CNN: Amerykanin ma o 2 tys. razy większą szansę zostać zabity przez innego Amerykanina niż przez dżihadystę
Po masakrze w Las Vegas media w USA zauważają różnice w reakcjach prezydenta Donalda Trumpa i jego poprzednika Baracka Obamy na podobne tragedie, wskazują na rosnący wpływ lobby zbrojeniowego i potrzebę powrotu do dyskusji nad przepisami ws. dostępu do broni.
Agencja AP zauważa, że po strzelaninie w Las Vegas przedstawiciele Partii Demokratycznej ponownie zaczęli sugerować powrót do dyskusji nad przepisami dotyczącymi dostępu do broni palnej i prawa do jej noszenia. Natomiast Republikanie, którzy przed atakiem zabiegali o złagodzenie przepisów regulujących używanie tłumików oraz o zmianę zasad dotyczących pozwolenia na noszenie broni palnej w innych stanach, według AP będą musieli odłożyć te plany na później.
Agencja cytuje komentarze Demokratów, m.in. przywódcy mniejszości demokratycznej w Senacie Chucka Schumera oraz byłej kandydatki na prezydenta Hillary Clinton. Schumer zaapelował: "To, co Kongres może, a wręcz musi zrobić, to przegłosować prawa, które sprawią, że obywatele będą bezpieczni (...). A to zaczyna się od regulacji, które sprawią, że taka broń, a szczególnie ta najbardziej niebezpieczna, nie będzie wpadać w niepowołane ręce".
Clinton napisała w poniedziałek na Twitterze: "Tłum uciekał, słysząc odgłos strzałów. Wyobraźcie sobie liczbę ofiar, gdyby strzelający miał tłumik, do którego łatwiejszej dostępności dąży NRA", czyli Krajowe Stowarzyszenie Strzeleckie.
Obama stawiał Australię za przykład godny naśladowania
Tygodnik "New Yorker" wskazuje na różnice w postępowaniu po podobnych tragediach między byłym prezydentem Barackiem Obamą a aktualnym prezydentem Donaldem Trumpem. Obama w przemówieniach stawiał za przykład godny naśladowania takie kraje jak Australia, które posiadają rygorystyczne regulacje dotyczące posiadania broni palnej i na których według niego należy się wzorować.
"New Yorker" zauważa, że Trump w swoim poniedziałkowym przemówieniu nie poruszył tematu broni palnej, dostępu do niej czy rodzajów dostępnej broni palnej. Pominięcia te nie są jednak niespodzianką, a gazeta przypomina, że Trump, zwracając się w kwietniu do NRA, zapowiedział, że "ośmioletni zamach na wasze prawa gwarantowane drugą poprawką do konstytucji dobiegł końca".
"Lobby bardziej radykalne w swoich działaniach"
Według dziennika "New York Times" najczęściej zadawanym przez Amerykanów pytaniem najprawdopodobniej jest: "Czy coś się zmieni?". Prostą odpowiedzią według "NYT" jest "nie", natomiast ważniejszym pytaniem jest: "dlaczego nie?".
Jak pisze gazeta, po pierwsze lobby wspierające prawa do posiadania broni palnej, takie jak NRA, stało się bardziej radykalne w swoich działaniach, a po drugie pod jego wpływem Republikanie także się zradykalizowali i jakiekolwiek zmiany w regulacjach dotyczących broni uważają za całkowity odebranie posiadanych już praw. Trzecim problem według "NYT" jest sam czytelnik, który po przeczytaniu artykułu zajmie się czymś innym, zapominając o temacie, na co właśnie liczy lobby.
"Broń automatyczna jest już praktycznie wszędzie nielegalna"
Portal informacyjny "Washington Examiner" zauważył, że zwolennicy ograniczenia dostępu do broni powinni pamiętać, iż dostęp do broni półautomatycznej jest regulowany przez poszczególne stany, ale broń automatyczna, jaką dysponował zamachowiec, jest już praktycznie wszędzie nielegalna.
Stacja CNN skomentowała, że "mimo sensownych obaw przed terroryzmem z Bliskiego Wschodu przypadkowy Amerykanin ma o 2 tys. razy większą szansę zostać zabity przez innego Amerykanina niż przez dżihadystę".
W masakrze w Las Vegas w nocy w niedzielę (w poniedziałek czasu polskiego) zginęło co najmniej 59 osób, a ponad 500 odniosło poważne obrażenia. Sprawca Stephen Paddock strzelał z 32. piętra hotelu Mandalay Bay, w pobliżu którego pod gołym niebem odbywał się koncert w ramach festiwalu muzyki country Route 91 Harvest, na który przyszło ok. 22 tys. osób. Ludzie uciekali w panice, w niektórych przypadkach tratując się wzajemnie. Napastnik popełnił samobójstwo, kiedy komandosi sforsowali drzwi do jego pokoju.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze