MEN odrzuciło wniosek Łodzi o zwrot kosztów dostosowania szkół. Refundacji domaga się też Warszawa

- Łódź nie przyjęła uchwały o dostosowaniu sieci szkół do nowego ustroju, nie może więc ubiegać się o pieniądze na ich przebudowę - argumentuje Ministerstwo Edukacji Narodowej. Miasto wnioskowało o zwrot 3,76 mln zł i zapowiedziało, że to pierwsza część roszczeń, bo będzie też dochodzić pieniędzy za ewentualne odprawy nauczycieli. Warszawa odzyskała połowę z pierwszej kwoty, o którą wystąpiła.

Samorządy w całym kraju muszą dostosować szkoły do założeń reformy, która od nowego roku szkolnego w miejsce obecnych 6-letnich szkół podstawowych i 3-letniego gimnazjum, wprowadza 8-letnie szkoły podstawowe, 4-letnie licea ogólnokształcące, 5-letnie technika i dwustopniowe szkoły branżowe. Gimnazja są likwidowane. Dla miast i gmin oznacza to spore wydatki.

Łódź obliczyła, że na dostosowanie placówek "do wymogów nowego modelu kształcenia" wydała dodatkowo 3 mln 757 tys. 400 zł. Zwrotu takiej kwoty domaga się we wniosku, który w poniedziałek skierował do ministerstwa wiceprezydent Tomasz Trela.

Miasto zapowiedziało też, że będzie drugi podobny wniosek, tym razem ws. odpraw dla zwalnianych nauczycieli. Jak wstępnie szacuje Trela, w tym przypadku może chodzić o ok. 5 mln zł.

Łódź nie dostanie, bo nie przyjęła uchwały

Według Łukasza Trawińskiego z biura prasowego MEN, Łódź nie mogła wnioskować o pieniądze z rezerwy ustawowej 0,4 proc,. gdyż nie wypełniła "obowiązku podjęcia uchwał do 31 marca 2017 r. dostosowujących sieć szkół do nowego ustroju". Zatem - jak argumentuje - wniosek Łodzi nie spełnił wymogów formalnych i tym samym miasto nie mogło ubiegać się o wsparcie na przebudowę szkół.

Szczegółowa odpowiedź na pismo łódzkiego urzędu ma zostać udzielona w "ustawowym terminie", który wynosi 30 dni. MEN zaznacza, że samorząd może ubiegać się o dofinansowanie kosztów związanych z wypłatą odpraw dla zwalnianych nauczycieli, jeśli złoży dokumenty do 13 października.

Biuro wiceprezydenta Łodzi Tomasza Treli na razie nie komentuje odmowy resortu, ponieważ nie otrzymało jeszcze odpowiedzi drogą oficjalną.

Warszawa odzyskała 3,5 mln zł. Koszty szacuje na ok. 70 mln zł

Refundacji domaga się też warszawski ratusz. Na razie z 7 mln zł, o które wystąpił, otrzymał połowę.

- Koszty, jakie ponieśliśmy w sumie na dostosowanie szkół, szacujemy na ok. 70 mln zł. Dokładne wyliczenia poznamy dopiero za kilka tygodni, ale gdy tylko je otrzymamy, będziemy domagać się kolejnej refundacji z budżetu państwa - powiedział wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński.

Dodał, że pieniądze, które samorząd musi wydać do dostosowanie szkół, można było przeznaczyć na inne potrzeby mieszkańców.

"Zamiast budować przedszkola przekształcamy gimnazja"

- Za te 70 mln zł moglibyśmy wybudować kilka żłobków i przedszkoli, ale musieliśmy przeznaczyć je na przebudowę budynków gimnazjów. Są to ogromne wydatki. Małe dzieci, 7- i 8-letnie, będą musiały mieć dostosowane warunki do siebie. Trzeba wymienić sanitariaty, dostosować stołówki, zbudować place zabaw i wyremontować sale, w których będą się uczyć - wyliczył Paszkiewicz.

Miasto stołeczne nie oszacowało jeszcze kosztów ewentualnych zwolnień nauczycieli. - Dziś jest to wielka niewiadoma. Na pytanie, ilu nauczycieli straci pracę dyrektorzy odpowiedzą dopiero 4 września - powiedział wiceprezydent Warszawy.

Jak dodał, największy problem będzie z nauczycielami gimnazjów, którym zabraknie godzin lekcyjnych.

- Oczywiście będą szukać pracy i być może ją znajdą w dwóch, czasem trzech szkołach. I oczywiście taka sytuacja nie będzie sprzyjać, ani dzieciom, ani procesowi dydaktycznemu. Nauczyciel, który wpadnie do szkoły na kilka godzin, to nie to samo, co nauczyciel na pełnym etacie - ocenił Paszkiewicz.

polsatnews.pl

WIDEO - "0,7 litra dziennie przez 22 lata". Michał Wiśniewski w "Raporcie" o uzależnieniach