Miała być podwójna radość, jest żałoba. Rodzice obwiniają lekarzy o śmierć jednego z bliźniąt
Martwe dziecko przyszło na świat w szpitalu Wojewódzkim w Koszalinie. Matka zarzuca lekarzom, że źle prowadzili diagnostykę podczas ciąży i zbyt późno zdecydowali się na cesarskie cięcie. Gdy przeprowadzono zabieg, jedno z dzieci było już martwe. Postępowanie w tej sprawie wszczęła koszalińska prokuratura.
Dla Andżeliki i Krzysztofa narodziny bliźniaków miały być najszczęśliwszym dniem w życiu. Niestety, do domu wrócili w trójkę. Jedno z bliźniąt urodziło się martwe.
Lekarz miał nie zrobić badań
- Lekarz wyciągnął nieżywe dziecko i zapytał, czy chcę je zobaczyć, potem powiedział, że to się nie powinno zdarzyć - mówi ojciec bliźniaków.
Jego żona trafiła do szpitala w 37 tygodniu ciąży, bo zdaniem lekarzy dzieci były zbyt małe. Już następnego dnia kobieta skarżyła się na bóle brzucha i skurcze, ale lekarz dyżurny, według jej relacji, nie zrobił ani badania KTG, ani USG. Zamiast tego, zlecił leki rozkurczające.
Dwa dni później badanie KTG wykazało już tylko jedno tętno. Rodzice o śmierć dziecka obwiniają lekarzy.
Kluczowe będą wyniki sekcji
- Prokuratura Rejonowa w Koszalinie podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia ciężarnej kobiety oraz nieumyślnego spowodowania śmierci jednego z bliźniąt - powiedział prok. Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Śledczy sprawdzą m.in., czy nie doszło do błędu podczas diagnostyki. Została już przeprowadzona sekcja zwłok dziewczynki. Jej wyniki mają być znane za dwa tygodnie.
Szpital odmówił komentarza w tej sprawie. Rzecznik placówki poinformował jedynie, że została wszczęta wewnętrzna kontrola.
Wydarzenia, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze