120 lat temu urodził się Henryk Dobrzański "Hubal"
120 lat temu, 22 czerwca 1897 r., w Jaśle urodził się Henryk Dobrzański "Hubal", żołnierz Legionów Polskich, major WP, kawalerzysta, olimpijczyk. Po kapitulacji Warszawy we wrześniu 1939 r. przedostał się na Kielecczyznę, gdzie utworzył Oddział Wydzielony Wojska Polskiego prowadzący walkę z Niemcami; zginął w kwietniu 1940 r. pod Anielinem.
Henryk Dobrzański urodził się w 22 czerwca 1897 r. w Jaśle w rodzinie ziemiańskiej o tradycjach patriotycznych. "Był on potomkiem pułkownika Dobrzańskiego, adiutanta króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jego pradziadek po linii matki, Hipolit Lubieniecki, był oficerem powstania listopadowego, a jego dziadek Włodzimierz Lubieniecki był jednym ze znanych uczestników powstania styczniowego" - pisał Zdzisław Świstak w książce "Legendy i fakty o Hubalu".
W Jaśle jego ojciec, po sprzedaży rodzinnego majątku, próbował sił w spółce naftowej, która jednak mimo gorączki ropy naftowej w Galicji nie przyniosła spodziewanych zysków.
W 1912 r. Dobrzański wstąpił do Polskich Drużyn Strzeleckich, a w 1914 r. zakończył edukację w szkole realnej w Krakowie.
Służył w 2. Pułku Ułanów Polskich
Po wybuchu I wojny światowej w 1914 r. wstąpił do 2. Pułku Ułanów Legionów Polskich (od 1918 r. zmieniono jego nazwę na 2. Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich). "Ze względu na wymagany wiek podał się o rok starszym, biorąc rozbrat z metryką" "Legendy i fakty o Hubalu"). Walczył jako dowódca plutonu, a później szwadronu.
W grudniu 1915 r. Henryk Dobrzański brał udział w walkach niedaleko Rafajłowej. Wiosną 1916 r. walczył wśród wojsk próbujących powstrzymać wielką ofensywę rosyjską gen. Aleksieja Brusiłowa. Latem kolejnego roku otrzymał austriacki Medal Wojskowy i Krzyż Cesarza Karola.
Podobnie jak większość żołnierzy II Brygady Legionów, w której służył, Dobrzański złożył w lipcu 1917 r. przysięgę na wierność państwom centralnym. W styczniu 1918 r. kpr. Dobrzański został skierowany do Szkoły Podchorążych II Brygady w Mamajesti na Bukowinie. Już po miesiącu, po buncie legionistów pod Rarańczą, został przez Austriaków internowany w obozie na Węgrzech. Po ucieczce z lazaretu dotarł do majątku swoich krewnych, gdzie ukrywał się niemal do końca wojny.
Pod koniec października 1918 r. w Galicji rozpoczęło się tworzenie armii polskiej. 8 listopada 1918 r. Henryk Dobrzański zgłosił się do odtwarzanego w Krakowie 2. Pułku Ułanów. Niemal natychmiast został dowódcą jednego z pododdziałów mających uczestniczyć w odsieczy atakowanego przez Ukraińców Lwowa.
Na początku 1920 r. wziął udział w przejmowaniu od Niemców Pomorza Gdańskiego. Wkrótce został przerzucony na front wojny polsko-bolszewickiej. Tam wykazał się talentami dowódczymi. W trakcie wyprawy na Kijów przyczynił się do zajęcia ważnego węzła kolejowego w Koziatyniu. Podczas długiego odwrotu z Ukrainy walczył przeciwko siłom armii konnej Budionnego. Jesienią 1920 r. Dobrzański uczestniczył w wielkiej bitwie kawaleryjskiej pod Komarowem oraz słynnym zagonie na Korosteń.
Reprezentant Polski w jeździectwie
Za odwagę w walkach o Lwów z Ukraińcami oraz w wojnie z bolszewikami Dobrzański odznaczony został czterokrotnie Krzyżem Walecznych, Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, a następnie Krzyżem Niepodległości.
W 1922 r. rozpoczął starty w krajowych zawodach hippicznych. Dwa lata później wszedł w skład reprezentacji Polski w jeździectwie i odniósł wraz z nią największy sukces. Podczas zawodów w Nicei Polska zdobyła po raz pierwszy Puchar Narodów, a Dobrzański siedem nagród w różnych konkurencjach. W kolejnych miesiącach wygrywał na koniu "Generał" w prestiżowych zawodach w Wielkiej Brytanii, zdobywając złotą papierośnicę księcia Walii.
Do legendy przeszedł jego występ na I Międzynarodowych Zawodach Konnych w Warszawie w maju 1927 r., które wygrał mimo kontuzji doznanej w trakcie rozgrzewki. Dobrzański był zawodnikiem rezerwowym w składzie polskiej ekipy na igrzyska olimpijskie w Amsterdamie w 1928 r.
W 1926 r. rozpoczął służbę w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu. Rok później przeniesiono go do 18. Pułku Ułanów Pomorskich i awansowano na stopień majora. W latach 1929-1934 służył w 20. Pułku Ułanów im. Króla Jana III Sobieskiego w Rzeszowie.
Tam w 1929 r. na balu pułkowym z okazji dnia świętego Huberta poznał siostrę swojego kolegi z torów hippicznych Zofię Zakrzeńską. Rok później odbył się w Krakowie ich ślub, a w 1932 r. przyszła na świat ich córka Krystyna. Małżeństwo rozpadło się w 1937 roku.
Od 1934 r. służył w 2. Pułku Strzelców Konnych w Hrubieszowie jako kwatermistrz, a od 1936 r. takie samo stanowisko sprawował w 4. Pułku Ułanów w Wilnie. Na skutek problemów w kontaktach z przełożonymi przeniesiono go do Wołkowyska, gdzie został dowódcą szwadronu zapasowego 4. Pułku Ułanów. Do jego obowiązków należało przygotowywanie oddziału do mobilizacji na wypadek przewidywanej wojny. W marcu 1939 r. dowódca pułku, któremu podlegał szwadron nie zastał Dobrzańskiego w Wołkowysku, ponieważ ten wyjechał na polowanie. Sytuacja powtórzyła się dwukrotnie. Dobrzański został odwołany ze stanowiska, a 31 lipca 1939 r. ostatecznie przeniesiony w stan spoczynku. (Łukasz Ksyta „Major Hubal. Historia prawdziwa").
Zwalczał sowiecką dywersję
W pierwszych dniach września major Henryk Dobrzański na podstawie swojego przydziału mobilizacyjnego trafił do Ośrodka Zapasowego w Białymstoku. Został zastępcą dowódcy 110. Rezerwowego Pułku Ułanów dowodzonego przez ppłk. Jerzego Dąmbrowskiego. W kolejnych dniach obaj zajmowali się szkoleniem napływających rezerwistów.
17 września 1939 r. po agresji Związku Sowieckiego na Polskę pułk pomaszerował w stroną Wilna, a następnie Grodna. W trakcie marszu szwadron dowodzony przez mjr. Dobrzańskiego zwalczał sowiecką dywersję: "zlikwidował on grupę dywersantów radzieckich, która opanowała miasteczko Ostryń. Z rebeliantami rozprawił się bezwzględnie, a Ostryń spalił" - pisze Łukasz Ksyta w książce „Major Hubal. Historia prawdziwa".
Po dotarciu do atakowanego przez Sowietów Grodna ppłk Dąmbrowski nie zdecydował się wkroczyć do miasta, lecz zdecydował się ruszyć do Puszczy Augustowskiej.
Zdaniem części historyków 22 września we wsi Podmacharce Dąmbrowski podjął decyzję o rozwiązaniu pułku. W ich opinii to tam miała powstać jednostka nazywana później Oddziałem Wydzielonym Wojska Polskiego, którym dowodził mjr Dobrzański. Zdaniem biografa "Hubala" Łukasza Ksyty na taki przebieg zdarzeń nie wskazują relacje świadków i dokumenty. W jego opinii doszło tam wyłącznie do przekształcenia jednostki w formację ochotniczą. Z pułku odeszło i skierować się miało na Litwę zaledwie dwóch oficerów. Pozostała część pułku ruszyła na południe, próbując unikać starć z większymi oddziałami Armii Czerwonej. Mimo to w walkach z Sowietami pułk poniósł bardzo poważne straty, powiększane dodatkowo przez odchodzenie żołnierzy z oddziału. 25 września liczył zaledwie 200 żołnierzy.
28 września w Janowie pod Kolnem odbyła się narada dowództwa resztek pułku. Zdania historyków na temat jej przebiegu są podzielone. Część z nich uważa, że podczas odprawy doszło do różnicy zdań pomiędzy ppłk. Dąmbrowskim a mjr. Dobrzańskim. Prawdopodobnie pierwszy z nich chciał podzielić pułk na małe oddziały i kontynuować walkę dywersyjną lub przebijać się na Litwę. Według Dobrzańskiego możliwa była dalsza walka całości oddziału i marsz w kierunku oblężonej Warszawy. Pułk ostatecznie podzielił się na trzy części i każda z nich ruszyła w inną stronę. Przy majorze Dobrzańskim pozostało około 50 żołnierzy.
Wkrótce oddział mjr. Dobrzańskiego dotarł do Krubek koło Wołomina. W tamtejszym majątku żołnierze dowiedzieli się o kapitulacji Warszawy. Tam również Dobrzański ogłosił, że nie zdejmuje munduru i nie zamierza maszerować w kierunku granicy z Węgrami. Większość żołnierzy zdecydowała się na rezygnację z walki. 1 października Dobrzański dowodził 20 kawalerzystami.
Przybranie pseudonimów
Niedaleko Maciejowic żołnierze Dobrzańskiego odbili z rąk niemieckich tabun koni ze stadniny w Janowie, wśród których były wierzchowce marsz. Edwarda Rydza-Śmigłego. Po drugiej stronie Wisły oddział zaatakował niemiecki konwój. Według relacji kpt. Macieja Kalenkiewicza walka była bardzo gwałtowna i nie brano w niej jeńców. Prawdopodobnie zginęło około 20 Niemców i dwóch Polaków. Przebijając się w kierunku lasów starachowickich Dobrzański jeszcze raz zaatakował Niemców we wsi Wólka nie odnosząc strat.
W tym czasie major tak uzasadniał swoim żołnierzom sens dalszej walki: "Będziemy oczekiwać wiosny i ofensywy francusko-angielskiej, tworząc na zapleczu niemieckim ogniska oporu, spełniając rolę pomostu, który ułatwi powrót naszym wojskom na ojczystą ziemię". Dobrzański nakazał swoim żołnierzom przybranie pseudonimów. Miało to zabezpieczyć ich rodziny przed represjami ze strony okupantów. Sam przybrał pseudonim "Hubal".
Poza działaniami bojowymi "Hubal" rozpoczął tworzenie siatki konspiracyjnej, mającej wspierać jego walkę z Niemcami. Powołał do życia Okręg Bojowy Kielce. 26 października jako jego dowódca wezwał do wstępowania w szeregi oddziału: "Nowozaciężni zostaną wcieleni do szeregów stojących od początku wojny na straży żołnierskiego honoru i obowiązku, szeregów, które broni ani munduru nie rzuciły i nie ustając ani na chwilę w pełni zaszczytnej swej służby wywalczą ostateczne zwycięstwo" (Jacek Sawicki "Hubal i jego oddział wydzielony Wojska Polskiego 1939-1940").
Rozkaz z dnia 26 października 1939 r. jest pierwszym dokumentem wydanym przez mjr. Dobrzańskiego, na którym widnieje jego podpis jako dowódcy Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego. Zdaniem biografa Hubala ten dzień należy uznać za początek tej legendarnej formacji. ("Major Hubal. Historia prawdziwa").
"Hubal" zdawał sobie sprawę, że dla powodzenia tych planów konieczne jest nawiązanie kontaktów z największą organizacyjną konspiracyjną - Służbą Zwycięstwu Polski. W początkach grudnia 1939 r. spotkał się w Warszawie z jej dowódcą gen. Michałem Tokarzewskim-Karaszewiczem. Według relacji jednego ze świadków spotkania "ówczesny komendant polskiego oporu, był wzruszony relacjami Hubala, że oddział istnieje i walczy". Kilku żołnierzy oddziału otrzymało od dowódcy SZP awanse. Sam "Hubal" został zastępcą dowódcy Okręgu SZP w Kielcach.
Pomoc oddziałowi niosły okoliczne wsie i dwory
Grudzień i styczeń żołnierze "Hubala" spędzili w okolicach lasów spalskich. 24 grudnia 1939 r. "Hubal" dołączył do swoich żołnierzy w leśniczówce Bielawy. Tam odbyła się wyjątkowa Wigilia. Poza żołnierzami wzięli w niej udział miejscowi ziemianie, leśnicy i ksiądz. Jeden z żołnierzy napisał do rodziny: "Cóż to była za Wigilia! Jedni z bardzo nielicznych Polaków święciliśmy ją wolni i niepodlegli, żadnej okupacyjnej władzy, i ten kawałek Ziemi Polskiej, na której ją świętowaliśmy, był skrawkiem Państwa Polskiego" ("Hubal i jego oddział wydzielony Wojska Polskiego 1939-1940").
W lutym 1940 r. oddział "Hubala" przeniósł się do wsi Gałki koło Przysuchy, gdzie przyjęto licznie zgłaszających się ochotników. Prowadzono szkolenie, budowano sieć placówek zaopatrujących żołnierzy w mundury, broń, żywność i furaż dla koni, tworzono siatkę wywiadowczą. Pomoc oddziałowi niosły okoliczne wsie i dwory.
W działaniach i planach "Hubala" pojawiała się perspektywa powszechnego powstania wiosną 1940 r., które rozpocząć się miało, gdy na Zachodzie ruszyłaby ofensywa aliancka. Jego oddział miał być kadrowym zapleczem odrodzonej armii. Dlatego rozbudowywał oddział, który pod koniec lutego liczył 250 dobrze wyposażonych żołnierzy.
W marcu 1940 r. płk Stefan Rowecki "Grot", komendant Związku Walki Zbrojnej na obszarze okupacji niemieckiej, nakazał mjr. Dobrzańskiemu rozwiązać oddział m.in. ze względu na narażanie ludności cywilnej. Rozkaz przekazał "Hubalowi" płk Leopold Okulicki. "Hubal" odpowiedział, ze żadna wieś nie ucierpiała z powodu zemsty Niemców i ostatecznie odmówił wykonania rozkazu, choć swoim żołnierzom dał wolną rękę. Zostało przy nim 70 podwładnych.
W reakcji na działania "Hubala" Niemcy rozpoczęli przygotowania do rozbicia oddziału. Nad lasami krążyły samoloty zwiadowcze, we wsiach pojawiali się konfidenci. Tych ostatnich na rozkaz majora rozstrzeliwano. Przeciwko oddziałowi Niemcy zmobilizowali siły liczące około 5 tysięcy żołnierzy, w tym SS.
Akcja odwetowa za działania "Hubala"
30 marca 1940 roku "Hubalowi" i większości jego żołnierzy udało się wyrwać z okrążenia pod wsią Hucisko w pow. koneckim, gdzie pokonali niemiecki batalion policji. Nieprzyjaciel, ponosząc spore straty w ludziach (ok. 100 ofiar) i sprzęcie, musiał zarządzić odwrót. Następnego dnia Niemcy zadecydowali o kontynuowaniu działań zmierzających do likwidacji oddziału "Hubala". Wzmocnione siły miały otoczyć lasy suchedniowskie. Początek akcji wyznaczono na 1 kwietnia. Po wielogodzinnych walkach pod Szałasem Starym, za cenę niemałych strat, żołnierzom mjr. Dobrzańskiego ponownie udało się wyrwać z okrążenia. Oddział uległ jednak rozproszeniu.
SS-Obergruppenführer Wilhelm Krueger, jeden z największych zbrodniarzy niemieckich działających na ziemiach polskich, zarządził akcję odwetową za działania "Hubala". W jej trakcie Niemcy zamordowali 711 mieszkańców z 31 wsi, znajdujących się na szlaku Oddziału Wydzielonego. Najwięcej ofiar było wśród mieszkańców wsi Skłoby, Gałki, Szałas Stary i Hucisko. Większość z nich Niemcy rozstrzelali na miejscu, część zamordowana została w więzieniach i obozach.
Po wykonaniu zbrodniczego planu Krueger ogłosił nieprawdziwą informację o likwidacji oddziału. W odpowiedzi w kwietniowym komunikacie mjr Dobrzański napisał: "Zaprzeczamy wszelkim fałszywym wiadomościom, pochodzącym z zakłamanych do ostateczności źródeł niemieckich, o zlikwidowaniu polskiej bandy jak chcą uprzejmie nas nazywać, mimo że z tą bandą walczą czołgami i samolotami i to niefortunnie. Oddział w dalszym ciągu istnieje i istnieć będzie. Rękojmią tego niech będzie fakt utrzymania się oddziału od początku wojny, mimo tak ciężkiej zimy".
Wiadomość o zbrodniach na ludności cywilnej wywarła na majorze ogromne wrażenie. Jeden z jego żołnierzy tak opisywał jego nastrój: "twarz miał raczej skamieniałą, bez uśmiechu, a cała jego sylwetka jakby zmalała czy też skurczyła się pod ciosami wypadków". "Hubal i jego oddział wydzielony Wojska Polskiego 1939-1940")
7 kwietnia do "Hubala" dotarł wysłannik ZWZ z ponownym rozkazem rozwiązania oddziału i groźbą konsekwencji karnych w wypadku niezastosowania się do polecenia. "Hubal" odpowiedział w nieparlamentarnych słowach. W prywatnych rozmowach mówił o tragizmie sytuacji w jakiej się znalazł: "Polacy, rozumiesz, Polacy, wydają na mnie wyrok jak na zbrodniarza" ("Hubal i jego oddział wydzielony Wojska Polskiego 1939-1940").
Śmierć w nierównej walce
W tym samym niemal czasie do mjr. Dobrzańskiego dotarły informacje o ataku Niemiec na Danię i Norwegię oraz oczekiwanych od miesięcy działaniach Wielkiej Brytanii i Francji. W jego opinii potwierdzało to słuszność trwania oddziału i błędność ocen ZWZ. Nadszedł jednak też fatalny znak. "Od munduru majora odpadł noszony przez niego Krzyż Virtuti Militari. Hubal podniósł go mówiąc cicho: Śmierć już blisko". ("Hubal i jego oddział wydzielony Wojska Polskiego 1939-1940").
29 kwietnia miejscowy leśniczy przyniósł "Hubalowi" informację, że jego oddział jest otaczany przez Niemców. Rozpoczął się ostatni bój mjr. "Hubala", który próbował przeprawić się wraz z oddziałem przez Pilicę, ale jej brzegi były pilnowane przez Niemców. Zawrócił na zachód w stronę Anielina.
O wydarzeniach z 30 kwietnia czytamy w ostatnim rozkazie oddziału z 4 maja 1940: "O godzinie 5.30 rano, wskutek zdrady, Niemcy zaskoczyli oddział, podchodząc krzakami dosłownie na kilka metrów, ominąwszy nasze placówki. Po pierwszym strzale z naszej strony, ukryci Niemcy oddali serię strzałów, zabijając naszego dowódcę mjr. Hubala-Dobrzańskiego, kpr. Rysia i uł. Kośkę. […] Zginął człowiek, który swej przysięgi żołnierskiej nie złamał, honoru polskiego nie splamił".
"Hubal" poniósł śmierć w nierównej walce. Jego ciało Niemcy przewieźli do Tomaszowa Mazowieckiego, a następnie pochowali w nieznanym miejscu. Zachowało się kilka zdjęć pośmiertnych "Hubala" wykonanych tamtego dnia przez Niemców w Anielinie.
Majorowi Dobrzańskiemu nie dane było odebrać ostatniego rozkazu Komendy Głównej ZWZ z 1 maja 1940 r.: "Po raz trzeci i ostatni rozkazuję natychmiast rozwiązać i zlikwidować oddział. (…) W razie niezastosowania się do powyższych zarządzeń będzie Pan Major traktowany jako dywersant i szkodnik sprawy narodowej. Ponadto jako działający na szkodę społeczeństwa będzie Pan ścigany sądownie".
"Dzielny, choć niesforny oficer"
Kilka miesięcy po śmierci mjr. Dobrzańskiego, w listopadzie 1940 r., Komendant Główny ZWZ gen. Stefan Rowecki pisał do gen. Kazimierza Sosnkowskiego: "Duże trudności miała organizacja w związku ze sprawą Hubala. Ten dzielny, choć niesforny oficer, wbrew rozkazom Komendy Głównej rozpoczął na własną rękę walkę partyzancką z Niemcami. W następstwie został rozbity, a później sam zginął. (…) Następstwa tego: krwawy terror, zniszczenie całkowite kilkunastu wsi i rozstrzelanie 700 chłopów, przyczyniły się do odstręczenia ludzi od organizacji". ("Armia Krajowa w dokumentach")
Według Ksyty Oddział Wydzielony Wojska Polskiego został ostatecznie rozwiązany 25 czerwca 1940 r. po kapitulacji Francji.
Ppłk Wojciech Borzobohaty, szef sztabu Okręgu Radomsko-Kieleckiego AK, odnosząc się po latach do historii oddziału mjr. Dobrzańskiego, podkreślał: "Należy pamiętać o tym, że działalność Hubala obok wymowy historycznej miała kapitalne znaczenie moralne i polityczne, które w pierwszym okresie wojny w znacznym stopniu przyczyniło się do otrząśnięcia się społeczeństwa z przygnębienia wywołanego klęską wrześniową, a legenda o hubalczykach odegrała poważną rolę w późniejszym masowym ruchu partyzanckim". (W. Borzobohaty "Jodła. Okręg Radomsko-Kielecki ZWZ-AK 1939-1945").
Po drugiej wojnie światowej legenda „Hubala" rozkwitła m.in. dzięki książce Melchiora Wańkowicza "Hubalczycy", wydanej na emigracji w 1947 r., a w kraju w 1959 r. Reżyser Bohdan Poręba w roku 1973 zrealizował cieszący się wielką popularnością film "Hubal". Imię "Hubala" noszą dziś liczne szkoły, drużyny harcerskie, ulice miast.
Władze PRL w 1966 r. pośmiertnie awansowały Henryka Dobrzańskiego na stopień pułkownika i odznaczyły Krzyżem Złotym Orderu Virtuti Militari. W 2010 roku prezydent Bronisław Komorowski przyznał mu Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski.
PAP
Czytaj więcej