"Słowa mówić łatwo, o wiele ważniejsze są czyny". Tusk o przemówieniu Trumpa
- To wystąpienie było oczywiście bardzo propolskie, ale każdy mówi, co gospodarz chce usłyszeć - stwierdził szef Rady Europejskiej w rozmowie z Polsat News i TVN24. Jego zdaniem, "trzeba jeszcze poczekać na to, czy za tymi propolskimi, proeuropejskimi deklaracjami pójdą czyny". B. premier zwrócił też uwagę na zupełny brak w przemówieniu Trumpa "jakichś antyeuropejskich czy antyunijnych wycieczek".
Tusk odniósł się w Brukseli do czwartkowego wystąpienia prezydenta USA Donalda Trumpa w Warszawie.
- Ważne były słowa o art. 5. Nie padły na szczycie NATO i to wzbudziło lekki niepokój, także w Europie i w Polsce. Dzisiaj te słowa, może jeszcze nie do końca tak wybrzmiały, jak chcielibyśmy to usłyszeć, ale mimo wszystko jest to wyraźny postęp w porównaniu do wcześniejszych deklaracji - ocenił Tusk.
"Odrobił lekcję z najnowszej historii"
- To generalnie zmiana całej narracji, opowieści o świecie współczesnym w słowach prezydenta Trumpa - dodał szef Rady Europejskiej. Podkreślił, że wystąpienie Trumpa było bardzo propolskie, "ale każdy mówi, co gospodarz chce usłyszeć, jesteśmy wszyscy z tego zadowoleni, ale wiadomo, że z reguły tak goście czynią".
- Także słowa pozytywne o Polsce jako części wspólnoty Zachodu, o Europie jako kluczowej części tej wielkiej wspólnoty Zachodu, dobrych relacjach transatlantyckich - to wszystko pokazuje, że prezydent Trump odrobił lekcję z tej najnowszej historii w sposób, który nas może tylko cieszyć - powiedział Tusk.
Podkreślił, że trzeba jeszcze poczekać na to czy za tymi propolskimi, proeuropejskimi deklaracjami pójdą czyny. - Mam nadzieję, że rzeczywiście coś się jednak zmieniło realnie w Waszyngtonie i że są to nie tylko słowa - powiedział Tusk.
Nie było "antyeuropejskich czy antyunijnych wycieczek"
Dodał, że w wystąpieniu Trumpa zwrócił uwagę na "zupełny brak jakiś antyeuropejskich czy antyunijnych wycieczek". - I to jest też zmiana dość wyraźna w porównaniu do jego pierwszych wystąpień dot. naszego kontynentu - stwierdził Tusk.
Na uwagę, że polski rząd jest mocny po tej wizycie, a opozycja "trochę się pogubiła, nie wiedząc jak traktować wizytę Donalda Trumpa", Tusk stwierdził, że "na pewno dla opozycji to jest trudny moment, bo sukces dyplomatyczny jest bezdyskusyjny".
- Przyjeżdża prezydent najpotężniejszego państwa na świecie i mówi bardzo fajne rzeczy o Polsce i o rządzących - ocenił Tusk.
- Ja się nie dziwię, że to jest akurat ten dzień, w którym władze w Polsce mogą odczuwać satysfakcję. Nic dziwnego. Ja się ucieszyłem, bo usłyszałem z ust setek działaczy PiS, jak skandowali "Donald, Donald" - zażartował.
"Może czeka nas pozytywna ewolucja"
Były premier był pytany także o oczekiwania dotyczące spodziewanego spotkania Trumpa z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na rozpoczynającym się w piątek szczycie G20 w Hamburgu.
- Nie chciałbym zdradzać szczegółów rozmów m.in. w cztery oczy tutaj w Brukseli z prezydentem Trumpem, ale nie ulega wątpliwości, że stosunek prezydenta Trumpa do Rosji w wielu rozmowach jest trochę inny niż ten, który zaprezentował dzisiaj w Warszawie. Ja to rozumiem; to, do kogo się mówi, też często decyduje o pewnej tonacji - powiedział Tusk.
Podkreślił zarazem, że dopiero okaże się, "jak naprawdę będzie wyglądała polityka amerykańska wobec Rosji, szczególnie w kontekście Ukrainy".
- Jeśli tak, jak to brzmiało w dzisiejszym dniu w Warszawie, to znaczy, że być może czeka nas pozytywna ewolucja; jeśli tak, jak słyszeliśmy wcześniej, no to musimy być jeszcze ostrożni z tym optymizmem - dodał.
Polsat News, polsatnews.pl