Jarosław Kaczyński pod lupą sejmowej komisji etyki. Za wypowiedź o "zdradzieckich mordach i kanaliach"
Sejmowa komisja etyki poselskiej rozpatrzy wniosek lidera Nowoczesnej Ryszarda Petru o ukaranie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za wypowiedź o "zdradzieckich mordach i kanaliach" - poinformowała w piątek na Twitterze Nowoczesna.
Nowoczesna zamieściła na twitterze skan pisma z sejmowej komisji etyki poselskiej, w którym poinformowano, że 12 września komisja "podjęła decyzję, o podjęciu inuicjatywy rozpatrzenia sprawy dotyczącej wypowiedzi posła Jarosława Kaczyńskiego w dniu 18 lipca 2017 r. podczas pierwszego dnia obrad 46 posiedzenia Sejmu".
"Jednocześnie informuję, iż o terminie posiedzenia, na którym będzie rozpatrywany ww. wniosek zostanie Pan Poseł poinformowany odrębnym pismem" - napisała szefowa komisji etyki Izabela Mrzygłocka (PO) w piśmie do Ryszarda Petru.
Komisja etyki rozpatrzy wniosek @RyszardPetru o ukaranie posła Kaczyńskiego za wypowiedź o zdradzieckich mordach i kanaliach. pic.twitter.com/fZ2VbJ2MPw
— .Nowoczesna (@Nowoczesna) 22 września 2017
Chodzi o słowa Kaczyńskiego, które wypowiedział podczas lipcowego posiedzenia Sejmu. Szef PiS po słowach Borysa Budki (PO), który przywoływał postać zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zwrócił się do oponentów mówiąc: "Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami".
Ryszard Petru argumentując wówczas złożenie wniosku do komisji etyki podkreślił, że "poseł Kaczyński powinien przeprosić".
"Po prostu nie miałem innego wyjścia, to był imperatyw moralny"
Komentując wówczas swoją wypowiedź, prezes PiS zwracał uwagę, że po raz pierwszy o moralnej odpowiedzialności obecnej opozycji mówił już we wrześniu 2010 r. - Tu powiedziałem to w twardych słowach, ostrych, których nie wycofuję. Oczywiście, gdyby nie ten krzyk na sali (sejmowej), to być może byłoby to troszkę łagodniej, ale sens byłby ten sam: po prostu nie można przekraczać pewnych granic - podkreślił.
- Ja sądzę, że każdy normalny człowiek, także pan, gdyby to dotyczyło pana brata, gdyby okoliczności były takie same albo podobne, w ten sposób by reagował - dodał Kaczyński. - Po prostu nie miałem innego wyjścia, to był imperatyw moralny - tak bym to określił i w dalszym ciągu jest tak, iż uważam, że uczyniłem dobrze, a to, co robi druga strona, próbująca się przedstawić jako ofiara, no to jest po prostu szczyt hipokryzji - ocenił.
Jak zaznaczył, od lat spokojnie wysłuchuje nieustanych ataków, obraźliwych, "bardzo często, prześmiewczych zaczepek". - Nie reaguję na to. Ale kiedy zaczęto używać nazwiska mojego brata to doszedłem do wniosku, że pewna miara jest przekroczona - mówił Kaczyński.
PAP