Groźny wypadek Richarda Hammonda. Były prowadzący "Top Gear" rozbił testowane auto
Do wypadku doszło na górskiej drodze w Szwajcarii w trakcie nagrywania programu motoryzacyjnego "The Grand Tour". Auto stoczyło się i po chwili stanęło w płomieniach. Hammond zdołał wcześniej wydostać się z samochodu. Śmigłowcem pogotowia został przetransportowany do szpitala.
Na razie nie wiadomo co było przyczyną wypadku. 47-letni brytyjski dziennikarz motoryzacyjny testował w Szwajcarii nowy samochód elektryczny do programu "The Grand Tour".
Rozbił się na górskiej drodze, a samochód doszczętnie spłonął. Według wstępnych informacji Hammond doznał niegroźnych obrażeń, ale został zabrany do szpitala na dalsze badania.
Wypadek kolegi skomentował na Twitterze Jeremy Clarkson, który przez lata był gospodarzem programu "Top Gear".
It was the biggest crash I've ever seen and the most frightening but incredibly, and thankfully, Richard seems to be mostly OK.
— Jeremy Clarkson (@JeremyClarkson) 10 czerwca 2017
"To był największy i najbardziej przerażający wypadek, jaki kiedykolwiek widziałem, choć to nieprawdopodobne, na szczęście wydaje się, że z Richardem jest z grubsza w porządku" - napisał dziennikarz.
Oświadczenie w sprawie wypadku ukazało się także na Twitterze programu "The Grand Tour".
Richard Hammond was involved in a serious crash, but very fortunately suffered no serious injury. pic.twitter.com/4Oib32IJvj
— The Grand Tour (@thegrandtour) 10 czerwca 2017
Kolejny wypadek dziennikarza
To nie pierwszy groźny wypadek z udziałem Brytyjczyka. W 2006 roku podczas kręcenia scen do programu "Top Gear". 36-letni wówczas Hammond jechał samochodem z napędem odrzutowym, próbował pobić rekord prędkości.
Jego auto nagle skręciło w prawo i kilka razy przekoziołkowało w powietrzu. W momencie wypadku miał jechać z prędkością dochodzącą do 450 kilometrów na godzinę.
Z kolei w marcu tego roku Hammond spadł z pędzącego motocykla podczas kręcenia w Mozambiku zdjęć do nowego odcinka "Grand Tour".
twitter.com, bbc.com, polsatnews.pl
Czytaj więcej