Zaginiony Brunon z Krakowa nie żyje. Strażacy wyłowili go z zalewu Bagry
Intensywne poszukiwania zaginionego 15-letniego Brunona, które trwały w Krakowie od soboty, zakończyły się tragicznie. Na zwłoki chłopca w zalewie Bagry natrafili policjanci. Wstępnie ustalono, że nastolatek mógł utonąć. - Nie stwierdzono udziału osób trzecich - poinformowała małopolska policja. "Czy to była woda Synku, czy to serce pękło?" - napisała na Facebooku matka chłopca.
Chłopiec zaginął w sobotę. Rodzina opublikowała na Facebooku apel z prośbą o wszelkie informacje o zaginionym. Brunon wyszedł z domu około godz. 12:40. Od tej pory nie dawał znaku życia. Był ubrany w ciemną bluzę i jeansy, miał charakterystyczne uczesanie. Włosy czarne, farbowane, z boków głowy krótsze, podgolone, poza tym dłuższe. Mógł je nosić spięte z tyłu. Nosił także kolczyk w nosie.
Znalazł telefon i zadzwonił do ojca
Podobizna chłopca ukazała się w wielu portalach internetowych. Wpis, w którym matka prosiła o pomoc w poszukiwaniach miał prawie 5,5 tysiąca udostępnień.
Chłopiec wychodząc z domu zabrał ze sobą telefon komórkowy. Został on znaleziony w sobotę wraz z pewną kwotą drobnych pieniędzy przez przypadkowego przechodnia na brzegu zalewu Bagry Wielkie w Krakowie. Według policji mogło być tak, że telefon wypadł chłopcu z kieszeni w nieznanych okolicznościach.
Przechodzień odblokował aparat.
- Wybrał z niego numer telefonu opisany jako "tata" lub "ojciec" i dodzwonił się do rodziców zaginionego. Ojciec chłopca wziął aparat należący do syna, jednak zapomniał zapytać o nazwisko i dane kontaktowe - powiedział polsatnews.pl rzecznik prasowy małopolskiej policji mł. insp. Sebastian Gleń.
"Wyszedł z domu koło godziny 13 i od tamtej pory nie ma z nim kontaktu. Jego telefon znaleziono na Bagrach wraz z drobnymi - możliwe, że wypadł mu z kieszeni. To ostatni ślad, nie wiemy gdzie przebywa" - napisał wtedy na Facebooku ojciec nastolatka.
Brakowało jednak informacji, gdzie dokładnie leżały przedmioty, które nosił ze sobą Brunon N.
Poszukiwania znalazcy telefonu
Dlatego policja rozpoczęła poszukiwania mężczyzny, który powiadomił rodzinę o znalezieniu telefonu. Jednocześnie rozpoczęto przeczesywanie okolic zbiornika. Komunikaty o zaginionym otrzymali krakowscy taksówkarze, podobiznę Brunona policja rozpowszechniła wśród kierujących krakowskimi tramwajami i autobusami.
- Brzegi zbiornika Bagry zostały przeszukane przez policję. Straż pożarna zbadała powierzchnię zbiornika z łodzi sonarem. Niestety nic nie znaleziono - poinformował w niedzielę mł. insp. Gleń.
W poniedziałek policjanci ustalili, kim jest mężczyzna, który znalazł telefon chłopca. Wskazał on miejsce jego znalezienia.
- Pomiędzy godziną 9:30 a 10:00 wyłowione zostały zwłoki zaginionego - poinformował w poniedziałek st. asp. Dariusz Łach z biura prasowego małopolskiej policji.
Funkcjonariusze dokładnie przeszukiwali miejsce, w którym leżał telefon i jego najbliższą okolicę.
Ciało na tafli zalewu
- Jeden z policjantów zauważył coś na powierzchni wody. Okazało się, że to wypłynęło ciało - powiedział st. asp. Łach.
Zwłoki wyciągnęła z wody straż pożarna. Policja przeprowadziła na miejscu oględziny ciała, które zostało przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej.
- Ciało zostało okazane rodzicom, którzy zidentyfikowali syna - powiedział Łach. Dodał, że do końca tego tygodnia zostanie przeprowadzona sekcja zwłok, która ma pomóc w ustaleniu przyczyny śmierci Brunona N.
- Policja wykluczyła udział osób trzecich w tym zdarzeniu - poinformował st. asp. Łach.
Nadal jednak poszukiwane są osoby, które widziały Brunona N. w dniu zaginięcia.
"Czy to była woda Synku, czy to serce pękło?" - napisała na Facebooku matka chłopca. "Przepraszam, że nie daliśmy rady Cię uratować, mam nadzieję, że jesteś wolny..." - brzmi jej wpis.
Bagry to sztuczny zbiornik wodny, który powstał w miejscu wyrobisk finkcjonujacej w tym miejscu w przeszłości żwirowni. Zalew położony jest w dzielnicy Płaszów pomiędzy ulicami Lipską i Wielicką. Jego głębokość sięga około 10 metrów. Na brzegach zbiornika znajduje się strzeżone kąpielisko utrzymywane w sezonie przez krakowski magistrat, trzy przystanie wodne oraz trzy dzikie plaże.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze