"Traktowałem Chmielną 70 jako okazję do zarobku". Zeznania kolejnych świadków przed komisją weryfikacyjną

Polska
"Traktowałem Chmielną 70 jako okazję do zarobku". Zeznania kolejnych świadków przed komisją weryfikacyjną
PAP/Rafał Guz
Marzena K. (L) i mec. Grzegorz Majewski (P)

Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji rozpoczęła przesłuchania kolejnych świadków w sprawie działki przy Pałacu Kultury i Nauki pod dawnym adresem Chmielna 70. Kolejnymi osobami, których zeznania komisja dopuściła jako dowód w sprawie są beneficjenci decyzji reprywatyzacyjnej: mec. Grzegorz Majewski i Marzena K. - b. urzędniczka resortu sprawiedliwości.

Inwestycja w nieruchomość przy dawnym adresie Chmielna 70 była obarczona bardzo wysokim ryzykiem - zeznał przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji jeden z beneficjentów decyzji zwrotowej mec. Grzegorz Majewski.

 

Jak powiedział, na zakup praw i roszczeń do części nieruchomości przy Chmielnej 70 namówił go mec. Robert N. około kwietnia 2012 r. Dodał, że zainwestował 1,5 mln zł. - To była inwestycja, która była obarczona dość dużym ryzykiem. Dlatego, że była to inwestycja w zakup 1458 m kw. trawnika, a zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego, nieruchomość mogła mieć jakąkolwiek wartość wyłącznie, jeśli miałaby minimalną wielkość 2,5 tys. m kw - powiedział Majewski.

 

"Taka próba została podjęta i to z sukcesem"

 

- W związku z tym, pierwszy etap inwestycyjny mógł polegać na próbie zainwestowania określonej kwoty w nabycie praw do części nieruchomości. A po ewentualnym uzyskaniu decyzji zwrotowej dopiero można było przystąpić do próby poszerzenia tej nieruchomości zgodnie z ustawą o nieruchomościach. Taka próba została podjęta i to z sukcesem. Co było przyjemne, przez krótką chwilę - zeznał prawnik.

 

Jak mówił, ryzyko związane z drugą częścią inwestycji sprowadzało się do tego, że mogło się okazać, iż któraś ze scalanych nieruchomości obarczona jest choćby w jednym udziale czy procencie niezaspokojonym roszczeniem dekretowym, wówczas to przyłączenie nie miałoby sensu. - Prawnie taka nieruchomość nie mogłaby być przyłączona - dodał.

 

Majewski zeznał też, że Robert N. nie zapewniał go, że inwestycja się uda, ale przedstawił mu dokumenty i "możliwość zainwestowania, pokazując pewną perspektywę, która mogłaby ewentualnie się ziścić, ale nie była to tzw. inwestycja pewna".

 

"Nie rozmawiam na temat mojej pracy z żoną"

 

Przyznał, że Robert N. jest jego kolegą ze studiów. Dodał, że wydaje mu się, iż jego brat i b. wicedyrektor BGN Jakub R. kilkanaście lat temu mogli być członkami zarządu jednej spółki i z tamtego okresu znał Jakuba R. Majewski przyznał też, że jego żona pracowała w BGN - jak mu się wydaje - od 2011 r. Dodał, że nigdy go nie informowała o żadnych sprawach dotyczących reprywatyzacji czy innych sprawach w BGN.

 

- Wiem, że pracowała na tzw. zastępstwo, nie wiem jaki miała zakres obowiązków - dodał. Nie rozmawialiśmy na temat pracy - zaznaczył. - W rodzinie obowiązuje ustrój rozdzielności majątkowej. (...) Ze względu na charakter mojej pracy od dawien dawna nie rozmawiamy na temat pracy mojej żony czy mojej, ponieważ u mnie są to kwestie objęte ścisłą tajemnicą zawodową - mówił Majewski.

 

Zeznał również, że wydaje mu się, iż żona pokazała mu oświadczenie, które miała złożyć, stwierdzające, że któryś z jej krewnych czy współmałżonków jest posiadaczem roszczeń do gruntu. - Jeżeli to ze mną konsultowała, to w dacie, kiedy to konsultowała nie byłem posiadaczem roszczeń, ponieważ było ustanowione na moją rzecz prawo użytkowania wieczystego. Więc mogłem jej powiedzieć, że nie powinna tego oświadczenia wypełniać, informując, że mam jakiekolwiek roszczenia - powiedział.

 

"Traktowałem Chmielną 70 jako okazję do zarobku"

 

Majewski zeznał, że Robert N. - który namówił go do inwestycji, a potem był jego pełnomocnikiem - powiedział mu, że z pewnej transakcji wycofuje mu się inwestor i spytał go, czy nie chce zainwestować. Jak mu tłumaczył, osoba, która zainwestowała i zapłaciła pieniądze spadkobiercom, musiała wycofać się z powodów finansowych.

 

Jak zeznawał Majewski, N. tłumaczył, że "jest to moje ryzyko, inwestycja jest interesująca. Że z chwilą kiedy ewentualnie wydana by została decyzja zwrotowa i ustanowione użytkowanie wieczyste, wartość nieruchomości wzrośnie odrobinę, bo ciągle jest nieinwestycyjna. Jeśli się uda przyłączyć nieruchomości sąsiednie, wówczas wartość inwestycyjna zdecydowanie wzrośnie. W sytuacji kiedy nie uda się przyłączyć, to być może za kilka lat uda się to komuś sprzedać, zwracając sobie inwestycję".

 

- Traktowałem to jako okazję do zarobku, żeby zainwestować i zwrócić sobie z nadwyżką - mówił adwokat. - Jak się wydawało, inwestycja była pewna i stuprocentowa - dodał. Zaznaczył, że z urzędnikami miejskimi kontaktował się Robert N.

 

Majewski podkreślał, że zwrócił nieruchomość. - Jesteśmy z miastem w sporze sądowym po to, żeby ustalić, czy to my zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez niewydanie decyzji czy wydanie błędnej decyzji przez ministra finansów i w związku z tym mieliśmy prawo do uchylenia się od skutków prawnych. Miasto twierdzi, że myśmy złożyli ofertę zwrotu nieruchomości, wiec jesteśmy tu w sporze. Ale mamy wspólny interes w postaci wykreślenia nas przez sąd z księgi wieczystej jako użytkowników wieczystych - powiedział.

 

Marzena K. odmówiła składania zeznań

 

Składania zeznań przed komisją weryfikacyjną odmówiła w czwartek Marzena K. - wezwana jako strona - beneficjent decyzji reprywatyzacyjnej ws. działki pod dawnym adresem Chmielna 70.

 

- Oświadczam, że ponieważ w sprawie, która jest przedmiotem dzisiejszej rozprawy, toczy się postępowanie karne, w którym jestem podejrzaną, to korzystam z prawa do odmowy składania zeznań - powiedziała.

 

Marzena K. to b. urzędniczka resortu sprawiedliwości, która występowała z roszczeniami do nieruchomości na wiele milionów zł. Jest ona podejrzana o fałszywe oświadczenia majątkowe - miała zataić środki uzyskane w ramach przyznanych jej przez sądy wielomilionowych odszkodowań ws. kilku nieruchomości.

 

PAP

dk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie