10-latka wyskoczyła z okna na czwartym piętrze. O złej sytuacji w rodzinie wiedziało wiele osób
Zarzuty znęcania się psychicznego i fizycznego nad córką oraz narażenia dziecka na utratę życia usłyszała Elżbieta G. po tym, gdy jej 10-letnia córka targnęła się na własne życie. Dziewczynka w ciężkim stanie przebywa w szpitalu.
Do zdarzenia doszło w sobotnie popołudnie na osiedlu Małe Ciche w Zamościu. Dominika wyskoczyła z okna i spadła na trawnik koło placu zabaw. Z licznymi złamaniami i stłuczonymi płucami została przetransportowana śmigłowcem do szpitala w Lublinie. Jej stan lekarze określają jako ciężki.
W chwili zdarzenia 10-latka była pod opieką pijanej matki. 49-letnia kobieta miała 1,5 promila alkoholu w organizmie. Według policjantów, nie przejęła się zdarzeniem. Została zatrzymana.
Interwencja Rzecznika Praw Dziecka
Gdy wytrzeźwiała przesłuchano ją. Prokuratura postawiła Elżbiecie G. dwa zarzuty. - Zarzut znęcania się psychicznego i fizycznego, co w konsekwencji doprowadziło do targnięcia się na własne życie przez małoletnią. Drugi zarzut dotyczy tego, że będąc nietrzeźwa naraziła dziecko na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - powiedziała polsatnews.pl prokurator rejonowa Ewa Jałowiecka-Śliwa.
- Kobieta przyznała się, że była nietrzeźwa, jednak nie przyznała się do pozostałych zarzutów. Decyzją sądu Elżbieta G. została aresztowana na 3 miesiące - dodała Jałowiecka-Śliwa.
W sprawę zaangażował się również Rzecznik Praw Dziecka. Na swoim profilu na Facebooku Marek Michalak zapowiedział interwencję w sprawie 10-letniej Dominiki.
"Będzie interwencja #RzecznikPrawDziecka z urzędu. Dużo trzeba wyjaśnić a dziecko z pewnością zabezpieczyć" - napisał.
Rodzina była pod opieką Miejskiego Centrum Pomocy Rodzinie
Jak się okazało o trudnej sytuacji w tej rodzinie wiedziało wiele osób, łącznie z policją, sądem i opieką społeczną. Kobieta ma już bowiem na swoim koncie wyrok za znęcanie się nad córką Dominiką. Sąd rodzinny nie zdecydował się jednak odebrać je dziecka. Z tego powodu rodzina pozostawała jednak pod dozorem kuratora sądowego.
Jak dowiedzieliśmy się w prokuraturze ojca dziewczynki w chwili zdarzenia nie było w domu. Mężczyzna pracuje za granicą.
Z informacji "Kuriera Lubelskiego" wynika, że podczas jego nieobecności matka 10-latki "wpadała w alkoholowy ciąg". Stawała się wówczas agresywna, a jej agresja skupiała się na córce. W domu były awantury, wyzwiska. Często musiała interweniować policja.
Rodzina ze względu na konflikty między małżonkami i ich wpływ na dziecko była pod opieką Miejskiego Centrum Pomocy Rodzinie. Aby uzdrowić sytuację małżeństwo odbywało spotkania z psychologiem. Według pracowników MCPR terapia przynosiła efekty, a sytuacja w rodzinie poprawiała się.
polsatnews.pl, kurierlubelski.pl
Czytaj więcej
Komentarze