"Nikt nie sprzedał dziecka!". Oficjalne stanowisko zabrzańskiej policji nadal nie wszystkich przekonało

Polska
"Nikt nie sprzedał dziecka!". Oficjalne stanowisko zabrzańskiej policji nadal nie wszystkich przekonało
JTA/Wikimedia Commons/domena publiczna
Zdjęcie ilustracyjne

Zaczęło się od informacji udostępnionej na portalu społecznościowym. Wynikało z niej, że 19 czerwca w Zabrzu porwano lub sprzedano dziecko. Informować miała o tym 50-letnia kobieta, która krzyczała o mafii w centrum handlowym. Nawet po tym, jak zabrzańska policja kategorycznie zdementowała te doniesienia, w komentarzach pod postem pojawiały się głosy, że trzeba zachować czujność.

W poście na portalu społecznościowym informowano, że 19 czerwca 2017 roku między godz. 18 a 19 50-latka krzyczała o sprzedaniu dziecka. Post udostępniono ponad 25 tysięcy razy. Według jego autora dowodem na porwanie miały być pielucha i jedzenie porozrzucane na podłodze w jednej z kabin w toalecie.

 

"Zdjęcia, które zostały dołączone do wiadomości zamieszczonej na portalu społecznościowym, obrazują stan czystości toalet jaki pozostawiają klienci marketu. Zdjęcia te nie mają nic wspólnego z opisywanym zdarzeniem" napisano.

 

Policja apeluje, by nie nakręcać spirali strachu

 

Po zapoznaniu się z postem policjanci podjęli kroki w tej sprawie. - Nikt ze świadków nie zgłosił tego zdarzenia, było tylko duże zainteresowanie mediów - powiedziała polsatnews.pl st. sierż. Agnieszka Żyłka z Komendy Miejskiej Policji w Zabrzu.

 

"Apelujemy o zaprzestanie udostępniania nieprawdziwej i niepotwierdzonej wiadomości i nakręcania spirali strachu" – napisała policja w oświadczeniu.

 

Poprzednie zgłoszenia fałszywe

 

Po sprawdzeniu monitoringu funkcjonariusze ustalili, że o rzekomym porwaniu informowała kobieta, która wielokrotnie zgłaszała policji informacje o krzywdzie, jaka miała się dziać jej najbliższym lub obcym osobom. Wszystkie zgłoszenia były fałszywe.

 

Autorzy oświadczenia zdementowali także informację, że nikt nie zareagował na zgłoszenie o rzekomym porwaniu. "Policja zawsze reaguje. Nawet na najmniej prawdopodobny sygnał o tym, że ktoś potrzebuje pomocy".

 

"Trzeba być czujnym".

 

Nawet po tym, jak w komentarzach niektórzy zamieścili oświadczenie ze strony policji, fałszywa informacja wzbudzała niepokój. "Jeśli nawet ta historia jest wyssana z palca to nie oznacza, że takie rzeczy nie mają miejsca. Trzeba być czujnym mimo wszystko" napisała jedna z użytkowniczek. Innych niepokoiła jednak łatwowierność internautów. "Straszniejsze od tej historii jest to, że ludzie potrafią w nią uwierzyć" skomentował post inny użytkownik Facebooka. "Bujda na resorach, czarna wołga naszych czasów" - dodał inny.

 

W komentarzach pojawiły się też uwagi, że podobna informacja o porwaniu dziecka krążyła w Krakowie.

 

Psycholog: negatywna informacja jest bardziej wyrazista

 

O komentarz do wiary w negatywną wersję zdarzeń poprosiliśmy psychologa społecznego.

 

- Ludzie trwają przy takich informacjach, ponieważ są negatywne - mówi dr hab. Anna Szuster-Kowalewicz, prof. UW i kierownik Katedry Psychologii Społecznej na Wydziale Psychologii. - Informacje pozytywne i negatywne nie są równoważnie oceniane. Na pewno te negatywne są bardziej wyraziste, lepiej pamiętane i ze względu na większą ich dostępność w naszym umyśle są spostrzegane jako bardziej wiarygodne. To także iluzorycznie zwiększa kontrolę poznawczą nad rzeczywistością - dodaje.

 

polsatnews.pl

mta/grz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie