"To, że cała sytuacja miała miejsce, było dość zabawne". Kownacki o kopercie od "córki leśniczego"
- Przekazywanie kopert przed posiedzeniem rządu, nieważne co by w nich było, budzi jakieś dziwne skojarzenia, dlatego lepiej tego unikać. Byłem trochę uśmiechnięty, bo bez względu na to, co będzie w tej kopercie, ktoś będzie to różnie interpretować - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" Bartosz Kownacki, wiceszef MON.
Kownacki był świadkiem przekazywania przez ministra środowiska Jana Szyszkę koperty od "córki leśniczego" szefowi MSWiA Mariuszowi Błaszczakowi.
Kownacki o kopertach
- Nie zdziwiła mnie ta sytuacja, nie wiem, co było w tej kopercie. To, że po prostu ta cała sytuacja miała miejsce, to było dość zabawne - powiedział wiceminister.
Jak podkreślił, "często różnego rodzaju informacje dotyczące nieprawidłowości dostaje się w takich kopertach, różnego rodzaju informacje z propozycjami rozwiązania pewnych rzeczy".
- Nie chciałbym przesądzać, bo od razu pojawiły się domniemania, że to CV, że ktoś coś próbuje załatwić. Ja dostaję mnóstwo dokumentów w kopertach, np. w trakcie spotkań z wyborcami i tam jest opisana sytuacja, gdzie ktoś prosi o interwencję, bo są jakieś nieprawidłowości w jakimś zakładzie czy instytucji - tłumaczył Kownacki.
"Gdybym to ja wybierał, nie byłoby tak atrakcyjne"
Zapytany przez Beatę Lubecką o to, czy to szefowa Kancelarii Premiera Beata Kempa wybierała wyposażenie nowego samolotu dla VIP-ów, amerykańskiego Gulfstreama G550, Kownacki powiedział, że "byli tam przedstawiciele Kancelarii Prezydenta, Kancelarii Premiera i Kancelarii Sejmu". - Bo to są najważniejsi dysponenci tego samolotu - dodał.
Poinformował, że minister Kempa była wśród tych osób.
- Na pewno lepiej oceni, co jest przydatne urzędnikom, jak ma być skonfigurowany pokład, gdzie i jak mają być ustawione fotele. Także jako kobieta dużo lepiej rozumie kwestie kolorów, jak to ma wyglądać, niż mężczyzna. Bo gdybym to ja o tym decydował, to boję się, że to nie byłoby tak atrakcyjne i gustowne jak jest obecnie - wyjaśnił.
"Być może w ogóle nie dojdzie do rozpatrywania tej kwestii"
Pierwszy z dwóch zakupionych małych samolotów do przewozu osób na najwyższych stanowiskach państwowych - Gulfstream G550 - wylądował w środę na lotnisku wojskowym w Warszawie; poza tymi maszynami MON zamówiło trzy średniej wielkości Boeingi 737 w wersji VIP.
Zakup tych maszyn został zakwestionowany przez Krajową Izbę Odwoławczą, do której odwołało się kilku potencjalnych dostawców. KIO uznała, że negocjując umowę na samoloty dla VIP-ów tylko z Boeingiem, Inspektorat Uzbrojenia MON naruszył przepisy o uczciwej konkurencji. Skargi na to orzeczenie złożyły: Inspektorat oraz jedna z firm, które wcześniej odwołały się do KIO - The Jet Business International Corp.
23 czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie ma rozpatrzyć skargi na orzeczenie KIO.
Na pytanie o wątpliwości ws. przetargu na te samoloty, Kownacki odpowiedział, że "jeżeli ta umowa zostanie unieważniona przez sąd, to trzeba będzie realizować rozstrzygnięcie sądu".
Jak dodał, "nie sądzę (że zostanie unieważniona - red.), bo z tego, co wiem, firmy, które zaskarżały są bardzo powściągliwe w tym".
- Być może w ogóle nie dojdzie do rozpatrywania tej kwestii - wyjaśnił wiceszef resortu obrony.
"Dłużej trwa przetarg na wodę mineralną"
- Ja uważam, że jeżeli ktoś w trzy tygodnie z wolnej ręki, bez przetargu wydaje dwa miliardy złotych, to działa na krawędzi prawa i na krawędzi przyzwoitości. Nie można takiej sprawy załatwić w trzy tygodnie - powiedział w środę rano były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
- Dłużej trwa przetarg na wodę mineralną w urzędzie gminy, niż Macierewicz z Kownackim za dwa miliardy kupowali samoloty - dodał były szef resortu Macierewicza.
"Nie chciałbym, żeby w tej sprawie był taki dziwny spór polityczny"
Odnosząc się do tej wypowiedzi, Kownacki powiedział: "chciałbym żeby każde postępowanie w Polsce było prowadzone tak przejrzyście i transparentnie".
- W wyniku tego postepowania polski rząd i każdy polski obywatel zaoszczędził 800 mln zł, bo w pierwotnym postępowaniu, które zakończyło się 3 tyg. wcześniej kwota za ten samolot to było 2,8 mld zł - tłumaczył wiceminister.
- Na szczęście umowa miała pewne wady formalne i dlatego nie można było jej podpisać. W wyniku toczonych później negocjacji z wolnej ręki zeszliśmy do kwoty 2 mld 50 mln zł - dodał.
- Nie postępujmy według zasady: wszystko jest zgodne, nic nie można zarzucić, tylko że polski podatnik zapłaci 100 proc. więcej - powiedział Kownacki.
- Nie chciałbym, żeby w tej sprawie był taki dziwny spór polityczny. Mam wrażenie, że politycy PO, którzy przez 8 lat nie potrafili kupić tych samolotów, mają w tej chwili pewien wyrzut sumienia. Nie potrafili podjąć czasem trudnych decyzji, a teraz próbują atakować - powiedział Bartosz Kownacki na antenie Polsat News.
Polsat News, polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej