Postrzelona pacjentka szpitala w Łukowie. Sprawę bada prokuratura

Wiatrówka, z której postrzelono 38-letnią pacjentkę, była w rękach co najmniej sześciu pracowników szpitala - ustaliła policja. Nadal jednak nie wie, kto oddał strzał w stronę siedzącej na ławce kobiety i ranił ją śrutem w łydkę. W poniedziałek sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Łukowie. Zdarzenie wyjaśnia też p. o. Rzecznika Praw Pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska.
Do zdarzenia doszło w czwartek po godz. 19.
Strzelali do celu
Strzał został oddany prawdopodobnie z jednego ze szpitalnych budynków znajdującego się naprzeciwko oddziału. To tam funkcjonariusze w służbowej szafce znaleźli wiatrówkę i opakowanie ze śrutem. Niedaleko leżała podziurawiona plastikowa butelka.
Jak ustalili śledczy, którzy przesłuchali kilkadziesiąt osób, kilkoro pracowników szpitala w wolnym czasie strzelało do celu.
Sprawcy postrzelenia grozi zarzut narażenia człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Kara to trzy lata więzienia.
Rana 38-latki okazała się niegroźna.
Prawa pacjenta w szpitalu
- Po uzyskaniu informacji o zdarzeniu podjęłam działania w celu wyjaśnienia, czy prawa pacjenta były prawidłowo realizowane przez personel medyczny tego szpitala. Sprawa ta niewątpliwie wymaga kompleksowego rozpatrzenia oraz analizy całości zebranego materiału dowodowego - odpowiedziała na pytanie Polsat News p.o. Rzecznika Praw Pacjenta Krystyna Barbara Kozłowska.
Jak wyjaśniła, ocena czy prawa pacjenta zostały naruszone możliwa będzie dopiero po zakończeniu postepowania wyjaśniającego.
- Myślę, że postępowanie personelu medycznego powinna przeanalizować również dyrekcja szpitala i wyciągnąć ewentualne konsekwencje dyscyplinarne w stosunku do osób winnych całego zdarzenia - dodała Kozłowska.
Polsat News, polsatnews.pl
