Nagana dla wykładowcy za słowa do ziewającej studentki: no, mój to by się nie zmieścił. "Kara jest za niska"
Po roku od zdarzenia komisja dyscyplinarna Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach orzekła wobec wykładowcy tej uczelni karę nagany i 5-letni zakaz sprawowania funkcji kierowniczych - za wulgarną wypowiedź podczas wykładu, który prowadził. Rzecznik dyscyplinarny uczelni twierdzi, że kara jest za niska. Dlatego złożył wniosek o pozbawienie wykładowcy prawa do prowadzenia zajęć przez dwa lata.
Postępowanie dyscyplinarne w sprawie wykładowcy rozpoczęło się w poprzednim roku akademickim. Decyzję o jego ukaraniu komisja dyscyplinarna uczelni podjęła we wtorek.
Skargę na zachowanie nauczyciela złożyły dwie studentki Uniwersytetu Śląskiego. Poinformowały, że wykładowca dopuszczał się wobec nich molestowania werbalnego. Powtórzyły jego niektóre wypowiedzi, np.: "człowiek i kobieta powinni mieć równe prawa", "kobieta należy przez swoje nazwisko do ojca lub męża" oraz tę wygłoszoną do ziewającej podczas wykładu dziewczyny. "No, mój to by się nie zmieścił".
Chce zawieszenia na dwa lata
Sprawą wykładowcy zajęła się komisja dyscyplinarna uczelni. - Komisja orzekła wobec pana doktora karę nagany z zakazem zajmowania funkcji kierowniczych w uczelniach na okres 5 lat - poinformował Jacek Szymik-Kozaczko, rzecznik prasowy uniwersytetu.
Zdaniem rzecznika dyscyplinarnego uniwersytetu kara jest jednak zbyt niska i dlatego od razu po orzeczeniu złożył odwołanie od decyzji komisji. Domaga się ukarania wykładowcy karą pozbawienia prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego na okres dwóch lat.
- Teraz sprawa trafi do Komisji Dyscyplinarnej przy Radzie Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego w Warszawie, która rozpozna tą sprawę jako organ II instancji - zapowiada Szymik-Kozaczko.
polsatnews.pl, dziennikzachodni.pl
Czytaj więcej
Komentarze