Marsz Pamięci ofiar likwidacji warszawskiego getta. 75 lat temu Niemcy zamordowali ok. 300 tys. Żydów ze stolicy
Marsz Pamięci, upamiętniający ofiary likwidacji warszawskiego getta, odbył się sobotę w stolicy Polski. Dokładnie 75 lat temu rozpoczęła się brutalna operacja, w wyniku której latem 1942 r. Niemcy zamordowali ok. 300 tys. polskich Żydów - mieszkańców stolicy. marsz upamiętnił Emanuela Ringelbluma i jego współpracowników, którzy dokumentowali losy Żydów w czasie niemieckiej okupacji.
Tegoroczny marsz, który po raz szósty zorganizował Żydowski Instytut Historyczny, w sposób szczególny upamiętnił grupę "Oneg Szabat", która pod przewodnictwem historyka i działacza społecznego Emanuela Ringelbluma dokumentowała losy Żydów podczas okupacji niemieckiej.
Archiwum powstawało w konspiracji
- Podziemne Archiwum Getta Warszawskiego powstawało w przekonaniu, że wyjątkowy straszny los żydowski pod niemiecką okupacją muszą zapisać sami Żydzi. W tym świadectwie jest ból i cierpienie poszczególnych ludzi, są w nim zawarte relacje z całej Polski. Tak powstawała pierwsza, pełna, pisana na gorąco historia Zagłady - powiedział prof. Paweł Śpiewak, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego im. Emanuela Ringelbluma.
- Kilkadziesiąt osób pracujących nad archiwum w grupie zwanej "Oneg Szabat" - "Radość Soboty", musiało od początku działać w pełnej konspiracji w obawie zarówno przed władzami niemieckimi, jak i przed żydowskimi kolaborantami. Pracowali w największym poświęceniu. Wiedzieli, jaki los ich czeka, mimo własnego przerażenia dbali cały czas o obiektywność i staranność języka. Postępowali zgodnie z wszelkimi naukowymi zasadami. Powstawało dzieło dla przyszłych pokoleń, które stało się i jest dzisiaj nazywane "Pamięcią Świata" - mówił Śpiewak.
Podkreślił też, że pełna edycja 37 tomów Archiwum Ringelbluma, które opracowuje Żydowski Instytut Historyczny, ukaże się najprawdopodobniej pod koniec bieżącego roku.
- To są dokumenty, listy, rysunki, zdjęcia, testamenty idących na śmierć, relacje świadków i ofiar ludobójstwa - wymieniał Śpiewak, dodając, że dokumentację tę gromadzono w budynku obecnego ŻIH przy ul. Tłomackie w Warszawie.
- To dzieło jest świadectwem oporu intelektualnego, oporu, do którego zawsze jesteśmy zdolni - podkreślił dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego.
Symboliczną trasą "od śmierci do życia"
Marsz, który w sobotę wieczorem rozpoczął się przy pomniku Umschlagplatz, przemierzył symboliczną trasę "od śmierci do życia", czyli w odwrotnym kierunku niż szły ofiary deportacji do niemieckiego obozu zagłady w Treblince.
Przy dawnym Umschlagplatz Marian Turski, który od 1942 r. przebywał w łódzkim getcie, a w 1944 r. trafił do Auschwitz, odczytał m.in. fragmenty zgromadzonej przez "Oneg Szabat" dokumentacji. Był to opis dnia 22 lipca 1942 r. z dziennika Abrahama Lewina, warszawskiego nauczyciela z zespołu "Oneg Szabat".
- Dzień trwogi i niepokoju. Wiadomość o mającym nastąpić wysiedleniu obiega miasto lotem błyskawicy. Żydowska część Warszawy nagle zamarła. Sklepy są zamknięte. Żydzi są zatroskani i śmiertelnie przerażeni. Żydowska ulica żyje strachem. Panuje niewysłowiony smutek. W wielu miejscach są zabici. W miejscu powszechnego strasznego nieszczęścia nie liczy się już ofiar, nie wymienia się ich nazwisk, wysiedlenie ma rozpocząć się jeszcze dziś - czytał Turski.
Marsz, w którym wzięli udział przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, Sejmu, Ambasady Izraela w Polsce i Instytutu Pamięci Narodowej zakończył się przed budynkiem ŻIH-u. Tam jego uczestnicy symbolicznie upamiętnili ofiary przywiązując do przygotowanej instalacji "Wstążki Pamięci" - skrawki materiału z żydowskimi imionami.
- Chciałam uciec i uciekłam. Chciałam żyć - powiedziała jedna z uczestniczek marszu, ponad 90-letnia Stella Zylbersztajn-Tzur z Hajfy w Izraelu, która mając kilkanaście lat uciekła z getta dla Żydów w Łosicach. Pytana o to, czy ktoś przeżył z jej rodziny okupację niemiecką, odpowiedziała tylko: "nie".
Żydowską dziewczynkę ocalili Polacy z Łosic
Ocalenie z Holokaustu Stella Zylbersztajn-Tzur zawdzięcza kilkudziesięciu Polakom z Łosic oraz pobliskich wsi, dlatego też w późniejszych latach doprowadziła do przyznania swym wybawicielom 23 medali Yad Vashem "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata". - To, co najważniejszego mam do przekazania dzisiejszym pokoleniom, to tylko tyle: żeby ludzie byli ludźmi. Trzeba robić wszystko, żeby ponownie nie doszło do Holokaustu - dodała.
Podczas uroczystości Zofia Romaszewska, współtwórczyni Biura Interwencji Komitetu Obrony Robotników, odczytała list od prezydenta Andrzeja Dudy. Odczytano także list od marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Przemawiali: wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin (zapowiedział sprowadzenie do Polski jesienią br. lub w przyszłym roku szczątków Szmula Zygielbojma z Rady Narodowej RP w Londynie, który 12 maja 1943 r., w proteście przeciwko obojętności świata wobec Holokaustu, popełnił samobójstwo) oraz wiceprezes IPN Mateusz Szpytma.
Na koniec uroczystości aktorka Maria Seweryn odczytała fragmenty wstrząsającej relacji z getta warszawskiego pt. "Ostatnim etapem przesiedlenia jest śmierć".
Marsz Pamięci zorganizowano w ramach 75. rocznicy niemieckiej nazistowskiej Akcji Reinhardt, której celem była zagłada ludności żydowskiej (nazwa operacji pochodzi od imienia Reinharda Heydricha - szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy). Historycy szacują, że w wyniku tej operacji zginęło od ponad 2 do 3 mln Żydów z terenów ziem polskich okupowanych przez Niemców.
Do zagłady Żydów z getta warszawskiego, ale i okolicznych miejscowości, doszło w komorach gazowych niemieckiego obozu zagłady w Treblince, w którym łącznie zamordowano ok. 900 tys. osób żydowskiego pochodzenia; ogromną większość z nich stanowili obywatele II Rzeczypospolitej.
PAP
Czytaj więcej