Aleksander Kwaśniewski: PiS "pijane od władzy". Zmiany w wymiarze sprawiedliwości to "ruchome piaski"
- Ustawa o Sądzie Najwyższym to przerwanie ciągłości państwa - powiedział w rozmowie z Polsat News były prezydent Aleksander Kwaśniewski. - Gdyby Donald Trump, działał tak, jak PiS w Polsce, to byłby już byłym prezydentem - stwierdził i dodał, że "społeczeństwo obywatelskie istnieje i nie da sobie odebrać głosu". - Dialog, rozmowa, kompromis, szukanie porozumienia, to zadanie władzy - uznał.
Aleksander Kwaśniewski w rozmowie z Polsat News zgodził się, że PiS "ograło" prezydenta Andrzeja Dudę.
- Tak to wygląda. Dało mu wrażenie, że będzie miał wpływ na cokolwiek, podczas gdy ten wpływ na obsadę kadrową w Sądzie Najwyższym czy w krajowej Radzie Sądownictwa będzie u ministra sprawiedliwości. Ale ciągle prezydent może "ograć" PiS, jeżeli zgłosi weta - stwierdził były prezydent Polski, który jednak zaznaczył, że wątpi w taki ruch Andrzeja Dudy.
- Wydaje mi się, że lojalność prezydenta wobec własnego obozu politycznego jest większa niż wrażliwość na te demonstracje - stwierdził Kwaśniewski odnosząc się do protestów przeciwko zmianom w sądownictwie, które od kilku dni mają miejsce w całym kraju.
PiS "pijane od władzy"
- Pokazują one skalę sprzeciwu społecznego, niezadowolenia i myślę, że wśród polityków PiS-u są na tyle rozsądni ludzie, którzy to widzą i nie przejdą nad tym do porządku dziennego. Choć niewątpliwie można obserwować, że PiS ciągle jest pijane od tej władzy, którą uzyskało po wyborach i nie baczy na jakiekolwiek okoliczności - stwierdził Kwaśniewski.
- Nawet na to, że to poparcie w końcu nie jest tak wielkie. To jest ciągle kilkanaście procent Polaków - licząc w liczbach bezwzględnych - czy trzydzieści parę procent wyborców - dodał.
Zapytany o to, czy prezydent Andrzej Duda powinien zatrzymać reformę sądownictwa, Kwaśniewski uznał, że "ma jeszcze szansę".
- Czy prezydent uwzględni weto? Powinien. Tu chodzi o wizerunek Polski, o to czy Polska będzie traktowana jako solidny, przewidywalny partner. Jeżeli my będziemy staczać się w stronę autorytaryzmu, to oczywiście nie będziemy takim partnerem. Prezydent ma jeszcze szansę ten proces zatrzymać, ale zobaczymy, co zrobi - powiedział Aleksander Kwaśniewski.
- Jeżeli prezydent Duda zawetuje te trzy ustawy, to ja mu wybaczę wyjazd poza Warszawę w tym czasie. Ja mu wszystko wybaczę - powiedział Kwaśniewski. - Ponieważ uznam, że mam do czynienia z człowiekiem, który przeszedł bardzo trudny moment w swojej karierze politycznej, musiał się sprzeciwić swojemu obozowi politycznemu i musiał postawić na to, co jest ważniejsze: na obronę prawa w Polsce, a nie na obronę interesów partyjnych - stwierdził Kwaśniewski.
- Jest coś nieakceptowalnego w tym, że w takim gorącym momencie prezydent jest poza Warszawą - dodał były prezydent.
Niebezpieczne zerwanie ciągłości państwa
Kwaśniewski ostrzegł, że ustawą o Sądzie Najwyższym Prawo i Sprawiedliwość "zrywa ciągłość państwa".
- To jest historyczna sytuacja, bo to jest rzeczywiście podważenie jednego z istotnych elementów demokracji - niezawisłości sądownictwa. Wprowadzenie czynnika politycznego przy nominacjach czyli w gruncie rzeczy polityczne zawłaszczenie wymiaru sprawiedliwości i to jest absolutnie niezgodne z jakimikolwiek regułami świata demokratycznego - uznał Kwaśniewski.
- To jest zerwanie ciągłości państwa. To bardzo niebezpieczne, bo ta ciągłość budowana w Polsce od 1989 roku utrwalała się, nadawała nam poczucie stabilności i budowała pewne stałe procedury, a także budowała kulturę prawną i polityczną. Dzisiaj to jest przerwane i to będzie miało także swoje konsekwencje - powiedział Kwaśniewski, który dodał, że "skutki tego mogą być opłakane i długoterminowe".
- Bo to będzie polegało na tym, że jak przyjdzie kolejna władza, to znowu zakwestionuje to, co zrobiło PiS. Czyli będziemy żyli na takich ruchomych piaskach przez następne dziesięciolecia - powiedział były prezydent w rozmowie z Polsat News.
Zaniepokojenie Stanów Zjednoczonych uzasadnione
Jego zdaniem podobnych zmian nie można byłoby przeprowadzić na przykład w USA.
- Gdyby ulubiony przez PiS prezydent amerykański, którym jest Donald Trump, działał tak, jak PiS w Polsce, to pewno byłby już byłym prezydentem. Ten impeachment miałby miejsce. Dlatego, że nawet prezydent Trump, który jest dosyć oryginalny w swoich zachowaniach, rozumie, że podważać niezawisłości sądów nie można - stwierdził Kwaśniewski.
- Może nominować swojego sędziego, czyli osobę bliską mu ideowo, co uczynił. Może zrobić go sędzią Sądu Najwyższego, ale wysłać wszystkich sędziów Sądu Najwyższego na emeryturę - to by nie przeszło - podkreślił były polski prezydent.
- To mogłoby być działanie, które mogłoby być uznane za naruszenie fundamentów amerykańskiej demokracji i doprowadziłoby do upadku prezydenta. Trump jest może mniej czuły na kwestie wartości takich, jak państwo prawa, ale on jest wystarczająco rozsądny, żeby wiedzieć, że takich fundamentów się nie narusza i stąd ostra wypowiedź Departamentu Stanu USA - dodał odnosząc się do informacji, że amerykański Departament Stanu będzie "bardzo uważnie przyglądać się sytuacji w Polsce i prowadzić rozmowy na najwyższym szczeblu z polskim rządem".
- Jesteśmy zaniepokojeni działaniami polskiego rządu ws. uchwalania prawa, które zdaje się ograniczać niezależność sądownictwa i może potencjalnie osłabić rządy prawa w Polsce - powiedziała Heather Nauer, rzeczniczka Departamentu Stanu podczas briefingu prasowego.
"To, co mówi premier Szydło jest kłamstwem, nie o elity tu chodzi"
Kwaśniewski odniósł się do słów premier Beaty Szydło, która w odpowiedzi na krytykę reformy wymiaru sprawiedliwości powiedziała, że przeciwne im są "elity". W swoim wystąpieniu telewizyjnym użyła w czwartek sformułowania, że "agresja i frustracja elit III RP nie zatrzyma procesów naprawczych".
- To, co mówi premier Szydło jest kłamstwem, nie o elity tu chodzi. Chodzi o zasady, chodzi o wartości, które Polska uznała, pod którymi się podpisała, które spowodowały, że jesteśmy członkiem Unii Europejskiej. Gdybyśmy kilkanaście lat temu powiedzieli, ze nie chcemy mieć niezawisłych sadów - nie bylibyśmy w Unii Europejskiej - powiedział Kwaśniewski.
- Myśmy zadeklarowali, że chcemy żyć tak, jak cywilizowane narody Zachodu, czyli zgodnie z zasadą państwa prawa, niezawisłością sądów, uczciwością wyborów - stwierdził Kwaśniewski.
- To jest imponujące - powiedział Kwaśniewski o protestach na Krakowskim Przedmieściu, przed Sejmem i w wielu polskich miastach.
- Spędziłem dziesięć lat (w Pałacu Prezydenckim - red.) i wiem ile ludzi mieści się na tym odcinku Krakowskiego Przedmieścia - powiedział Kwaśniewski.
- Jeżeli słyszę, że minister spraw wewnętrznych mówi, że ten tłum na Krakowskim Przedmieściu to byli turyści i spacerowicze, no to nie wiem, czy on zwariował, czy on nas ma za wariatów. A jeżeli wiceminister spraw wewnętrznych pisze, że to są wszystko ubecy, komuniści, Bóg wie kto jeszcze i nie wiadomo jakie elity, które się czegoś domagają, to znaczy, że albo on jest ślepy albo nas uważa za ślepców - powiedział Aleksander Kwaśniewski.
"Społeczeństwo nie da sobie odebrać głosu"
- Społeczeństwo obywatelskie istnieje i ono nie da sobie odebrać głosu - powiedział Kwaśniewski.
Zdaniem byłego prezydenta miejsce na protestach jest dla zupełnie nowych liderów, którzy "będą na naszych oczach wyrastać ze społeczeństwa obywatelskiego".
Zdaniem byłego prezydenta, podczas czwartkowych protestów "bardzo ciekawą i najdojrzalszą wypowiedź miał Władysław Kosiniak-Kamysz, przecież polityk młodego pokolenia. Zgadzam się z nim w stu procentach".
- Przyjemnie mi się słucha kogoś, kto pokazuje: jestem tu, mogę być alternatywą dla obecnej władzy - stwierdził Kwaśniewski.
Dodał jednocześnie, że sam protest przeciwko rządzącym nie wystarczy.
- Nie wystarczy powiedzieć "nie" dla PiS-u. Trzeba jeszcze powiedzieć, co ma być alternatywą, co ma być po PiS-ie. Jacy ludzie będą gotowi do kierowania Polską, gdy ten czarny epizod historyczny z Prawem i Sprawiedliwością się skończy - stwierdził były prezydent.
"Z tą władzą mamy kłopot"
Według Kwaśniewskiego politycy PiS unikają prawdziwej politycznej dyskusji i nie chcą osiągnąć kompromisu.
- My z tą władza mamy taki kłopot, że z nią się nie da rozmawiać, bo ona albo sprawy nazywa zupełnie inaczej, albo chce nas wszystkich poobrażać, albo w ogóle nie reaguje na to, co jest już najbardziej jasno podanym sygnałem ze strony części społeczeństwa: "zatrzymajcie się na chwilę, porozmawiajmy poważnie, bo sprawy są zbyt wielkie i o zbyt wielkich konsekwencjach, żeby załatwić je w jedną, czy dwie doby, na zasadzie, że ma być tak, jak my chcemy" - wyjaśnił Kwaśniewski.
Jego zdaniem prowadzi to do niepotrzebnego napięcia.
- Za to odpowiedzialna jest władza, nie opozycja. Dialog, rozmowa, kompromis, szukanie porozumienia, to jest zadanie władzy, to nie jest rola tych, którzy nie mają ani głosu ani większości - powiedział Kwaśniewski.
polsatnews.pl
Czytaj więcej