"Albo brak doświadczenia, albo głupota". Prof. Nałęcz o słowach Patryka Jakiego
Według profesora Tomasza Nałęcza, prezydent postanowił teraz "rozprostować postawę". - Moim zdaniem nie chce uniezależnić się spod autorytetu Kaczyńskiego, ale powiedział "basta", "nie będą mną poniewierali ministrowie PiS-u" - dodał polityk. Zdaniem Nałęcza, to, co robią wiceministrowie sprawiedliwości Patryk Jaki i Michał Wójcik jest "przeciwskuteczne".
Deklaracja zawetowania ustaw o SN i KRS przez prezydenta Andrzeja Dudę spotkała się z krytyką m.in. wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego. "W Polsce od kiedy pamiętam było tak, że jak dekomunizacja w różnych obszarach państwa była blisko, to zawsze ktoś wymiękał" - napisał w poniedziałek wiceminister w mediach społecznościowych.
"Nie wypada pouczać prezydenta"
Rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy, Krzysztof Łapiński, powiedział w środę, że "nie wypada, żeby wiceministrowie pouczali prezydenta". - Zwycięstwo wyborcze Andrzeja Dudy otworzyło drogę Prawu i Sprawiedliwości do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych i też dzięki zwycięstwu Andrzeja Dudy pan wiceminister Jaki jest dzisiaj wiceministrem - dodał rzecznik prezydenta.
Na wypowiedź Łapińskiego szybko zareagował na Twitterze Jaki. Stwierdził m.in., że ludzie od "PR-u" nie będą dla niego partnerem do dyskusji.
Prof. Tomasz Nałęcz stwierdził w Polsat News, że prezydent Duda ma "bardzo dobrych ludzi w swoim otoczeniu". Reakcję Łapińskiego nazwał "bardzo kulturalną" i "wyważoną".
- Mamy do czynienia albo z bezczelnym, albo z głupim zachowaniem wiceministra pana Ziobry - dodał. Zdaniem Nałęcza, każdy minister ma wiceministra po to, żeby "byli brutalni tam, gdzie minister nie chce być brutalny". - To jest chóralny atak ekipy ministra sprawiedliwości na prezydenta za to, że skorzystał ze swoich uprawnień - ocenił.
"Taki wiceminister nie byłby przez dalsze 5 min. w rządzie"
Jaki wspomniał we wpisie na Facebooku, że "jak dekomunizacja w różnych obszarach państwa była blisko, to zawsze ktoś wymiękał". Pierwszą nowelizację ustawy lustracyjnej pod wpływem namów Zbigniewa Romaszewskiego zablokował Lech Kaczyński.
Prof. Nałęcz powiedział, że te słowa zabrzmiały jak szyderstwo. - Niech się (wiceminister Jaki - red.) zastanowi, co zrobiłby prezydent Lech Kaczyński, gdyby jakiś wiceminister, także sprawiedliwości - np. wtedy pan Duda, który był wiceministrem u ministra Ziobry w latach 2006-2007 - powiedział o Prezydencie RP, krytykując go za jego akt urzędowy, że "wymiękł", "zdradził", że "skłamał". No przecież taki wiceminister nie byłby nawet przez dalsze pięć minut w rządzie i wyrzuciłby go osobiście Jarosław Kaczyński - dodał Nałęcz.
- To, co z braku doświadczenia, a może po prostu z głupoty mówi wprost pan Jaki i to, co myśli, wyraźnie, aluzyjnie daje do zrozumienia pan minister Ziobro, to są też myśli Jarosława Kaczyńskiego - stwierdził profesor. Jego zdaniem, Zbigniew Ziobro "jeszcze nie zrozumiał, co się stało". - Myśli, że tymi atakami jego ludzi na prezydenta buduje swoją pozycję. Nie, gruntownie się myli - dodał Nałęcz.
Były doradca Bronisława Komorowskiego stwierdził, że każdy prezydent potrzebuje czasu na rozwinięcie skrzydeł. - Niektórzy nawet potrzebują, żeby te skrzydła im wyrosły, jak wcześniej ich nie mieli - dodał.
"Duda z mocą sierżanta"
Zdaniem prof. Nałęcza, teraz jest etap, kiedy skrzydła wyrastają prezydentowi Dudzie. - To przelało szalę goryczy, bo przecież przez dwa lata lojalnie szanował autorytet Kaczyńskiego - stwierdził.
- Kaczyński przebrał miarę w traktowaniu Dudy, ponieważ zgodził się, żeby lekceważąco o prezydencie wyrażali się i traktowali go ministrowie - stwierdził Nałęcz, który dodał, że trzeba zwrócić uwagę jak prezydenta Dudę traktuje minister Macierewicz - "jeśli chodzi o maniery, jest nienaganny". - Jeśli chodzi o moc decydowania przez Zwierzchnika Sił Zbrojnych, to on (prezydent - red.) ma pozycję sierżanta - ocenił profesor Nałęcz.
Zdaniem Nałęcza, "rzeczą niebywałą" jest zachowanie szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego. - Publicznie złajał prezydenta mówiąc: "Domagam się od pana wyjaśnień, dlaczego pan nie podjął decyzji ws. tego czy innego ambasadora" - powiedział były doradca prezydenta Komorowskiego.
Według profesora, prezydent postanowił teraz "rozprostować postawę". - Moim zdaniem nie chce uniezależnić się spod autorytetu Kaczyńskiego, ale powiedział "basta", "nie będą mną poniewierali ministrowie PiS-u" - dodał. Zdaniem Nałęcza, to, co robią wiceministrowie sprawiedliwości Patryk Jaki i Michał Wójcik jest "przeciwskuteczne".
"Nawet w gminie takich złośliwości się nie stosuje"
Jak dodał Nałęcz, prezydent, wetując dwie ustawy, "potwornie naraził się prezesowi Kaczyńskiemu" i "przyjdzie mu za to zapłacić". - Dlaczego pani premier podjęła tę idiotyczną, głupią wojnę na orędzia, łącznie z taką małpią złośliwością, że najpierw się wyemituje orędzie premier, a potem się wyemituje orędzie prezydenta. To jest tak małe, że nawet w gminie takich złośliwości się nie stosuje, a co dopiero na szczytach państwa - dodał.
Zdaniem profesora, ostatnie wydarzenia zapowiadają "co najmniej trzyletnią wojnę między Pałacem Prezydenckim a Kaczyńskim", podczas której prezes PiS-u "będzie działał w aksamitnych rękawiczkach".
- Będzie się posługiwał Ziobrą, Jakim dlatego założę się o wszelkie pieniądze, że w każdym normalnym państwie Jaki wyleciałby następnego dnia za takie traktowanie prezydenta z własnej formacji politycznej, a jemu włos z głowy nie spadnie. Pewnie jeszcze dostanie premię - ocenił profesor.
Zdaniem Nałęcza, Jarosław Kaczyński będzie - tak jak to miało miejsce w poniedziałek - "wysyłał" do Pałacu Prezydenckiego premier Szydło oraz marszałków Sejmu i Senatu. Według nieoficjalnych doniesień medialnych, podczas poniedziałkowego spotkania miało dojść do postawienia prezydentowi ultimatum ws. wycofania się z zapowiedzianego weta. Marszałkowie Sejmu i Senatu zaprzeczyli w prawdziwość tych doniesień.
- A co mają powiedzieć? - pytał Nałęcz. - Co przez 1,5 godz. w Belwederze robiły trzy formalnie z samej góry osoby państwa? Żeby wyjść z niczym? To po co oni pojechali? O czym porozmawiać? O pogodzie? O rybkach w belwederskim akwarium? - kontynuował profesor.
"Tak na prezydenta, jak do odegrania głównej roli w jeziorze łabędzim"
W środę poseł PiS Marek Suski powiedział dla portalu TelewizjaRepublika.pl: "Jeżeli rzecznik prezydenta sugeruje, że byłbym lepszym prezydentem niż obecny… Czemu nie?".
Prof. Nałęcz powiedział, że "nikt nie może być pewien nominacji w 2020 roku". - Także pan Suski, który gołym okiem widać, że tak się nadaje do kandydowania na prezydenta, jak do odegrania głównej roli w jeziorze łabędzim - ocenił.
Zdaniem profesora, "o wiele bardziej Kaczyński potrzebuje Dudy, niż Duda Kaczyńskiego".
- Jeśli Kaczyński chce zmienić ustrój państwa drogą pozaprawną, naruszając konstytucję, prezydent ma weto i może Kaczyńskiemu to uniemożliwić - dodał Nałęcz.
Polsat News
Czytaj więcej