"Kompletnie się na tym nie zna". Giertych o możliwej posadzie w PZU dla Sadurskiej

Polska

Małgorzata Sadurska zrezygnowała z funkcji szefowej Kancelarii Prezydenta. Mówi się o tym, że ma zostać wiceprezesem PZU. - Zasadnicze jest pytanie o kompetencje. Przecież nasze pieniądze, bo większość Polaków ubezpieczona jest w PZU, będą zarządzane przez osobę, która kompletnie się na tym nie zna - ocenił tę kandydaturę mec. Roman Giertych w programie "Brutalna Prawda. Durczok Ujawnia".

Informację o tym, że Sadurska jest kandydatem na członka zarządu PZU potwierdził w czwartek w Sejmie przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk.

 

- Pani Sadurska będzie teraz wiceprezesem największej firmy ubezpieczeniowej w Europie Środkowej. A dotychczas, w zeszłej kadencji, wiceprezesem PZU był człowiek, który skończył doktorat z ekonomii, przez wiele lat na studiach biznesowych za granicą i miał bardzo długą karierę w firmach ubezpieczeniowych - mówił Giertych.

 

Polityka i biznes

 

- Jak były minister Aleksander Grad, za rządów PO, szedł do spółki, która miała budować elektrownie atomowe, to jakiegoś potężnego oburzenia nie było. Szedł za bajońskie pieniądze z polityki wprost do biznesu - zauważył prowadzący program Kamil Durczok.

 

-  Może było to nieprawidłowe, ale pamiętajmy, że to nie jest kwestia polityka-biznes. Zasadnicze jest pytanie o kompetencje. Przecież nasze pieniądze, bo większość Polaków ubezpieczona jest w PZU, będą zarządzane przez osobę, która kompletnie się na tym nie zna - argumentował mecenas.

 

Giertych powtórzył, że w jego ocenie chodzi o brak kompetencji Sadurskiej. - Gdyby dziś wicepremier minister finansów (Mateusz Morawiecki) nagle został powołany na szefa np. PKO BP, to powiedziałbym, że to dopuszczalna sytuacja, bo ten człowiek był wcześniej szefem Banku Zachodniego WBK, dużego banku. To by mnie nie gorszyło, nawet jeśli poszedłby za duże pieniądze - stwierdził Giertych.

 

"Rytuał Platformy"

 

Adwokat został również zapytany o wniosek PO o odwołanie Mariusza Błaszczaka z funkcji szefa MSWiA. W jego ocenie to "rytuał, który wykorzystuje partia Schetyny, by pokazać, które ugrupowanie  opozycyjne jest najmocniejsze. - Bo tylko PO w dzisiejszym Sejmie może zgłosić taki wniosek o odwołanie. I wtedy cała dyskusja koncentruje się na tej największej partii opozycyjnej - dodał.

 

Gośćmi drugiej część programu byli polityk PO Paweł Zalewski oraz prof. Tadeusz Iwiński z SLD, którzy rozmawiali o wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii.

 

- To bardzo ważny temat dla Polaków tam mieszkających. Wszystko wskazuje na to, że ci, którzy mają tam kartę stałego pobytu, będą mogli zostać. Przyszłość reszty stoi pod znakiem zapytania - ocenił Zalewski.

 

Zdaniem prof. Iwińskiego wyjście Wielkiej Brytanii z Unii spowoduje osłabienie pozycji UE na świecie.

 

Wiśniewski: zagrałbym w Opolu

 

Trzeci gościem programu był muzyk Michał Wiśniewski.

 

- Woodstock powinien się odbyć. To największe muzyczne wydarzenie w kraju i minister Błaszczak powinien zrobić wszystko, co w jego mocy, by przypodobać się wyborcom, którzy na festiwal pojadą - powiedział, odnosząc się do słów ministra na temat festiwalu.

 

W Radiowej Jedynce szef MSWiA stwierdził, że "opinia policji dotycząca organizacji Przystanku Woodstock będzie negatywna".

 

Lider zespołu "Ich Troje" zadeklarował również, że zagrałby na festiwalu w Opolu, organizowanym przez prezesa Telewizji Publicznej Jacka Kurskiego.

 

- Naprawdę nie jestem osobą, która będzie wspierała władzę, daleko mi do polubienia Jacka Kurskiego, ale czarne listy wokalistów istniały i istnieć będą. Wyłożenie 8 mln zł na organizację, to nie jest takie "hop-siup" - stwierdził.

 

polsatnews.pl

ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie