Mija 20 lat od powodzi tysiąclecia. "Cały czas mocno tkwi w świadomości, wielu wciąż nią żyje"
Zalane budynki, ludzie na dachach czekający na pomoc, odcięte od świata miejscowości i pontony pływające po miejskich ulicach zamienionych w rwące rzeki. To tylko niektóre obrazy, które oglądała cała Polska. Mija 20 lat od tzw. powodzi tysiąclecia. Żywioł pochłonął blisko 60 ofiar śmiertelnych.
W lipcu 1997 roku wielka powódź objęła południowe i zachodnie tereny naszego kraju, a także Czechy, wschodnie Niemcy (Łużyce), północno-zachodnią Słowację oraz wschodnią Austrię.
W Czechach, Niemczech i Polsce zginęło w sumie 114 osób (w samej Polsce 56 –red).
Bilans powodzi w naszym kraju to także ogromne straty materialne szacowane na około 12 mld złotych. W wyniku powodzi dach nad głową straciło 7 tys ludzi, a około 40 tys. straciło dorobek całego życia.
Woda zniszczyła lub uszkodziła 680 tys. mieszkań, 843 szkoły, z których 100 uległo całkowitemu zniszczeniu, 4 tys. mostów, 14 tys. km dróg, 2 tys. km torów kolejowych i 613 km wałów przeciwpowodziowych.
Wody zaczęło błyskawicznie przybywać
Wszystko zaczęło się na obszarze źródeł Odry, czyli w czeskich Górach Odrzańskich. 5 lipca wczesnym popołudniem zaczął tam padać deszcz, który nie ustał przez wiele dni, wciąż się nasilając. W tym momencie było już wiadomo, że sytuacja stała się krytyczna.
W dramatycznym tempie przybywało wody zarówno w rzekach, jak i niewielkich górskich strumykach i potokach.
Z prognoz wynikało, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin spadnie trzykrotnie więcej deszczu niż normalnie powinno przez cały miesiąc.
Rekordy przekroczone nawet o trzy metry
Wystarczyły tylko opady z 5 i 6 lipca aby doprowadzić do największej powodzi we współczesnej historii Polski. Na wielu wodowskazach notowano stany wody jakich nie widziano nigdy w całej historii pomiarów, przewyższające dotychczasowe rekordy nawet o 3 metry.
Powódź sprzed 20 lat dzień po dniu
5 lipca - We wszystkich lewobrzeżnych dopływach górnej i środkowej Odry przekroczony jest stan alarmowy.
7 lipca - Wylewa Nysa Kłodzka powodując zalanie wielu miejscowości w Kotlinie Kłodzkiej. W samym Kłodzku zawaleniu ulega kilka starych kamienic. Tego samego dnia gwałtowny wzrost poziomu wody obserwowany jest w Krapkowicach. Zalewane są pierwsze budynki.Obrazy rejestrowane z pokładów helikopterów pokazywały rozmiary strat.
8 lipca - Odra wdziera się do Raciborza. Pod wodą znajduje się część śródmieścia, w tym dworzec kolejowy i budynek poczty głównej. To jednak nie koniec, ponieważ poziom wody stale się podnosi. Fala kulminacyjna dociera tam po 2 dniach. Wówczas wodowskaz w Miedoni całkowicie znajduje się pod wodą, co uniemożliwia odczyt. Takiego stanu rzeki nie było jeszcze nigdy.
9 lipca - Z każdą godziną Racibórz coraz bardziej jest zatapiany przez Odrę. W wielu miejscach woda sięga wysokości 1-2 metrów. W brudnej wodzie pływają śmieci. Wielu mieszkańców udaje się do znajomych i rodzin, aby nie zostać odciętym od świata w domach. Ci, którzy nie chcą opuścić domów, czekają na pomoc w postaci żywności i środków pierwszej potrzeby.
10 lipca - Powódź dociera do Opola. Pod wodą znajduje się już lewobrzeżna część miasta. O świcie przerwany zostaje wał w Winowie, w wyniku czego wiele budynków zostaje zalanych 4-metrową falą. Szacuje się, że powódź odcina około 40 tysięcy ludzi. Woda sięga pierwszych pięter. Wiele miejscowości otrzymuje nakaz natychmiastowej ewakuacji. Mieszkańcy ratowani są za pomocą śmigłowców i łodzi.
- Powódź cały czas żyje w naszej świadomości bardzo mocno To jednak było traumatyczne przeżycie dla mieszkańców zalanych dzielnic, nie tylko Zaodrze, ale Pasieka i Bolko znajdowały się pod wodą. Nasz komitet funkcjonował na Zaodrzu więc pomagaliśmy głównie jego mieszkańcom. Ostatnio spotkałem się z moimi kolegami ze sztabu i jak się okazuje bardzo wielu z nich wciąż tą powodzią żyje. Ostatecznie, o czym trzeba pamiętać, bardzo wiele osób straciło wtedy dobytek swojego życia – tak na antenie Radia Opole w ostatnich dniach wydarzenia sprzed 20 lat wspominał Ryszard Sobieszczański, który w lipcu 1997 szefował komitetowi powodziowemu Opole-Zaodrze.
11 lipca - Po przejściu fali kulminacyjnej poziom wody zaczyna wreszcie opadać. Mieszkańcom ukazuje się ogrom żywiołu. Zaczyna się wielkie sprzątanie. W tym samym czasie Odra gwałtownie wzbiera we Wrocławiu. Na osiedlu Kozanów woda podchodzi pod same wały, po same dachy zalane są altanki w ogródkach działkowych.
Dramat we Wrocławiu
11 na 12 lipca - Przez całą noc mieszkańcy Kozanowa, Opatowic, Biskupina i Sępolna czuwają na wałach, na bieżąco je uszczelniając. Woda jednak cały czas się podnosi. Z każdą godziną sytuacja staje się coraz trudniejsza.
12 lipca - Przed południem na skutek cofki na rzece Ślęza, na odcinku ujściowym do Odry, zalaniu ulega niżej położona część wrocławskiego Kozanowa. Woda sięga tam wysokości kilku metrów. Zalane są sklepy i mieszkania na wysokim parterze. Mieszkańcy są ewakuowani pontonami i łodziami.
To najbardziej dramatyczny obrazek powodzi tysiąclecia, 10-piętrowe wieżowce wyłaniające się z olbrzymiego rozlewiska. W tym samym czasie zaczyna podmywać ogród zoologiczny. Trwa ewakuacja cennych zbiorów m.in. Muzeum Narodowego i Biblioteki Ossolińskich.
Po południu i wieczorem pod wodą znajdują się wszystkie wschodnie osiedla Wrocławia. Miasto jest sparaliżowane. Woda wdziera się do ścisłego centrum miasta, zalewa Dworzec Główny. Trwa walka o uratowanie przez zalaniem Starego Miasta. Ewakuowanych zostaje prawie 20 tysięcy ludzi.
13 lipca - Kolejny dzień walki z wielką wodą we Wrocławiu. Kto tylko może pomaga przy układaniu worków z piaskiem. W ten sposób udaje się uratować m.in. Teatr Polski. W sklepach nie ma już niczego, a jest potrzeba dosłownie wszystkiego. Wszyscy pytają tylko o wodę do picia i higieny.
Druga fala
17 lipca - Zgodnie z uchwałą Sejmu każda poszkodowana przez powódź rodzina otrzymuje 3 tysiące złotych jednorazowej zapomogi.
18 lipca - Obchodzony jest dzień pamięci o ofiarach powodzi. Tymczasem prognozy znów wskazują na intensywne opady, które mogą doprowadzić do powstania drugiej fali powodziowej. Wszystkie służby są postawione w stan pełnej gotowości. Trwa gorączkowe naprawianie uszkodzonych wałów.
20 lipca - Na szczęście zagrożenie mija, spada dużo mniej deszczu, niż wynikało to z prognoz. Druga fala jest niska i wydłużona, nie stanowi niebezpieczeństwa.
twojapogoda.pl, polsatnews.pl
Czytaj więcej