Poprawia się stan postrzelonego amerykańskiego kongresmena
Życiu postrzelonego w środę amerykańskiego kongresmena Steve'a Scalise'a nie zagraża już niebezpieczeństwo - poinformował w sobotę doktor Jack Sava ze szpitala MedStar w Waszyngtonie. Zdaniem lekarza istnieje duża szansa, że polityk wróci do pełnej sprawności.
- Jestem pewniejszy i bardziej optymistyczny niż jeszcze dwa, trzy dni temu - powiedział Sava. - Myślę, że ryzyko śmierci jest teraz istotnie niższe, niż gdy Scalise został przywieziony tutaj w stanie krytycznym - dodał.
W ocenie lekarza, republikański kongresmen będzie mógł chodzić, a najpewniej również biegać; istnieje "duża szansa", że w pełni sprawny wróci do pracy. Scalise przebywa jeszcze na oddziale intensywnej terapii; przez kilka najbliższych tygodni najprawdopodobniej pozostanie w szpitalu, gdzie czekają go kolejne operacje.
Co najmniej 50 strzałów do republikanów
51-letni Scalise, szef dyscypliny partyjnej większości republikańskiej Izby Reprezentantów, został hospitalizowany w środę w stanie zagrożenia życia z silnym wewnętrznym krwotokiem i złamanymi kośćmi po postrzale w lewe biodro. Po kilku operacjach jego stan poprawił się; może już komunikować się z najbliższymi.
W środę samotny napastnik uzbrojony w snajperski karabin AR-15 oddał co najmniej 50 strzałów do grupy republikańskich ustawodawców, którzy na boisku baseballowym w Alexandrii, jednej z zamożnych "sypialni" Waszyngtonu, przygotowywali się do zaplanowanego na czwartek dorocznego meczu z drużyną opozycyjnej Partii Demokratycznej. Rannych zostało pięć osób. Życiu czterech pozostałych osób, które zostały poszkodowane, nie zagraża niebezpieczeństwo.
Napastnik nie żyje
Sprawca zmarł w wyniku odniesionych ran. Policja zidentyfikowała napastnika, jako 66-letniego Jamesa Hodgkinsona, inspektora budowlanego z Illinois. Był on wolontariuszem sztabu wyborczego lewicowego Demokraty, senatora Berniego Sandersa, który ubiegał się o nominację Demokratów w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich. Hodgkinson był zagorzałym przeciwnikiem Republikanów i prezydenta Donalda Trumpa.
PAP
Czytaj więcej