Tłum gapiów i 12-latek ratujący nieprzytomnego mężczyznę
Trzej dwunastoletni chłopcy jadąc rowerami jedną z ulic w Dąbrowie Górniczej (Śląskie) zauważyli mężczyznę leżącego na chodniku. Podjechali zobaczyć, co się stało, a gdy się okazało, że jest nieprzytomny - zadzwonili pod numer alarmowy 112. Słuchając dyspozytora chłopcy ułożyli mężczyznę na plecach, a jeden z nich zaczął uciskać leżącemu klatkę piersiowej. A stojący obok dorośli przyglądali się.
12-letni Michał Dobaj jest uczniem szóstej klasy Szkoły Podstawowej nr 29 w Dąbrowie Górniczej. Jego pasją jest wojsko, straż pożarna i ratownictwo medyczne, którym - jak sam mówi - interesuje się od kilku lat.
Ćwiczył na fantomie już przed paru laty
Nie był mu więc potrzebny instruktaż dyspozytora, wiedział, jak sprawdzić oddech i jak przystąpić do masażu serca.
- Tata pożyczył mi kilka lat temu fantoma, takiego manekina do nauki masażu serca, i tak doskonaliłem swoje umiejętności - mówi Michał w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".
Słowa chłopca potwierdziła jego mama: - Codziennie budził nas rano odgłos - klik, klik, klik - jaki wydaje fantom podczas masażu.
"Przejęliśmy pacjenta od chłopca"
Dzięki ćwiczeniom sprzed paru lat we wtorek Michał nie wahał się ani sekundy. Splótł palce dłoni, ułożył na mostku nieprzytomnego mężczyzny i zaczął masaż. - Karetka przyjechała bardzo szybko. Nie wiem, jak długo uciskałem, ale pomimo tego, że karetka była tak szybko, to wszystko mnie bolało, a potem nie mogłem zasnąć - relacjonował.
Załoga pogotowia ratunkowego przyznała, że zastała chłopca prowadzącego resuscytację.
- Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, to zastaliśmy jak zwykle w takich sytuacjach tłum gapiów i chłopca, który prowadził akcję resuscytacji. Przejęliśmy od niego pacjenta i po zaopatrzeniu pojechaliśmy na SOR w Dąbrowie Górniczej - powiedział członek zespołu ratowniczego.
Chłopcu nikt z dorosłych nie pomógł w prowadzeniu sztucznego oddychania.
dziennikzachodni.pl
Czytaj więcej