Sfałszowała dokumentację medyczną, lekarze wycięli jej zdrowe narządy

Polska

Operację usunięcia m.in. żołądka, śledziony i części jelit przeprowadzono w szpitalu w Bełchatowie. 22-letnia pacjentka miała cierpieć na nowotwór w zaawansowanym stadium. Lekarze postawili diagnozę na podstawie dostarczonych przez nią wyników badań. Okazało się jednak, że kobieta sfałszowała dokumentację medyczną, a jej jedyną przypadłością jest choroba psychiczna. Sprawę bada prokuratura.

Dwa lata temu kobieta zaczęła uskarżać się na bóle brzucha. Umówiła się na wizytę do onkologa, któremu przedstawiła dokumentację medyczną.


Lekarz - na podstawie wyników tomografii, gastroskopii i badań histopatologicznych - stwierdził raka żołądka w stopniu zaawansowanym i skierował kobietę na zabieg usunięcia m.in. żołądka, śledziony i części jelit.


Po zabiegu 22-latka zawiadomiła prokuraturę, twierdząc, że "otrzymała anonim nadany w Bełchatowie, z którego wynikało, że w czasie zabiegu usunięto jej zdrowy narząd".


"Jeden z lekarzy w ogóle nie istniał"


Sprawą zajęli się śledczy i okazało się, że wiele rzeczy w dokumentacji przedstawionej przez kobietę się nie zgadza.


- Jeden z podpisanych lekarzy w ogóle nie istniał - powiedziała Karina Spruś z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.


22-latka i jej matka chciały ubiegać się o odszkodowanie od szpitala w Bełchatowie. Sprawy jednak nie przyjęła adwokat Małgorzata Łukasik. - Dokumenty nie korelowały ze sobą - tłumaczyła adwokat. Ostatecznie kobiety zrezygnowały ze sprawy.


Dokumentacja "bezspornie sfałszowana"


Badania przedstawione przez kobietę miały być wykonane m.in. w Pyskowicach (woj. śląskie), skąd pochodzi 22-latka.


- Ja się pierwszy raz dowiedziałem od lekarza, który otrzymał informacje od chirurga z Bełchatowa, że na podstawie naszej dokumentacji przystąpiono do zabiegu i zoperowano pacjentkę z rakiem - tłumaczył Leszek Kubiak, dyrektor tamtejszego szpitala, który stwierdził, że dokumentacja "jest bezspornie sfałszowana".


- Nie zgadzała się specjalność doktora, inny był wygląd dokumentów - dodał. Szpital zawiadomił prokuraturę.


Biegli stwierdzili niepoczytalność


Śledczy ustalili, że dokumenty sfałszowano na komputerze i wydrukowano na zwykłej drukarce.


W czasie przesłuchania kobieta przyznała się do fałszerstwa. Informacje o chorobie miała czerpać z internetu.


22-latka prawdopodobnie nie odpowie za swój czyn. Biegli orzekli, że jest niepoczytalna - symuluje chorobę, skarży się na urojone dolegliwości.


Według biegłych to zespół Münchhausena. Pacjenci cierpiący na tę przypadłość domagają się hospitalizacji i operacji chirurgicznych, aby doprowadzić do deformacji zdrowego organizmu.


- Ludzie dolewają krwi do moczu, jedzą bardzo duże ilości soli, żeby mieć zaburzenia stężenia sodu we krwi, okaleczają się - tłumaczył prof. Łukasz Święcicki, psychiatra z Instytutu Psychiatrii i Neurologii.


22-latka została skierowana na przymusowe leczenie, ponieważ istniało duże prawdopodobieństwo, że ponownie zrobi to samo.


Decyzja o operacji na podstawie dokumentów


Śledczy sprawdzają, dlaczego lekarze operujący kobietę nie zorientowali się, że usuwają zdrowe organy.


- Tłumaczyli, że w sytuacji, w której dysponowali dokumentacją medyczną, podjęli decyzję o usunięciu tych narządów - poinformowała prokurator.

 

Polsat News, polsatnews.pl

prz/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie