-Naczyniowych prof. UJ Dariusz D., lekarka dyżurna Katarzyna S. i ordynator sali monitorowanej Andrzej K.

 

Lekarzy oskarżono, że "pomimo ciążącego na nich szczególnego obowiązku opieki nad pacjentem (...) narażony on został na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, skutkiem czego pacjent 2 lipca 2006 r. zmarł".

 

Nieprawidłowa diagnoza i leczenie

 

Zarzuty dotyczyły nieprawidłowej diagnozy i wyboru nieprawidłowego leczenia - m.in. przeprowadzenia zabiegu angioplastyki wieńcowej (założenie stentów, w dodatku nieprawidłowych) zamiast operacji kardiochirurgicznej (wszczepienia by-passów), braku konsultacji kardiochirurgicznej, nieprawidłowości w leczeniu farmakologicznym. Oskarżeni nie przyznali się do winy i w czasie procesu odmówili odpowiedzi na pytania oskarżycieli oraz ich pełnomocnika.

 

W 2012 r. sąd odwoławczy prawomocnie uniewinnił trójkę lekarzy oskarżonych o narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia przez postawienie błędnej diagnozy i wybór nieprawidłowego leczenia; sprawę czwartego skierował ponownie do sądu rejonowego. Wyrok ten zaskarżył do Sądu Najwyższego ówczesny prokurator generalny Andrzej Seremet. SN podzielił jego zarzut o rażącej obrazie przepisów prawa i uchylił wyrok uniewinniający, a sprawa wróciła do ponownego rozpoznania.

 

Bez związku między działaniami lekarzy a śmiercią pacjenta

 

W wyniku przystąpienia do sprawy w 2016 r. prokuratury z zamiejscowego wydziału Prokuratury Krajowej w Krakowie proces toczył się w trybie z oskarżenia publicznego, a oskarżyciele subsydiarni stali się oskarżycielami posiłkowymi.

 

10 lutego krakowski sąd rejonowy po ponownym procesie w tej sprawie uznał, że nie było związku między działaniami lekarzy a śmiercią pacjenta i uniewinnił wszystkich lekarzy. W uzasadnieniu wyroku sąd stwierdził, że zebrany materiał dowodowy - wiarygodny i miarodajny - nie daje podstaw do przyjęcia, że postępowanie oskarżonych nosiło cechy błędu medycznego, skutkującego narażeniem pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Natomiast zaistniałe w przebiegu leczenia komplikacje i powikłania zdrowotne należy uznać za niepowodzenie lecznicze, mieszczące się w granicach przyjętego ryzyka.

 

PAP

mr/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie