Prezydent "absolutnie negatywnie" o próbach nakładania na Polskę kar ws. relokacji
Absolutnie negatywnie oceniam próby wymuszania na nas, czy nakładania na Polskę, kar za to, że nie chcemy, aby do Polski ludzi przywożono siłą - powiedział we wtorek w Zagrzebiu prezydent Andrzej Duda.
Rzecznik Komisji Europejskiej Alexander Winterstein poinformował w poniedziałek, że KE podejmie w środę postępowania dotyczące naruszenia prawa UE wobec krajów, które nie biorą udziału w programie relokacji uchodźców. We wtorek sprawą tą ma się zająć kolegium komisarzy. W KE potwierdzono, że procedura zostanie wszczęta wobec Polski, Węgier oraz Czech.
"Polska jest krajem otwartym"
Do sprawy odniósł się we wtorek prezydent Andrzej Duda, który przebywa z wizytą w Chorwacji. - Polska jest krajem otwartym - podkreślił Duda. Jak dodał, każdy, kto potrzebuje pomocy w związku z zagrożeniem życia, zdrowia, ze względu na wojnę czy inne prześladowanie w swoim kraju, i chce w związku z tym przyjechać do Polski, może to zrobić. Prezydent zapewnił, że osoba taka otrzyma pomoc "stosownie do naszych możliwości i stosownie do obowiązujących przepisów".
Zaznaczył jednocześnie, że nie zgadza się z tym, aby "ludzi do Polski przywożono siłą", ponieważ to w sposób jednoznaczny oznaczałoby, że Polska zmuszona byłaby ich również "siłą zatrzymywać".
- Bo taka jest konsekwencja. Dlatego, że rozumiem, że jeżeli ktoś zostanie siłą do Polski przywieziony i nie będzie w Polsce zatrzymany, to ponieważ mamy otwartą granicę i w ramach UE należymy do strefy Schengen, w związku z powyższym będzie mógł również Polskę opuścić. Jeżeli nie będzie, w związku z tym, przetrzymywany siłą, to z całą pewnością to zrobi, skoro jego wyborem był inny kraj, a nie Polska - argumentował Duda.
"Uważam, że jest to nieuczciwe"
- Nie zgadzam się na to, żeby ludzi do Polski siłą przywożono. I absolutnie nie zgadzam się na to, żeby w Polsce ludzi siłą przetrzymywano, czyli żeby ludzie byli w Polsce więzieni - oświadczył prezydent. Zwłaszcza - jak zaznaczył - "ludzie, którzy nie złamali prawa, którzy nie są przestępcami, którzy w związku z tym mają swoje prawa człowieka i którzy w związku z tym powinni mieć prawo swobody poruszania się".
Dlatego - podkreślił - "w absolutnie negatywny sposób odbieram i w negatywny sposób będę za każdym razem oceniał tego typu próby, jak wymuszanie na nas, czy nakładanie na Polskę, kar za to, że nie chcemy, aby do Polski ludzi przywożono siłą". - Uważam, że jest to nieuczciwe - powiedział Duda.
- Jeżeli takie procedury będą uruchamiane, to mam nadzieję, że będą uruchamiane wobec wszystkich państw, tzn. również wobec tych, które wzięły na siebie w tym zakresie określone zobowiązania i ich nie wykonują, bo państw europejskich, które nie wykonują swoich zobowiązań, jeżeli chodzi o przyjmowanie uchodźców, jest bardzo dużo - zaznaczył prezydent.
Węgry, Polska i Austria jako jedyne nie dokonały relokacji ani jednej osoby
Według nieoficjalnych informacji w środę ma zostać wysłany formalny list, który oznacza rozpoczęcie procedury wobec kraju członkowskiego. Rzecznik KE podkreślił, że szef Komisji Jean-Claude Juncker w sobotnim wywiadzie dla tygodnika "Der Spiegel" zapowiadał, iż KE zajmie się tą sprawą w tym tygodniu.
Z ostatniego, majowego raportu KE wynika, że Węgry, Polska i Austria jako jedyne nie dokonały relokacji ani jednej osoby. Z kolei Czechy, po relokowaniu niewielkiej liczby uchodźców, przestały brać udział w programie. Według źródeł Komisja nie zamierza wszczynać procedury wobec Austrii, bo kraj ten zaczął podejmować zobowiązania dotyczące relokacji.
We wrześniu 2015 roku państwa członkowskie UE zgodziły się na przeniesienie 160 tys. uchodźców z Włoch oraz Grecji; termin na zakończenie działań wyznaczono na wrzesień 2017 roku. Dotychczas około 20 tys., czyli nieco ponad 12 proc. ustalonej liczby osób, zostało faktycznie przeniesionych.
Rozpoczęcie procedury o naruszenie prawa UE może prowadzić w konsekwencji do kar finansowych dla kraju członkowskiego. Aby do tego doszło, musi zostać zakończona kilkuetapowa procedura w KE, a sprawa zostać rozstrzygnięta przez Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu. Batalia jest jednak długa, a kary - choć potencjalnie dotkliwe - możliwe byłyby najwcześniej za kilka lat.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze