"Wystarczy położyć się na kocu i wpatrywać w niebo". Przed nami noc spadających gwiazd

Polska
"Wystarczy położyć się na kocu i wpatrywać w niebo". Przed nami noc spadających gwiazd
Wikimedia Commons/Brocken Inaglory

Nawet 120 "spadających gwiazd" na godzinę będzie można zaobserwować podczas nocy z 12 na 13 sierpnia. Wspólne oglądanie organizuje m.in. Centrum Nauki Kopernik w Warszawie i łódzkie Planetarium EC1. W Warszawie będą wyłączone światła na trzech mostach i iluminacja Stadionu Narodowego, aby lepiej można było obserwować to zjawisko.

Wspólne obserwacje Perseidów odbywają się w wielu miejscach w Polsce. W Łodzi na przykład astronomowie z Planetarium EC1 zapraszają na noc pod spadającymi gwiazdami w tamtejszym Parku Źródliska już o godz. 19.30. Mają udowodnić oglądającym, że wiedza nie szkodzi romantyzmowi i że przelatujące na nieboskłonie Perseidy czyli "spadające gwiazdy" tworzą niezwykły nastrój. Organizatorzy będą udzielać wskazówek, informacji i odpowiadać na pytania uczestników - podał na stronie internetowej dr Tomasz Banyś z łódzkiego Planetarium EC1.

 

W Warszawie organizatorem wspólnego oglądania "Nocy spadających gwiazd 2017" jest Centrum Nauki Kopernik. Wydarzenie rozpocznie się w sobotę o godz. 21.00 od krótkiego wykładu o tym, co chętni będą mogli obejrzeć.

 

"Przychodzą młodzi, z dziećmi, starsi, z psami"

 

- Ludzie lubią być w pewnych sytuacjach razem i oglądanie spadających gwiazd do nich należy - powiedziała Katarzyna Nowicka, rzecznik prasowy CNK. Dodaje, że co roku wspólne oglądanie cieszy się dużą popularnością, "przychodzą młodzi, z dziećmi, starsi, z psami".

 

Rzecznik CNK twierdzi, że nawet przy dużym zachmurzeniu będzie widać "spadające gwiazdy", choć nie w takim stopniu jak przy bezchmurnym niebie.

 

W Warszawie najlepszymi miejscami do obserwacji Perseidów będą bulwary wiślane, skwer Kahla i Park Odkrywców, czyli miejsca w pobliżu Centrum Nauki Kopernik.

 

- Będziemy się starali stworzyć jak najlepsze warunki do oglądania, więc będzie wyłączone pobliskie oświetlenie - most Świętokrzyski, Poniatowskiego, Śląsko-Dąbrowski, światła na skwerze Kahla, szklane wejścia do tunelu Wisłostrady, niektóre lampy przy wyjściu ze stacji metra Centrum Nauki Kopernik, a także iluminacja Stadionu Narodowego - poinformowała rzeczniczka.

 

Nawet 120 "spadających gwiazd" na godzinę

 

Według organizatorów, obserwacja "spadających gwiazd" jest prosta. - Wystarczy położyć się na kocu, leżaku lub po prostu na trawie i wpatrywać się w jak największy obszar nieba. Pierwsze meteory powinniśmy dostrzec już po kilku minutach obserwacji. Będzie ich tym więcej, im ciemniejsze miejsce do obserwacji wybierzemy - powiedziała Nowicka.

 

Planetarium w Toruniu na swojej stronie internetowej radzi, aby obserwacje zaczynać jak najwcześniej, bo po godz. 23.00 zacznie nam przeszkadzać Księżyc, który będzie rozjaśniać niebo. Ok. godz. 22.00 radiant roju, czyli miejsce, skąd będą "wylatywały" meteory, będzie ponad północno-wschodnim horyzontem.

 

Organizatorzy wspólnego oglądania radzą też pamiętać o ciepłej odzieży, bo pozostawanie w bezruchu bardzo szybko może skończyć się wyziębieniem.

 

Letnie noce, a szczególnie pierwsza połowa sierpnia, to najlepsza pora na wypatrywanie „spadających gwiazd". Na niebie pojawia się wtedy rój meteorów - Perseidów. Jego maksimum spodziewane jest w nocy z 12 na 13 sierpnia. Wówczas pojawić się może nawet 120 "spadających gwiazd" na godzinę.

 

"Trzeba przygotować się na co najmniej godzinę, dwie godziny obserwacji"

 

"Spadające gwiazdy" to inaczej meteory, czyli ślady przejścia w atmosferze po drobnych ciałach kosmicznych, nazywanych meteoroidami. Taką nazwę noszą one wtedy, kiedy poruszają się przez Układ Słoneczny. Są to pozostałości po kometach bądź asteroidach w postaci okruchów i ziarenek, często milimetrowej wielkości.

 

Kiedy te wpadną do atmosfery ziemskiej - z prędkościami rzędu kilkudziesięciu kilometrów na sekundę - parują gwałtownie, kreśląc przy tym na niebie jasny ślad, czyli właśnie meteor. Żeby okruch zostawił po sobie widoczny ślad na niebie, wystarczy, że ma masę ok. 1 grama, ale z obserwacji radiowych wiadomo, że w atmosferę naszej planety wpadają i mniejsze.

 

Astronom i szef Planetarium EC1 Tomasz Kisiel podkreśla, że "meteory wlatując z dużą prędkością w atmosferę ziemską momentalnie rozgrzewają się do tysięcy stopni Celsjusza i płoną. Dają błysk jasnego światła przez bardzo krótki czas". - Im mniejszy obiekt, tym słabiej widoczny i tym szybciej ulega całkowitemu spaleniu - wyjaśnił.

 

- I trzeba przygotować się na co najmniej godzinę, dwie godziny obserwacji. Wtedy jest szansa, że po pierwsze oczy przyzwyczają się porządnie do ciemności i będziemy dostrzegali te najsłabsze meteory, ale również ten okres daje szanse na zaobserwowanie wielu zjawisk - wyjaśnił ekspert.

 

PAP

dk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie