"Nie ma podstaw do likwidacji Sądu Najwyższego". I Prezes SN w Sejmie

Polska

Małgorzata Gersdorf skrytykowała z trybuny Sejmu projekt ustawy o SN autorstwa posłów PiS. "To wyraźna ingerencja w wymiar sprawiedliwości", "rząd, czy też posłowie, postanowili zniszczyć SN" w stulecie jego istnienia - oceniła I prezes Sądu Najwyższego. - Projekt godzi w tradycję demokratycznego państwa prawnego - dodał przewodniczący KRS Dariusz Zawistowski.

- Zwracam się do przedstawicieli narodu, jako przedstawiciel polskiego sądownictwa, któremu naród przez konstytucję powierzył ochronę swoich praw i wolności, by wskazać, że nie ma podstaw do likwidacji SN - powiedziała prezes SN Małgorzata Gersdorf.

 

Dodała, że likwidacja Sądu następuje po "bezprecedensowym ataku na wymiar sprawiedliwości", który trwa "od półtora roku do dwóch lat".

 

- Ten atak jest na sędziów, którzy mają być "leniwi, skorumpowani, nieetyczni". Natomiast ostatnio pojawiły się takie osobiste ataki na mnie, jako pierwszego prezesa SN, profesora prawa, który został mianowany, który został mianowany, muszę przekrzyczeć państwa śmiechy, przez Lecha Kaczyńskiego - mówiła Gersdorf.

 

Prawdopodobnie ostatnie wystąpienie

 

Dodała, że b. prezydent bardzo dobrze ją znał. - Uprawialiśmy tę samą dziedzinę prawa, prawo pracy - powiedziała.

 

Nadmieniła, że SN nie miał możliwości przedstawienia swojej opinii na temat procedowanego projektu ustawy. Powiedziała, że jest to prawdopodobnie jej ostatnie wystąpienie przed tym Sejmem.

 

Nawiązując do, przewidywanego przez projekt, "usunięcia I prezesa SN", mówiła, że zgodnie z konstytucją ma "6-letnią kadencję, której wzruszyć nie można". - Konstytucja to nie jest materiał normatywny do "wishful thinking" - skomentowała krzyki na sali Sejmu.

 

- Dlaczego państwo rujnujecie konstytucję ustawami? - pytała. - A konstytucja to wypowiedź suwerena - dodała.

 

"Zachodzi duże podejrzenie, że te zmiany są zmianami rządowymi"

 

Według Gersdorf, założenia projektu ustawy są "oparte na insynuacjach". - Naród podobno nie ma zaufania do sędziów, a jednak do tego sądu kieruje swoje wnioski, pozwy i roszczenia. Naród ma minimalne zaufanie do parlamentu w porównaniu do tego, jakie zaufanie ma do sędziów - dodała.

 

Podkreśliła, że projekt jest zgłoszony w trybie projektu poselskiego, a przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości są "doskonale zorientowani, na czym te zmiany polegają".

 

- W związku z tym zachodzi duże podejrzenie, że te zmiany są zmianami rządowymi - dodała, podkreślając, że wtedy tryb postępowania powinien być "nie taki pospieszny".

 

- Takiego SN, jaki proponuje projekt, nie ma w konstytucji - mówiła Gersdorf, według której prowadzi on do zmiany ustroju państwa. Dodała, że "na razie w tym projekcie minister sprawiedliwości kieruje wszystkim". Wprowadzaną przez projekt Izbę Dyscyplinarną skomentowała słowami, że PiS powołuje się na "niezbyt chlubny okres przedwojenny".

 

"Należy domniemywać, że kasacje i skargi kasacyjne będą rozstrzygały sądy apelacyjne"

 

- Moim zdaniem to jest początek zmiany sądownictwa, także powszechnego, przez przekazanie sądom apelacyjnym spraw kasacyjnych - powiedziała I prezes o projekcie. Zaznaczyła, że w tym projekcie SN nie ma w swych zadaniach rozstrzygania spraw kasacyjnych (co jest dziś jego główną rolą - red.).

 

- Wobec tego należy mniemać, że w niedalekiej przyszłości zostanie przedstawiony projekt, według którego kasacje i skargi kasacyjne będą rozstrzygały sądy apelacyjne - dodała.

 

I prezes dodała, że "PiS stale mówi: dość z ręcznym sterowaniem sprawami w sądach". - Dlaczego zatem ręczne sterowanie zakłada się w SN, gdzie prezes Izby ma powoływać sędziów do rozstrzygnięcia danej sprawy? - spytała.

 

7 miesięcy oczekiwania na wyrok

 

Podkreśliła, że opieszałości w SN nie ma, a średnia badania spraw to 7 miesięcy, a jest ich ponad 11 tys. rocznie. Oświadczyła też, że "bardzo niepokoi ją specprokurator dyscyplinarny Ministra Sprawiedliwości". Dodała, że jej samej "nie grozi postępowanie dyscyplinarne".

 

Za najważniejsze "z punktu widzenia ludzkiego" uznała "brak ochrony pracowników SN" w tym projekcie. Dodała, że w stulecie SN "rząd, czy też posłowie, postanowili zniszczyć SN". - Gratuluję; tak to będzie wyglądało w historii. Ale to nie powód, by mścić się na pracownikach administracyjnych SN - dodała.

 

- Bardzo dużo inwektyw państwo kierujecie, na co sobie na pewno nie zasłużyłam - komentowała okrzyki z sali.

 

- Ustawa o SN może być zmieniona, jak każda, ale musi być procedowana w odpowiednim trybie i uwzględniać gwarancje konstytucyjne, a nie obchodzić je - zakończyła I prezes SN. Posłowie opozycji oklaskiwali ją na stojąco. "Wolne sądy" - krzyczano.

 

 

Po Gersdorf na mównicę wyszedł przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa Dariusz Zawistowski. - Projekt ustawy o SN, zmieniający w sposób zasadniczy sposób funkcjonowania sądu, w sposób ewidentny godzi w polską tradycję konstytucyjną, tradycję demokratycznego państwa prawnego - stwierdził.

 

Szef KRS: nie można ustawą usunąć sędziego z urzędu"

 

Jak zaznaczył, projekt w "sposób oczywisty" jest niezgodny z konstytucją. Wskazał m.in. na możliwość skrócenia kadencji prezesa SN. - Nie można ustawą usunąć sędziego z urzędu. Kolejna kwestia wiąże się z przyznaniem ministrowi sprawiedliwości jakichś superkompetencji nadzorczych nad SN - mówił Zawistowski.

 

Według niego, projekt ogranicza uprawnienia prezydenta. - Chciałbym przypomnieć, że konstytucja nie powierza ministrowi sprawiedliwości jakichkolwiek kompetencji w powoływaniu sędziów do sprawowania urzędu. One są zastrzeżone wyłącznie dla prezydenta i prezydent może to zrobić na wniosek KRS - podkreślił.

 

Zdaniem Zawistowskiego, nie przedstawiono rzeczowych argumentów przemawiających za zmianami w działaniu sądownictwa.

 

 

- Dokonywanie zmian ustrojowych, tak fundamentalnych, musiałoby się opierać o jakieś rzeczowe uzasadnienie, którego nie ma - powiedział.

 

Przekonywał, że zaproponowane zmiany nie przyśpieszą sprawności postępowania spraw w SN. - Trzeba stanowczo powiedzieć, że twierdzenia, że projektodawca ma na myśli poprawę funkcjonowania sądów i wprowadzenie reformy wymiaru sprawiedliwością, są zupełnie nieuzasadnione - ocenił.

 

Powiedział, że KRS o projekcie dowiedziała się w ubiegły piątek. - Na dzisiaj, ze względu na informacje, że projekt będzie procedowany w środę, zwołałem nadzwyczajne posiedzenie KRS. To przesunięcie terminu rozpoznawania projektu oznacza, że KRS nie będzie miała możliwości przedstawić swojej opinii zgodnie z przepisami prawa - ocenił Zawistowski.

 

RPO: projekt uderza w cały system ochrony praw człowieka

 

Projekt ustawy o SN zmierza do podporządkowania Sądu Najwyższego władzy wykonawczej i uderza w "cały system ochrony praw człowieka" - powiedział Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar podczas debaty w Sejmie. W jego ocenie, główne przepisy projektu są niezgodne z konstytucją.

 

Bodnar powiedział, że "niezawisłość sędziów i niezależność sądów, mają fundamentalne znaczenie dla realizacji porządku konstytucyjnego oraz praw i wolności obywatelskich", w tym prawa do sądu. - Podkreślam do niezależnego sądu - dodał.

 

Według RPO, projekt godzi także w sprawność postępowania przed SN, "czym narusza konstytucyjne prawo każdego do rozpatrzenia jego sprawy bez zwłoki przez niezależny sąd". - Sprawia, że SN staje się organem afiliowanym przy organach władzy wykonawczej - powiedział. Za "w sposób oczywisty" niekonstytucyjny uznał, m.in. proponowany przepis, dotyczący możliwość przenoszenia w stan spoczynku sędziów SN.

 

"Niemożliwe w świetle konstytucji". Bodnar o odwołaniu prezesa SN

 

Dodał, że "niemożliwe w świetle konstytucji" jest też przerwanie kadencji I prezesa SN. Przypomniał, że kilka lat temu na Węgrzech przerwano, mocą zmiany ustawy i konstytucji, kadencję prezesa SN, który potem wygrał sprawę przeciw Węgrom w Europejskim Trybunale Praw Człowieka. - Twórcy tego projektu, niezależnie kim byli, doskonale znają orzecznictwo Trybunału - dodał Bodnar.

 

Za niekonstytucyjne uznał też przepisy projektu przewidujące "weryfikację pracowników SN".

 

 

RPO wskazał również na przepisy unijne. - Nie możemy zapominać o tym, że będąc państwem członkowskim UE każdy nasz sąd jest równocześnie sądem wspólnotowym. Ma także stosować, interpretować prawo europejskie. Dlatego ma znaczenie to, czy sądy są niezależne od władzy wykonawczej - powiedział. RPO krytykował też brak konsultacji ws. projektu.

 

PAP

ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie